Milczek w rządzie za gadułę

Marek Biernacki ma świetne przygotowanie na ministra... spraw wewnętrznych. Trafi do resortu sprawiedliwości.

Publikacja: 02.05.2013 01:59

Milczek w rządzie za gadułę

Foto: ROL

Konserwatyści pomimo zaskoczenia decyzją premiera Tuska o zdymisjonowaniu Jarosława Gowina z funkcji ministra sprawiedliwości i zastąpienia go Markiem Biernackim, nie kryją zadowolenia.

– Ta nominacja wzmacnia nasze środowisko, oznacza, że premier się z nami liczy – mówi Jacek Żalek.

Biernacki, który w poniedziałek zostanie zaprzysiężony na ministra sprawiedliwości, jest bowiem konserwatystą z krwi i kości. I trzyma się z pozostałymi konserwatystami PO.

Uczestniczył w słynnych spotkaniach tej grupy, a nawet im przewodniczył, gdy Gowin został ministrem sprawiedliwości. Wszyscy ci, którzy chcieli odwołania Gowina, bo nie podobały im się jego poglądy, nie będą zadowoleni z jego następcy.

Bo poglądy Biernackiego są dokładnie takie same. Jest przeciw aborcji i związkom partnerskim. Poparł zakaz przerywania ciąży ze względów eugenicznych (czyli w sytuacji, gdy płód jest ciężko uszkodzony), głosował przeciwko związkom partnerskim, a w poprzedniej kadencji poparł nawet propozycję, by zakaz przerywania ciąży był wpisany do konstytucji.

– To osobistość – mówi Żalek. – Po tym jak Gowin odszedł do rządu, on stał się naturalnym liderem naszej grupy w parlamencie.

Drugi raz w rządzie

Sam Biernacki przyznaje, że nie lubi mówić o in vitro czy związkach partnerskich. W niedawnym wywiadzie dla portalu onet.pl stwierdził: Staram się mało wypowiadać w kwestiach światopoglądowych. Uważam, że to prywatne sprawy, każdy ma do nich prawo, nie podlegają ocenie.

Zadowolenie konserwatystów jest zrozumiałe, bo sądzą, że skoro Gowin wylansował się dzięki Ministerstwu Sprawiedliwości i zyskał ogromną rozpoznawalność, to to samo będzie z Biernackim, przez co frakcja stanie się jeszcze silniejsza. Szkopuł w tym, że Biernacki to typowy polityk gabinetowy, lubiący trzymać się z boku głównego nurtu wydarzeń.

Na wylansowanie się w polityce miał prawie dwie dekady, bo w Sejmie zasiada z przerwami od 1997 roku. A i wcześniej był osobą publiczną, bo od 1991 roku był gdańskim pełnomocnikiem likwidatora majątku PZPR. Mimo to poza Pomorzem nie jest zbyt rozpoznawalny.

– Jest po prostu mało komunikatywny – mówi polityk znający Biernackiego od lat. – Chyba że chodzi np. o zwalczanie przestępczości w Ostrołęce. Na taki temat może mówić godzinami.

Mimo to dla Biernackiego Ministerstwo Sprawiedliwości to druga teka rządowa w jego karierze zawodowej. W gabinecie Jerzego Buzka przez dwa lata, od 1999 do 2001 roku, był szefem MSWiA. To za jego kadencji zostało powołane Centralne Biuro Śledcze do zwalczania przestępczości zorganizowanej.

Bezwzględny dla mafii

Z tamtych czasów krąży o nim taka opowieść, że był chorobliwie zainteresowany informacjami pozyskiwanymi przez policję i CBŚ. Podobno na koniec dnia pracy zawsze spotykał się z Adamem Rapackim, którego w 2000 r. powołał na stanowisko zastępcy komendanta głównego policji i wysłuchiwał raportów o akcjach.

– Ja bym tego tak nie nazwał, po prostu praca policji i Centralnego Biura Śledczego bardziej go interesowała niż administracja, którą też miał się zajmować – mówi Krzysztof Janik, następca Biernackiego w MSWiA. – Niespecjalnie też dbał o dostosowanie naszych przepisów do prawa europejskiego. Zostawił mi ponad 350 zaległych aktów prawnych. Ale oceniam go bardzo pozytywnie. To jeden z tych polityków, którzy najpierw myślą, a później mówią. A to naprawdę rzadkie.

Sam Biernacki, wspominając tamte czasy, nie krył, że walka z przestępczością była dla niego priorytetem. – Przychodząc do resortu, postawiłem sobie zadanie bezkompromisowej walki z przestępczością. Uważałem, że w walce z gangsterami nie ma miejsca na politykę. Nie ma też „świętych krów" – mówił w jednym z wywiadów.

I miał wyniki, bo do jego głównych osiągnięć w resorcie należało rozbicie gangu pruszkowskiego.

Osobny w PO

Mimo swych osiągnięć i gdańskiego pochodzenia, w PO Biernacki nigdy nie był w gronie najbliższych współpracowników Donalda Tuska. Zasiadał w gabinecie cieni PO Jana Rokity jako kandydat na szefa MSW, co jak się okazało po późniejszych decyzjach kadrowych Tuska, raczej było antyrekomendacją na wskazane stanowisko. W 2007 roku nie dostał propozycji wejścia do rządu. Stanął za to na czele komisji śledczej do wyjaśnienia sprawy uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

Mariusz A. Kamiński z PiS, który pracował w tej komisji, mówi, że Biernacki to bardzo niezależny polityk, który potrafi sam podejmować decyzje. – Często wbrew posłom PO, a razem z posłami opozycji głosował za powołaniem jakiegoś świadka do tej sprawy – mówi Kamiński. – A gdy pracowaliśmy nad ostateczną wersją raportu, opowiadał się za twardą wersją odpowiedzialności prokuratorów i funkcjonariuszy policji w tej sprawie.

Jego nazwisko przewinęło się też przez sprawę Beaty Sawickiej, którą CBA nagrało podczas przyjmowania łapówki. Sawicka zwróciła się do Biernackiego z pytaniem, czy wie, gdzie na Helu można zainwestować pieniądze, bo zna kogoś zainteresowanego. Ten przekazał jej numer służbowego telefonu burmistrza Helu, ale odmówił przyjęcia butelki drogiej whisky, którą Sawicka chciała mu wręczyć w podziękowaniu za kontakt. Niektórzy analitycy sceny politycznej uważają, że CBA polowało właśnie na Biernackiego, tyle że bez sukcesów.

Biernacki słynie ze swoich antykomunistycznych poglądów. Był jednym z twórców ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, który lewica najchętniej by zlikwidowała. To on jako szef MSWiA chciał wznowić śledztwo w sprawie tzw. moskiewskiej pożyczki umorzone za rządów koalicji SLD-PSL. Chodziło o ponad milion dolarów przekazanych w styczniu 1990 roku przez Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego upadającej PZPR, w co byli zaangażowani Leszek Miller i nieżyjący już dziś Mieczysław Rakowski.

Jako pełnomocnik likwidatora PZPR Biernacki wytoczył prawnej spadkobierczyni Socjaldemokracji RP, która była filarem SLD, osiem procesów o bezprawne zagarnięcie nieruchomości z majątku Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i wszystkie wygrał.

Dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW zwraca uwagę na fakt, że Biernacki najlepsze kwalifikacje ma na szefa MSW. – Ale Donald Tusk już od dawna prowadzi taką politykę kadrową, że swoim ludziom szczególnie tym, którzy się liczą nigdy nie daje resortów na których im najbardziej zależy – mówi. I dodaje, że w tym wypadku dochodzi kwestia wewnętrzenej rozgrywki w PO, bo premierowi najwyraźniej zależało, by to stanowisko objął konserwatysta, dlatego premier względy merytoryczne zostawił na dalszym planie.

Konserwatyści pomimo zaskoczenia decyzją premiera Tuska o zdymisjonowaniu Jarosława Gowina z funkcji ministra sprawiedliwości i zastąpienia go Markiem Biernackim, nie kryją zadowolenia.

– Ta nominacja wzmacnia nasze środowisko, oznacza, że premier się z nami liczy – mówi Jacek Żalek.

Pozostało 96% artykułu
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica