Jeden z urzędników urzędu miasta w ciągu zaledwie kilku dni sprawdzał dane ponad 1300 mieszkańców Rudy Śląskiej. Magistrat twierdzi, że urzędnik przyznał, że pomagał w weryfikacji oraz poprawianiu list osób popierających referendum. Wyjaśnił, że zrobił to na prośbę jednej z osób organizujących miejskie referendum.
Wejście do bazy danych osobowych jest rejestrowane - bez problemu można sprawdzić kto, kiedy i o której godzinie wchodził do bazy danych i jakie w niej sprawdzał informacje.
– Wśród osób, których dane nielegalnie sprawdzano są m.in. moi bliscy krewni i znajomi. Jestem pewna, że żadna z tych osób nie podpisała się na listach – podkreśla prezydent Dziedzic. – Zwrócę się do Komisarza z odpowiednim pismem w tej sprawie – dodaje. Podobnie może postąpić każdy, kto ma podejrzenia, że jego dane mogły zostać nielegalnie wykorzystane w związku z tworzeniem listy osób popierających referendum. Wystarczy w tej sprawie wysłać odpowiedni wniosek do Komisarza Wyborczego w Katowicach.
Pełnomocnik Miasta Ruda Śląska wysłał już do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach „zawiadomienie o przestępstwie ściganym z urzędu".
Zdaniem adwokata Kordiana Baranowskiego zebrane na chwilę obecną w sprawie dowody uzasadniają podejrzenie popełnienia kilku poważnych przestępstw związanych z referendum lokalnym.