Koniec roku szkolnego już za moment. Oceny w większości są wystawione, wiadomo, kto będzie miał biało-czerwony pasek za najlepsze wyniki w nauce. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że według przedwyborczych zapowiedzi paski te miały zniknąć.
W ubiegłym tygodniu podczas konferencji prasowej w MEN zapytano o to ministrę Joannę Muchę, polityczkę Polski 2050. Przyznała, że jest przeciwna likwidacji tego paska.
Miały być paski różnokolorowe, jest wciąż tylko biało-czerwony
Wypowiedź ta różni się od tego, co przed wyborami zapowiadał lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
– Nie będzie już czerwonych pasków. Na świadectwach polskich uczniów będą paski różnokolorowe. Jeden kolor dla wyróżniających się młodych artystów. Drugi dla wspaniałych sportowców. Inny dla superdziałaczy ekologicznych, którzy już w podstawówce czy liceum pokazują, że umieją troszczyć się o planetę – mówił polityk w ubiegłym roku. Jak dodawał, „te paski staną się prawdziwą nagrodą i wyróżnieniem za to, co dajesz od siebie, co chcesz dać więcej światu i swojej społeczności”. A czerwone paski to jeden z elementów wyścigu szczurów, do którego zaprzęga się dziś już bardzo małe dzieci.
Skąd taka wolta w poglądach związana z paskami? Prawdopodobnie dlatego, że bardzo lubią je rodzice – ich obecność na świadectwie to łatwy sposób na pochwalenie się dzieckiem na rodzinnych imprezach, a czasem także możliwość otrzymania zniżki w sklepach czy na pływalniach.