Zamożny jak PO–PiS

Między budżetami PO i PiS a innymi partiami jest prawdziwa przepaść.

Publikacja: 08.05.2013 02:50

Zamożny jak PO–PiS

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Choć od 2011 r. partie dostają mniej pieniędzy od państwa, to finansowanie budżetowe wciąż stanowi podstawę ich bytu.

Widać to dobrze w dokumentach finansowych najbogatszej polskiej partii, czyli Platformy Obywatelskiej. W minionym roku na jej konta wpłynęło w sumie ponad 53,2 mln zł. Niemal 30 mln w ramach tzw. dotacji podmiotowej (zwrot wydatków na wybory z 2011 r.), a dalsze 18 mln jako subwencję (za wprowadzenie swoich reprezentantów do parlamentu).

Ze składek PO uciułała niespełna 2,4 mln. Porównywalne kwoty partia zarobiła na instrumentach finansowych – odsetki od środków na kontach oraz lokaty przyniosły jej niemal 2 mln zł.

Partie muszą skrupulatnie rozliczyć się z państwowej subwencji. Platforma z owych 18 mln wydała niemal 14 mln. Prawie całość (ok. 13 mln) poszła na bieżącą działalność partii, w tym na wynagrodzenia i świadczenia dla pracowników aparatu (7,6 mln).

PO stara się oszczędzać. W ciągu dwóch lat zaoszczędziła np. 10 mln zł z subwencji. Czy to oszczędności na maraton wyborczy, który rusza w przyszłym roku? – Nie, to są racjonalne oszczędności – ucina skarbnik PO Andrzej Wyrobiec.

Sam fundusz wyborczy Platformy – czy specjalny rachunek, na którym partie zbierają pieniądze na wybory – w zeszłym roku nie wzbogacił się dramatycznie. Wpłata była tylko jedna – Dorota Czaplicka wpłaciła 244 zł. To wicestarosta powiatu pleszewskiego, która bezskutecznie starała się o fotel burmistrza tej miejscowości.

PiS jest nieco mniej zamożny – na konta partii wpłynęło w minionym roku prawie 50 mln zł.

Z dotacji PiS także dostał 30 mln zł, z subwencji zaś – ponad 17 mln. PiS wydał całą swą subwencję co do grosza, musiał jeszcze dołożyć z oszczędności. – Takie były potrzeby partii – mówi skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski. – To był dla nas trudny rok po tym, jak parlament obciął subwencję wszystkim partiom.

W sumie wydatki partii sięgnęły w minionym roku niemal 20 mln zł, w tym na wynagrodzenia dla pracowników – 6,6 mln zł. – Optymalizujemy koszty. Zmieniamy umowy, renegocjujemy wynajem lokali – opowiada Kostrzewski. Przyznaje, że partia szuka oszczędności na zbliżające się wybory.

PSL zarobił w minionym roku 15 mln zł, w tym 12 mln zł to pieniądze z budżetu. Pozostałe 3 mln zł to darowizny od sympatyków (2,8 mln), składki członkowskie (150 tys.) oraz bankowe odsetki (ponad 100 tys. zł).

Na co PSL wydawało pieniądze? Głównie na bieżącą partyjną działalność (niemal 6 mln zł), w tym na zatrudnienie pracowników i opłacenie ich składek (1,7 mln). Na fundusz ekspercki ludowcy wydali ledwie 333 tys. zł, z czego 230 tys. poszło na drukowanie wydawnictw promocyjnych, a 12,3 tys. na ekspertyzy.

Na konto SLD wpłynęło 14,3 mln zł, w tym 11,3 mln z budżetu państwa. Ze składek partia Leszka Millera zebrała 2,4 mln zł, a z darowizn – ponad pół miliona złotych. Na działalność partii pieniądze od sympatyków by nie wystarczyły – wedle raportu skarbnika SLD Kazimierza Karolczaka Sojusz wydaje rocznie na swą działalność 5 mln zł, w tym 2,3 mln to pensje i składki pracowników.

SLD jest wyjątkiem, jeśli chodzi o wydatki na ekspertyzy. Partia wydała na to w zeszłym roku 1,3 mln zł, co stanowi znaczącą pozycję w jej budżecie.

Najuboższą partią jest Ruch Palikota. Na konta partii Janusza Palikota wpłynęło w minionym roku 8,5 mln zł. Partia dostała z budżetu 7,3 mln zł (5,6 mln subwencji oraz 1,7 mln dotacji), ale żeby dopiąć budżet, zaciągnęła jeszcze milion złotych kredytu.

Wszelkie ubiegłoroczne wybory uzupełniające albo przedterminowe partia finansowała głównie z własnych pieniędzy. Ze składek Ruch Palikota uzyskuje kwoty bardzo niskie – w minionym roku niespełna 80 tys. Wyższe są za to darowizny – ćwierć miliona.

Darowizny wpłacają głównie posłowie Ruchu Palikota. Do najbardziej finansowo oddanych należą Łukasz Gibała (14,9 tys.), Armand Ryfiński (ponad 10 tys.) oraz sam Janusz Palikot (8 tys.).

Większą finansową wstrzemięźliwość zachowuje Karol Jene, dyrektor sejmowego klubu Ruch Palikota. Polityk, któremu partia chciała załatwić ponad 18 tys. zł nagrody z sejmowej kasy, podarował jej 96 złotych.

Choć od 2011 r. partie dostają mniej pieniędzy od państwa, to finansowanie budżetowe wciąż stanowi podstawę ich bytu.

Widać to dobrze w dokumentach finansowych najbogatszej polskiej partii, czyli Platformy Obywatelskiej. W minionym roku na jej konta wpłynęło w sumie ponad 53,2 mln zł. Niemal 30 mln w ramach tzw. dotacji podmiotowej (zwrot wydatków na wybory z 2011 r.), a dalsze 18 mln jako subwencję (za wprowadzenie swoich reprezentantów do parlamentu).

Pozostało 90% artykułu
Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia