Choć od 2011 r. partie dostają mniej pieniędzy od państwa, to finansowanie budżetowe wciąż stanowi podstawę ich bytu.
Widać to dobrze w dokumentach finansowych najbogatszej polskiej partii, czyli Platformy Obywatelskiej. W minionym roku na jej konta wpłynęło w sumie ponad 53,2 mln zł. Niemal 30 mln w ramach tzw. dotacji podmiotowej (zwrot wydatków na wybory z 2011 r.), a dalsze 18 mln jako subwencję (za wprowadzenie swoich reprezentantów do parlamentu).
Ze składek PO uciułała niespełna 2,4 mln. Porównywalne kwoty partia zarobiła na instrumentach finansowych – odsetki od środków na kontach oraz lokaty przyniosły jej niemal 2 mln zł.
Partie muszą skrupulatnie rozliczyć się z państwowej subwencji. Platforma z owych 18 mln wydała niemal 14 mln. Prawie całość (ok. 13 mln) poszła na bieżącą działalność partii, w tym na wynagrodzenia i świadczenia dla pracowników aparatu (7,6 mln).
PO stara się oszczędzać. W ciągu dwóch lat zaoszczędziła np. 10 mln zł z subwencji. Czy to oszczędności na maraton wyborczy, który rusza w przyszłym roku? – Nie, to są racjonalne oszczędności – ucina skarbnik PO Andrzej Wyrobiec.