Ewa Kopacz, sądząc po jej pierwszych wypowiedziach, zamierza być szefową rządu ciepłą, opiekuńczą i wrażliwą na krzywdę ludzką. Według politologów to wyraźne obranie kursu na socjaldemokrację.
O tym, że jest kobietą, a więc osobą wrażliwą, pani premier poinformowała Polaków już na pierwszej konferencji prasowej. Wypadło to trochę nie na miejscu przy pytaniu o Ukrainę, ale politolodzy uważają, że taki właśnie przekaz będzie towarzyszył Ewie Kopacz przez najbliższy rok do wyborów parlamentarnych. Według naszych rozmówców Platforma Obywatelska pod wodzą Kopacz weźmie kurs na socjaldemokrację, porzucając wyborców liberalnych. A to może być twardym orzechem do zgryzienia dla lewicy, w szczególności zaś dla SLD.
Sojusz od powrotu Leszka Millera na funkcję przewodniczącego partii, czyli od 2012 roku, liczy na odwojowanie części swojego elektoratu, który przepłynął do PO w 2005 roku. Jednak niezależnie od podejmowanych działań ciągle mu się to nie udaje.
– SLD od dawna nie może zdefiniować swojej tożsamości politycznej, miota się między sprawami obyczajowymi a socjalem – mówi Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Rzecz w tym, że na dalsze dylematy SLD nie może sobie pozwolić, jeżeli PO pod wodzą Ewy Kopacz poważnie weźmie kurs na wartości socjaldemokratyczne.
Sygnały pojawiły się już podczas ostatniego wystąpienia Donalda Tuska w Sejmie, kiedy to szef rządu obiecał 36 zł podwyżki najuboższym emerytom i wyższe ulgi na dzieci. Ciepły wizerunek premiera kobiety to kolejny element tej zmiany.