Podczas sobotniego marszu opozycji przeciwko rządom PiS i Jarosławowi Kaczyńskiemu lewicę reprezentowała głównie związana z Twoim Ruchem Barbara Nowacka. Przedstawiciele SLD byli obecni tylko podczas części tej manifestacji. Powód? Tego samego dnia w Sojuszu odbywało się z udziałem kilkuset delegatów jedno z najważniejszych w ostatnim czasie posiedzeń Konwencji Krajowej. SLD zajęte jest dziś bowiem bardziej sprawami wewnętrznymi – powyborczymi rozliczeniami i wyborem nowych władz – niż sytuacją w kraju.

Z walki o reelekcję zrezygnował dotychczasowy lider Leszek Miller. O schedę po nim ubiegać się będzie dziesięciu kandydatów. Do wymienianych dotąd najczęściej Krzysztofa Gawkowskiego, Włodzimierza Czarzastego i Jerzego Wenderlicha dołączyła grupa mniej lub bardziej znanych działaczy. To pogorszyło sytuację Czarzastego. Część jego partyjnego elektoratu mogą przejąć prezentujący podobną, zamkniętą wizję partii Joanna Senyszyn czy członek Stowarzyszenia „Ordynacka" (któremu Czarzasty przewodzi) Zbyszek Zaborowski. Rosną tym samym szanse Gawkowskiego, który chce nadal otwierać partię na inne lewicowe środowiska.

Pewne jest jedno. Klęska w wyborach parlamentarnych (SLD startowało w koalicji Zjednoczona Lewica i nie przekroczyło progu wyborczego) i rezygnacja Millera oznaczają koniec pewnej ery na lewicy. Były premier rządził partią praktycznie jednoosobowo, mimo że formalnie wiele decyzji musiał podejmować wspólnie z zarządem. Ten na ogół aprobował działania dotychczasowego lidera lub bał się im przeciwstawić.

Najlepszym przykładem było wyznaczenie Magdaleny Ogórek jako kandydatki na prezydenta. Choć wielu członków zarządu było wobec tej decyzji sceptycznych, uchwałę podjęto z nielicznymi głosami przeciw.

Nowy szef partii, ktokolwiek nim zostanie, takiej władzy mieć już nie będzie. W sobotę działacze SLD przyjęli w statucie kilka zmian, które zwiększają rolę Konwencji Krajowej. To ona m.in. będzie wskazywać kandydata na prezydenta. A to oznacza, że jedynowładztwo w SLD dobiega końca.