Zaskakujące miejsce dla klubiku malucha w Sejmie

Szymon Hołownia znalazł nietypowe zastosowanie dla pomieszczenia, do którego Marek Kuchciński chciał wygnać dziennikarzy. Bawią się w nim dzieci posłów.

Publikacja: 03.03.2024 08:19

Zaskakujące miejsce dla klubiku malucha w Sejmie

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

16 grudnia 2016 roku to dzień, który zapisał się w historii polskiego parlamentaryzmu. Tego dnia opozycja zaczęła wielotygodniową blokadę sali plenarnej, a PiS przegłosował budżet na Sali Kolumnowej. Bezpośrednim powodem kryzysu było wykluczenie z obrad posła PO Michała Szczerby, który ośmielił się zwrócić do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z PiS słowami „panie marszałku kochany”.

Tło kryzysu było jednak bardziej złożone. Przez cały dzień trwał protest polityków opozycji i mediów przeciw planom przeniesienia reporterów parlamentarnych do ciasnego Centrum Medialnego, urządzonego w hotelu sejmowym. Z tego powodu Michał Szczerba wystąpił na mównicy z kartką z napisem „#WolneMediaWSejmie”, co również nie spodobało się marszałkowi.

Czytaj więcej

Szymon Hołownia zmienił dyrektora od mediów w Sejmie

Ostatecznie dziennikarzy nie zesłano do Centrum Medialnego. A teraz, po niemal ośmiu latach, znaleziono dla niego nowe zastosowanie – urządzono w nim sejmowy klubik malucha.

Niedoszłe centrum medialne oddane dzieciom

Utworzenie opieki doraźnej dla dzieci posłów zapowiedział na początku grudnia ubiegłego roku marszałek Szymon Hołownia z Polski 2050-Trzeciej Drogi. Zapowiedź była reakcją na szeroko komentowane przypadki przyprowadzenia dzieci do Sejmu. Np. w listopadzie synka na salę obrad zabrała posłanka KO Aleksandra Gajewska, wywołując falę nieprzychylnych reakcji.

– Poprosiłem szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego, by rozesłał pytanie do klubów parlamentarnych, bo chcielibyśmy pomyśleć nad organizacją opieki dla dzieci posłanek i posłów w dniach posiedzeń, w dniach bezpośrednio poprzedzających – ogłosił na początku grudnia Hołownia.

Marek Kuchciński chciał skoszarować dziennikarzy w miejscu oddalonym od najważniejszych wydarzeń. Dziś to miejsce służy dzieciakom i ich rodzicom, próbujących godzić obowiązki rodzinne i zawodowe, a główny gmach przestał być strefą zamkniętą dla mediów.

Michał Szczerba

W połowie stycznia „Rzeczpospolita” poinformowała, że klubik rzeczywiście powstał. – Spodziewamy się trójki maluchów – mówiła nam wówczas, przed rozpoczęciem posiedzenia, rzeczniczka marszałka Katarzyna Karpa-Świderek. Od tamtego czasu klubik krążył po budynkach sejmowych. Ostatecznie okazało się, że najlepsze będzie dla niego niedoszłe miejsce zsyłki mediów. Składało się ono z dwóch pomieszczeń: sali imienia Józefa Oleksego i konferencyjnej. Na klubik przerobiono tę drugą.

Katarzyna Karpa-Świderek mówi nam, że jest to ostateczna lokalizacja. – Sala została zaaranżowana tak, by dzieci mogły w niej bezpiecznie i fajnie spędzać czas – informuje. – Klubik pozostaje w Sejmie i wciąż będzie działać w terminach posiedzeń. Przyjmujemy maluchy od 2,5 roku życia. Zazwyczaj jest w nim kilkoro dzieci pod profesjonalną opieką – mówi.

Dlaczego wybór padł na Centrum Medialne? Jak tłumaczy Karpa-Świderek, sala konferencyjna urządzona na polecenie Kuchcińskiego nie była specjalnie użyteczna. – Tak naprawdę nigdy nie zaczęła funkcjonować, bo jest za daleko od serca Sejmu – mówi. Bardziej funkcjonalna okazała się sala im. Józefa Oleksego, w której odbywają się posiedzenia komisji i zespołów sejmowych.

Hołownia uwolnił dziennikarzy

Zdaniem Michała Szczerby, zmiany w dawnym Centrum Medialnym to symbol wprowadzonej przez nową koalicję otwartości Sejmu. – Marek Kuchciński chciał skoszarować dziennikarzy w miejscu oddalonym od najważniejszych wydarzeń. Dziś to miejsce służy dzieciakom i ich rodzicom, próbujących godzić obowiązki rodzinne i zawodowe, a główny gmach przestał być strefą zamkniętą dla mediów. Wreszcie zostało zrealizowane hasło „#WolneMediaWSejmie”, z którym 16 grudnia 2016 roku wystąpiłem na mównicy – mówi Michał Szczerba.

Przypomina, że Hołownia umożliwił dziennikarzom poruszanie się po korytarzu, przy którym znajdują się gabinety marszałka i wicemarszałków. Za czasów PiS był zamknięty, a jego fragment zasłonięto nawet kotarą. Standardem stały się też konferencje prasowe marszałka i spotkania dziennikarzy z osobami decyzyjnymi, np. ostatnio ze strażą marszałkowską.

16 grudnia 2016 roku to dzień, który zapisał się w historii polskiego parlamentaryzmu. Tego dnia opozycja zaczęła wielotygodniową blokadę sali plenarnej, a PiS przegłosował budżet na Sali Kolumnowej. Bezpośrednim powodem kryzysu było wykluczenie z obrad posła PO Michała Szczerby, który ośmielił się zwrócić do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z PiS słowami „panie marszałku kochany”.

Tło kryzysu było jednak bardziej złożone. Przez cały dzień trwał protest polityków opozycji i mediów przeciw planom przeniesienia reporterów parlamentarnych do ciasnego Centrum Medialnego, urządzonego w hotelu sejmowym. Z tego powodu Michał Szczerba wystąpił na mównicy z kartką z napisem „#WolneMediaWSejmie”, co również nie spodobało się marszałkowi.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Sondaż: Broń atomowa USA w Polsce dzieli Polaków
Polityka
Hekatomba małych partii. Pod nóż idą ugrupowania m.in. Kołodziejczaka, Piecha i „Jaszczura”