Po roku od wycofania się z działalności publicznej z powodu choroby nowotworowej i związanego z nią leczenia, Zbigniew Ziobro, były prezes Suwerennej Polski (która jesienią 2024 roku weszła w skład PiS) i były minister sprawiedliwości, wrócił do polityki. We wtorek przybył na posiedzenie komisji regulaminowej opiniującej wniosek o jego zatrzymanie i doprowadzenie przed komisję śledczą ds. Pegasusa, która wyraziła na to zgodę. Będzie to możliwe, o ile Sejm uchyli mu immunitet (a później sąd wyda nakaz). Rzecz w tym, że Ziobro niespodziewanie we wtorek okazał zwolnienie lekarskie, które może obalić argument o konieczności jego doprowadzenia. Nosi datę od 31 października do 6 listopada i zostało wystawione przez polskiego lekarza.
Czytaj więcej
Stała się rzecz niezwykle smutna i niosąca daleko idące konsekwencje dla państwa polskiego i praw...
– Zwolnienie lekarskie obejmujące dzień 4 listopada absolutnie podważa wniosek o uchylenie immunitetu posłowi Ziobrze. Czyni go wręcz bezpodstawnym – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” poseł Marcin Warchoł, pełnomocnik byłego ministra.
Zbigniew Ziobro ma zwolnienie lekarskie na 4 listopada, kiedy nie stawił się przed komisją ds. Pegasusa i został za to ukarany
Zbigniew Ziobro dotąd był czterokrotnie wzywany przed komisję ds. Pegasusa. Dwukrotnie przysyłał L4 i zaświadczenia od biegłego – te nieobecności uznano za usprawiedliwione. Za trzecie niestawiennictwo sąd wymierzył mu 2 tys. zł kary, za nieobecność na ostatnim posiedzeniu (4 listopada) – 3 tys. zł. Nieobecności te potraktowano jako nieusprawiedliwione. Nieoczekiwanie we wtorek okazało się, że Ziobro posiada jednak zaświadczenie na ten dzień. Poseł Marcin Warchoł to zwolnienie przekazał szefowi komisji regulaminowej.
– Ja tego zwolnienia nie widziałam, nic o nim nie wiem, do nas nie wpłynęło – mówi „Rzeczpospolitej” szefowa komisji śledczej ds. Pegasusa Magdalena Sroka (PSL–TD). – Kto jak kto, ale były minister sprawiedliwości, jeśli chciałby się skutecznie usprawiedliwić, to doskonale wie, jak to uczynić – dodaje. I uważa, że nie ma mowy o wycofaniu wniosku o nakaz doprowadzenia.