Reklama

Berlin bez złudzeń: Z Donaldem Trumpem nie będzie łatwo

Niemcy są pełni obaw związanych z drugą prezydenturą Donalda Trumpa. Nie zapomnieli, że w czasie pierwszej kadencji domagał się większych wydatków na obronność i nie podobało mu się zbyt wiele mercedesów na nowojorskiej Piątej Alei.

Publikacja: 20.01.2025 17:27

Donald Trump i Elon Musk

Donald Trump i Elon Musk

Foto: Brandon Bell/Pool via REUTERS

 Przedsiębiorcy ostrzegają przed fatalnymi konsekwencjami dla gospodarki, politycy zgłaszają zastrzeżenie co do żądań Trumpa związanych z wydatkami na obronność, a w mainstreamowych mediach, które stały po stronie Kamali Harris w konfrontacji z Donaldem Trumpem, widać nerwowość, jak prezydentura wpłynie na politykę wewnętrzną przed wyborami do Bundestagu. Paniki jednak w Niemczech nie widać.

Z wyjątkiem być może ostrzeżeń, jakie formułuje w swej depeszy do centrali niemiecki ambasador w USA Andreas Michaelis, której treść trafiła do mediów. 

Niemiecki ambasador w USA i szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock o Donaldzie Trumpie

Ambasador twierdzi, że Trump realizuje program „maksymalnych zakłóceń” w postaci maksymalnej koncentracji władzy w ręku prezydenta kosztem Kongresu i ostrzega przed destabilizacją amerykańskiego systemy władzy (Checks and Balances). Z kontrowersyjną oceną ambasadora zgadza się w zasadzie obecna szefowa MSZ Annalena Baerbock, twierdząc, że depesza ambasadora opiera się na tym, co zapowiadał sam kandydat na prezydenta. 

Czytaj więcej

Kai-Olaf Lang: Europa liczy na kompromis

Taka wypowiedź zabrzmiała wprawdzie mało dyplomatycznie, lecz odzwierciedla w pełni wizerunek Trumpa ukształtowany w przeszłości. Zresztą obecny prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier, pełniący stanowisko szefa MSZ z ramienia SPD w czasie pierwszej kampanii wyborczej Trumpa, nazwał go „krzewicielem nienawiści” (Hassprediger). Dzisiaj żaden z niemieckich polityków nie idzie tak daleko, przynajmniej oficjalnie. 

Reklama
Reklama

Współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla oficjalnym gościem na inauguracji Trumpa. To wiele mówi

Tak czy owak, to ambasador Michaelis reprezentował niemiecki rząd w poniedziałek na zaprzysiężeniu 47. prezydenta USA. Z ramienia CDU był tam niejako z urzędu rzecznik tej partii ds. relacji z USA Jürgen Hardt. Za to zaproszony został oficjalnie Tino Chrupalla, współprzewodniczący AfD.

To wiele mówi, jak i rosnące przedwyborcze notowania AfD. Jeżeli utrzymają się do wyborów w Bundestagu, będzie w nim więcej posłów tego ugrupowania, co zmienić może układ sił na tyle, że CDU/CSU wraz z SPD nie uzyska większości w Bundestagu i konieczna będzie rządowa współpraca z Zielonymi. To wielki problem, którego przyczyną może być ostentacyjna promocja AfD przez Elona Muska.

Jak sobie ułożyć stosunki z Donaldem Trumpem? To pytanie i dla Berlina, i dla Brukseli

Wszechobecnemu zaniepokojeniu w Niemczech towarzyszą nadzieje, że uda się jakoś ułożyć relacje z nowym prezydentem, zwłaszcza że Friedrich Merz (CDU), prawdopodobny przyszły szef niemieckiego rządu, tonuje dyskusję, zapewniając, że Trumpa nie należy się bać.

Czytaj więcej

Europejska polityka AfD. „Ta UE musi umrzeć”

– Sądzę, że Donald Trump jest bardzo przewidywalny. Robi, co mówi. Możemy więc spodziewać się znacznie większej przejrzystości w ciągu najbliższych kilku tygodni i miesięcy – twierdzi Merz. Co więcej, jego zdaniem prezydentura Trumpa jest szansą dla Europy w tym znaczeniu, że przyczyni się do konsolidacji UE. W gruncie rzeczy to samo mówi kanclerz Olaf Scholz. 

Merz ma nadzieję, że wraz z objęciem urzędu przez Trumpa nastąpi nowa era w relacjach wzajemnych. Nie wiadomo, co miałoby to oznaczać w sprawie wojny w Ukrainie. Merz nie zamierza jednak wypełnić żądań prezydenta USA w sprawie podwyższenia wydatków na obronność do poziomu 5 proc. PKB. Uznaje za konieczne przeznaczenie nieco więcej środków na obronę, lecz także bardziej efektywne ich wykorzystanie. Sugeruje, aby rządy krajów UE dokonywały wspólnie zakupów amerykańskiej broni po niższej cenie.

Reklama
Reklama

– Wszystkie negocjacje z nową administracją będą niezwykle trudne zwłaszcza dla Niemiec, niedysponujących wieloma kanałami kontaktów kontaktów z Waszyngtonem – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Thomas Poguntke, politolog z uniwersytetu Heinricha Heinego w Düsseldorfie.

Tak samo będzie niewątpliwie z projektami podwyższenia amerykańskich ceł na produkty z Europy, co może mocno dotknąć niemiecki przemysł, zwłaszcza motoryzacyjny. 

– Można zakładać, że zarówno Berlin, jak i Bruksela będą niezwykle ostrożna w zastosowaniu kroków odwetowych z obawy o wywołanie prawdziwej wojny celnej o nieobliczalnych konsekwencjach – twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Dirk Meyer, ekonomista z Hamburga. Przypomina, że niemiecka gospodarka jest w stagnacji, co zwiększy negatywny rezultat podniesienia ceł. Z drugiej strony wymusi zwiększenie efektywności gospodarczej w postaci obniżenia kosztów i okrojenia biurokracji. 

Polityka
USA wstrzymują rozpatrywanie wszystkich wniosków imigracyjnych obywateli 19 państw
Polityka
Biały Dom ucina spekulacje i ujawnia wyniki rezonansu Donalda Trumpa
Polityka
Żółw Franklin topi narkoterrorystów. Hegseth wykorzystał bohatera serii dla dzieci
Polityka
Zmierzch politycznej kariery Wołodymyra Zełenskiego? Nowy przywódca Ukrainy już na horyzoncie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Odmrożenie rosyjskich aktywów. Rosja grozi półwieczem procesów
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama