Bałkany Zachodnie mają swoich adwokatów w UE – to przede wszystkim inne państwa bałkańskie, ale także Węgry i Austria. Te dwa ostatnie kraje chcą przede wszystkim silnego powiązania perspektywy dla Bośni i Hercegowiny z tą oferowaną Ukranie i Mołdawii.
Viktor Orbán, premier Węgier, ma w Komisji Europejskiej swojego człowieka. To Olivér Várhelyi, komisarz UE ds. rozszerzenia. To on w opublikowanym w listopadzie raporcie o rozszerzeniu lobbował na rzecz Bośni i Hercegowiny i Komisja obiecała jej rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych w przyszłym roku. Ale zanim wyda pozytywną rekomendację w tej sprawie, chce, żeby Sarajewo dokonało niezbędnych, a wstrzymywanych od lat reform. I tę kolejność chcą teraz odwrócić Węgry i Austria. Uważają, że skoro Ukraina i Mołdawia mają dostać decyzję o otwarciu negocjacji akcesyjnych, to samo powinno dotyczyć Bośni i Hercegowiny, nawet jeśli skala wypełnienia postawionych jej warunków jest nieporównywalna. To znaczy Kijów i Kiszyniów spełniły prawie wszystkie warunki, a Sarajewo większości nie spełniło.