Ylva Johansson: Im szybszy proces azylowy, tym szybsza decyzja o powrocie

Jestem przekonana, że Polska będzie w pełni współpracowała w polityce migracyjnej – mówi Ylva Johansson, unijna komisarz spraw wewnętrznych.

Publikacja: 14.02.2024 03:00

Hiszpański statek  „Salvamar Adhara” uratował około 250 migrantów na trzech różnych łodziach u wybrz

Hiszpański statek „Salvamar Adhara” uratował około 250 migrantów na trzech różnych łodziach u wybrzeży Wysp Kanaryjskich, 4 lutego

Foto: AFP

UE ma nowe zasady polityki migracyjnej. Czy to uporządkuje zarządzanie nieregularną migracją?

To jest historyczny moment. Przygotowywaliśmy to od czterech lat, odbudowywaliśmy zaufanie między państwami i przekonaliśmy, że gotowi jesteśmy pomóc, gdy kraj znajdzie się pod presją. Trzy główne osiągnięcia paktu to – po pierwsze – ochrona praw indywidualnych, w tym zapewnienie prawa do bezpłatnej porady prawnej i zagwarantowanie ludzkich warunków czekania na rozpatrzenie wniosku azylowego. Po drugie – dużo szybszy proces azylowy, bo wnioski będą oceniane na granicy. I tak samo decyzja o powrocie będzie wydawana od razu z negatywną decyzją w sprawie azylu. To będzie skutkowało wzrostem liczby powrotów. Po trzecie wreszcie – będziemy mieli przepisy, które zobowiązują do solidarności między państwami w razie kryzysu migracyjnego.

Czy to wystarczy?

Legislacja jest dla państw członkowskich, teraz musimy dodać kwestie zewnętrzne związane z państwami trzecimi. Po piewsze, musimy walczyć z przemytem. Po drugie, musimy pracować z państwami trzecimi, szczególnie w sprawie powrotów, bo ci, którzy nie dostają azylu, muszą wracać. Musimy pokazać, że system azylowy działa i kto ma prawo do ochrony międzynarodowej, dostanie ją. Ale komu jej odmówiono, powinien wracać do kraju pochodzenia. Wreszcie po trzecie, musimy współpracować z państwami trzecimi w prewencji nieregularnych wyjazdów do UE i budować ścieżki dla migracji legalnej. Te rzeczy trzeba dodać, żeby pakt okazał się sukcesem.

Viktor Orbán mówi, że centra rozpatrywania wniosków na granicy to tworzenie gett dla imigrantów.

Nie ma żadnego ryzyka. Getta są wtedy, gdy nie ma polityki migracyjnej. Tak było na Morii (grecka wyspa z największym obozem dla uchodźców, gdzie wybuchł pożar w 2020 r. – red.). Teraz będziemy mieli uporządkowaną politykę, z ośrodkami recepcyjnymi i kluczem liczenia, w jakich punktach granicznych jakiej wielkości centra recepcyjne są potrzebne. Orbán napędza dezinformację w sprawie imigracji. Dlatego mądre było ze strony unijnej Rady uwzględnienie traktatów unijnych, które przewidują, że w polityce migracyjnej decyzje zapadają kwalifikowaną większością głosów. Właśnie po to, żeby pojedynczy polityk nie był w stanie używać toksycznych argumentów, aby zburzyć porozumienie.

Ylva Johansson: Jestem przekonana, że polski rząd będzie przestrzegał paktu

Również Polska była przeciw paktowi. Najpierw rząd PiS, w ostatecznym głosowaniu również nowy rząd premiera Donalda Tuska.

Trochę rozumiem, że nowy rząd nie głosował za, bo poprzedni rząd tak naprawdę nie uczestniczył w ogóle w negocjacjach paktu. A nowy rząd przyszedł w momencie, gdy pakt był już uzgodniony, trudno im zatem zajmować jakieś wyraźne stanowisko.

Liczy pani na to, że będzie współpracował i przestrzegał paktu?

Tak, jestem w pełni przekonana, że tak będzie.

Polski rząd twierdzi też, że uzgodniony pakt nie dość odpowiada na zagrożenie związane z instrumentalizacją imigracji, czyli tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej czy fińsko-rosyjskiej.

Do instrumentalizacji odnosi się rozporządzenie kryzysowe, które jest częścią paktu. A także kodeks wizowy Schengen, nad którym też głosowaliśmy w ubiegłym tygodniu. Ale faktycznie instrumentalizacja migracji jest nowym zjawiskiem i sądzę, że będziemy musieli się tym poważniej zająć.

Czytaj więcej

Polska przeciw Paktowi o Migracji i Azylu. „Nie zapewnia odpowiedniej równowagi”

Uzgadnianie paktu trwało kilka lat i ostateczna zgoda nastąpiła teraz, zaledwie cztery miesiące przed wyborami do PE. Jednym z tematów kampanii jest strach przed nieregularną migracją. Czy nie należało tego paktu uzgodnić wcześniej?

Należało. W latach 2015–2016, w czasie wielkiego kryzysu migracyjnego, byłam ministrem w rządzie szwedzkim i mieliśmy najwyższy napływ nieregularnych imigrantów proporcjonalnie do liczby mieszkańców. I byliśmy kompletnie sami, Europy wtedy nie było. Potem pojawiła się propozycja wspólnej polityki migracyjnej, której w ogóle nie dawało się uzgodnić. W czasie poprzedniej kampanii do PE w 2019 r. przeważało poczucie, że polityki migracyjnej nie da się po prostu uzgodnić, co więcej, że jest to temat toksyczny. Zajęło mi to cztery lata, ale jesteśmy teraz w punkcie, gdy ten temat przestał być toksyczny. To jest problem, to jest wyzwanie, ale jest możliwe osiągnięcie kompromisu. I ważne, że to wydarza się przed wyborami. Że możliwe jest porozumienie między krajami o bardzo różnych uwarunkowaniach i między trzema największymi grupami politycznymi w PE.

Groźby obostrzeń wizowych wpłynęły na wzrost powrotów

Ten pakiet zadziała tylko wtedy, gdy lepiej będzie działał mechanizm powrotów. Co Komisja robi, żeby to usprawnić?

Mamy porozumienia o readmisji z 18 krajami i trochę lżejszego kalibru z sześcioma dodatkowymi, prowadzimy teraz negocjacje z kolejnymi państwami. I choć dobrze jest mieć porozumienie o readmisji, to nie jest to absolutnie niezbędne. Używamy też innych instrumentów, np. kodeksu wizowego. Grozimy krajom, że jeśli nie będą z nami współpracowały w sprawie powrotów, to ograniczymy ich prawa do wiz schengeńskich, podniesiemy opłaty itp. I to zaczyna działać, widzimy znaczący wzrost powrotów do państw, którym grozimy obostrzeniami wizowymi.

Jakieś przykłady?

Choćby Irak, który nie zgadzał się na żadne powroty, a teraz zaczyna je akceptować. Również Bangladesz. Ale muszę powiedzieć, że problem z powrotami nie jest tylko spowodowany oporami ze strony państw trzecich, też polityką państw członkowskich. Jest kilka łatwo osiągalnych celów, choćby poprzez zamknięcie luki prawnej między decyzją o azylu i nakazem powrotu. Ta pierwsza procedura zajmuje lata i jak już zapadnie negatywna decyzja, to dopiero zaczyna się nową, odrębną procedurę prowadzącą do nakazu powrotu. Teraz pracujemy nad tym, mamy specjalny zespół KE i państw członkowskich, i na pewno będzie tu postęp. Już to widzimy, ale trzeba czasu, żeby przyszły wyraźniejsze efekty. Frontex też się zaktywizował, zorganizował w 2023 r. 40 tys. powrotów. Zbiera często ludzi z różnych państw członkowskich i wspólnymi lotami odsyła do krajów pochodzenia. Jeśli ten system działa dobrze, to rośnie liczba dobrowolnych powrotów, które są oczywiście najlepszą i najtańszą metodą. Ale bez sprawnych wymuszonych powrotów nie ma dobrowolnych, to jest ze sobą połączone.

Wywiad udzielony grupie korespondentów europejskich mediów: „Rzeczpospolitej”, „Handelsblatt”, „Les Echos”, „Financieele Dagblad”, „Ta Nea”

UE ma nowe zasady polityki migracyjnej. Czy to uporządkuje zarządzanie nieregularną migracją?

To jest historyczny moment. Przygotowywaliśmy to od czterech lat, odbudowywaliśmy zaufanie między państwami i przekonaliśmy, że gotowi jesteśmy pomóc, gdy kraj znajdzie się pod presją. Trzy główne osiągnięcia paktu to – po pierwsze – ochrona praw indywidualnych, w tym zapewnienie prawa do bezpłatnej porady prawnej i zagwarantowanie ludzkich warunków czekania na rozpatrzenie wniosku azylowego. Po drugie – dużo szybszy proces azylowy, bo wnioski będą oceniane na granicy. I tak samo decyzja o powrocie będzie wydawana od razu z negatywną decyzją w sprawie azylu. To będzie skutkowało wzrostem liczby powrotów. Po trzecie wreszcie – będziemy mieli przepisy, które zobowiązują do solidarności między państwami w razie kryzysu migracyjnego.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Zwolenniczka Donalda Trumpa nie odwołała spikera Izby Reprezentantów
Polityka
Nadchodzi pogromca Belgii. Czy Tom Van Grieken doprowadzi do rozpadu państwa?
Polityka
Polityk: zawód wysokiego ryzyka. Ataki na działaczy partyjnych w Niemczech
Polityka
Putin chce zabić Zełenskiego. Jak Kreml próbuje się pozbyć prezydenta Ukrainy?
Polityka
Węgry mówią o "szalonej misji" NATO. Wykluczają swój udział