Schyłek pierwszego roku nowego parlamentu stanowi dobry czas, aby przypomnieć ideę otwartego parlamentaryzmu. Wśród wielu obietnic trzech głównych ugrupowań opozycyjnych w 2023 roku (Trzecia Droga, Koalicja Obywatelska, Lewica) wspominano o konieczności radykalnej zmiany pracy polskiego parlamentu. Stał się on swoistą „maszynką do przegłosowywania” kolejnych projektów, zgłaszanych przez aktualną większość rządową, swoistą „karykaturą organu przedstawicielskiego Narodu”, a powinien być miejscem debaty (wszak nazwa „parlament” pochodzi od francuskiego „parler”, czyli „mówić) i wypracowywania ponadpartyjnych kompromisów. Warto odwołać się do praktyki obecnie zaczętej kadencji Sejmu, nastąpiła w nim zmiana stylu pracy izby, co należy z pewną satysfakcją odnotować, ale bez koniecznej zmiany instytucjonalnej. Jedyny projekt odnoszący się do instytucji konsultacji – będący rezultatem – zobowiązań polskiego rządu z procedury uzyskiwania KPO w ślimaczym tempie jest procedowany w komisjach.
Niezbędne są zmiany w regulaminie Sejmu i Senatu
Wróćmy zatem pokrótce do idei otwartego parlamentaryzmu. Jeden z projektów został przygotowany z aktywnym udziałem senatora Kazimierza M. Ujazdowskiego kilka lat temu, przy wsparciu grupy znanych ekspertów z zakresu prawa konstytucyjnego i ustrojoznawców, przy zasięgnięciu opinii organizacji społecznych. Projekt zakładał dokonanie niezbędnych zmian w obecnym regulaminie Sejmu w celu zwiększenia transparentności pracy polskiego parlamentu i osiągnięcia pułapu rzetelnej legislacji, a także wzmocnieniu funkcji kontrolnych realizowanych przez zwłaszcza pierwszą izbę.
Czytaj więcej
Obowiązkowe konsultacje projektów wniesionych przez posłów będą trwać 30 dni. Legislacja ma wyhamować, ale za to być bardziej przemyślana.
Zakładano w projekcie dokonanie zmian na kilku płaszczyznach. Po pierwsze; zapewnienie udziału wszystkich klubów w komisji ds. służb specjalnych z przywróceniem (skasowanej zasady w 2016 roku) rotacyjnego wskazywania przewodniczącego komisji, raz z większości rządowej, raz z klubu opozycyjnego. Istotnym elementem zmian powinno być również zniesienie „ekspresowego trybu legislacji” (szczególnie nadużywanego w poprzednich kadencjach Sejmu) dla „przepychania” szczególnie istotnych projektów aktualnej większości parlamentarnej. Propozycja zakładała wprowadzenie zasady „szerokiej zgody” dla procedowania w trybie ekspresowym (np. dwie trzecie większości sejmowej), poza tym tryb powyższy mógłby służyć jedynie naprawianiu ewidentnych błędów ustawodawczych. Zakładano również zakaz stosowania przez większość rządową z art. 51 regulaminu Sejmu, czyli właśnie sięganie po „legislacyjną drogę na skróty”, czyli wspomniany tryb ekspresowy.
Drugi aspekt zmian odnosił się do wprowadzania zasady konsultowania ustawodawczych projektów komisyjnych oraz projektów poselskich. Postulowano w tym zakresie termin 21-dniowy, przy zastosowaniu narzędzi informatycznych. Jednocześnie projekt zakładał objęcie zmian w ustawach odnoszących się do materii samorządowej oraz podatkowej procedurą stosowaną przy zmianach kodeksów – czyli jednym słowem wymagających dłuższych terminów. Służyć to powinno podwyższeniu kryteriów rzetelności legislacyjnej.