– Jest bardzo sympatyczny, niezacietrzewiony. I bardzo pracowity – często przygotowuje najróżniejsze analizy, opracowania, wyliczenia i rozsyła nam do wiadomości. Widać, że infrastruktura i ekonomia to po prostu jego konik – mówi nam posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska, szefowa warszawskiej Platformy Obywatelskiej. Piechociński opracowywał m.in. „Raport o stanie rynku kolejowego" czy „Raport o sytuacji transportu drogowego".
Kidawa-Błońska: – W sezonie Piechociński zawsze przynosi nam grzyby
Przez lata zatem Piechociński komentował kwestie merytoryczne związane z infrastrukturą, komunikacją i transportem. Czasami również dotyczące ochrony środowiska (od 1999 do 2001 r. był prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w stolicy) i przez partyjną górę był konsekwentnie spychany do roli eksperta. Po prostu. Zdecydowanie rzadziej mówił publicznie o politycznej rzeczywistości i personalnych roszadach, ale po cichu budował sobie wewnętrzną pozycję i autorytet.
Przyszedł czas na ostry atak
Ostrzejsze politycznie zdania zaczął wypowiadać otwarcie w 2010 roku, krytykując decyzję PSL o wystawieniu kandydatury Waldemara Pawlaka na prezydenta. Później wynik wyborów nazywał katastrofą.
– Zawsze byłem pracolubny. Ale ostatnio rzeczywiście wzmogłem swoją aktywność, bo jestem przekonany, że partia ma się źle – mówił w wywiadzie dla „Rz" 20 sierpnia 2012 r. To nie przywódca jest naszą mocną kartą, co pokazały wybory prezydenckie, tylko nasi działacze terenowi, i to oni zrobili ten wynik w ostatnich wyborach parlamentarnych. Dlatego my, parlamentarzyści, powinniśmy im spłacać dług, rządząc dobrze, uczciwie, racjonalnie, nie ulegając pokusom władzy. Tyle awansu, ile uczciwej pracy i kompetencji – opowiadał Piechociński.
I zapowiadał, że na kongresie partii będzie kontrkandydatem Pawlaka. Środowisko ludowców związane z Pawlakiem nie pozostawało mu dłużne i naigrawało się, mówiąc, że „to taki rolnik, co nie sieje i nie orze".