Ile zarabiają propagandyści Łukaszenki?

Białoruscy hakerzy wdarli się do systemu rządowej instytucji i dotarli do zarobków pracowników państwowych mediów. Zarabiają znacznie lepiej niż lekarze czy nauczyciele.

Publikacja: 15.01.2024 20:04

Aleksander Łukaszenko

Aleksander Łukaszenko

Foto: president.gov.by

Białoruscy opozycyjni „Cyberpartyzanci” wdarli się pod koniec roku do systemu rządowej agencji Biełta i sparaliżowali pracę strony internetowej. Ale nie tylko. O informacjach, które przy okazji udało się wykraść hakerom z bazy danych rządowej instytucji, poinformowała ostatnio nadająca z Polski niezależna białoruska stacja Biełsat. Mieli wykraść 90 GB informacji i dotrzeć do zarobków propagandystów relacjonujących na co dzień życie urzędującego od niemal trzech dekad Aleksandra Łukaszenki.

Kłamstwa hojnie wynagradzane

Z informacji tych wynika, że zarządzająca agencją Iryna Akułowicz otrzymuje niemal 7,5 tys. rubli miesięcznie (równowartość 9,1 tys. złotych). Nieco więcej zarabia operator relacjonujący na co dzień działalność Łukaszenki – niemal 9 tys. rubli (ok. 11 tys. złotych). Podobnie zarabia szef działu relacjonującego życie dyktatora Jauhen Wanszyn. Prowadzący propagandowy program (nadaje w YouTube) „W tiemie” (W temacie) Andrej Warapaj otrzymuje miesięcznie niemal 5,5 tys. rubli (równowartość 6,7 tys. zł). Tymczasem szeregowy dziennikarz z newsroomu zarabia w rządowej agencji Biełta około 2 tys. rubli (około 2,4 tys. zł).

Czytaj więcej

Łukaszenka nie odda władzy. Białoruskiego dyktatora nic do tego nie zmusza

W rządowych stacjach telewizyjnych zarobki są wyższe. Odkąd w 2020 roku Łukaszenko sfałszował wybory prezydencki i rozpędził protesty wielu pracowników, również mediów państwowych, straciło pracę. W rządowej „Biełteleradiokompanii” roi się od nieobsadzonych stanowisk zaczynając od szeregowych dziennikarzy kończąc na redaktorach zarządzających poszczególnymi zespołami. Zarobki propagandystów telewizyjnych są jednak starannie ukrywane.

Propagandysta ważniejszy od lekarza

Z danych rządowego urzędu statystycznego Belstat wynika, że w ubiegłym roku średnie krajowe wynagrodzenie pracowników sektora informacji i łączności w państwie Łukaszenki wyniosło ponad 5,2 tys. rubli (około 6,3 tys. złotych). Tymczasem przeciętna pensja wynosiła 1,8 tys. rubli (równowartość 2,1 tys. złotych). I daleko nie każdy mieszkaniec kraju (jak i wielu państwach świata) może pochwalić się zarobkami w wysokości średniej krajowej. 

Czytaj więcej

Białoruski reżim rozpycha się w sieci

Zarobki nauczycieli stołecznych szkół (jak wynika z ofert pracy na popularnych portalach internetowych) wahają się od 700 do 1500 rubli. Z kolei główny szpital rejonu mińskiego poszukuje lekarza-ortopedę oferując 1600 rubli. Z kolei chirurgowi dziecięcemu proponuje 1500 rubli miesięcznie, na podobne wynagrodzenie może też liczyć onkolog. Jeszcze gorsza sytuacja jest w mniejszych białoruskich miastach.

Niezależne media walczą o przetrwanie

Po wyborach 2020 roku na Białorusi już nie pozostało niezależnych mediów. Z prawie 1500 więźniów politycznych około 30 to dziennikarze i pracownicy mediów. Wiele redakcji ratując się przed represjami przeniosło się za granicę, ale niektórzy i tam musieli zakończyć działalność z powodu problemów finansowych. Kilka dni temu działalność zawiesił znany białoruski projekt medialny KYKY. 

Pod znakiem zapytania pozostaje też przyszłość niezależnego portalu Reform.by, który w grudniu rozpoczął zbiórkę na utrzymanie redakcji. W ciągu kilku tygodni Białorusini za granicą zebrali ponad 17 tys. euro. Z problemami finansowymi boryka się też wiele innych niezależnych białoruskich redakcji, w większości utrzymywanych z dotacji państw zachodnich, w tym również Polski (tak jak np. telewizja Biełsat, portal Karta97 i szereg innych mediów).

Białoruscy opozycyjni „Cyberpartyzanci” wdarli się pod koniec roku do systemu rządowej agencji Biełta i sparaliżowali pracę strony internetowej. Ale nie tylko. O informacjach, które przy okazji udało się wykraść hakerom z bazy danych rządowej instytucji, poinformowała ostatnio nadająca z Polski niezależna białoruska stacja Biełsat. Mieli wykraść 90 GB informacji i dotrzeć do zarobków propagandystów relacjonujących na co dzień życie urzędującego od niemal trzech dekad Aleksandra Łukaszenki.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Putin chce zabić Zełenskiego. Jak Kreml próbuje się pozbyć prezydenta Ukrainy?
Polityka
Węgry mówią o "szalonej misji" NATO. Wykluczają swój udział
Polityka
Wielka Brytania wydali rosyjskiego attaché wojskowego. Spodziewa się histerii Moskwy
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Zatrzymanie "rzekomego" rosyjskiego dezertera. Ambasada FR będzie się domagać wyjaśnień