Funkcjonariusze służb wypełnili we wtorek śmieciami mieszkania m.in. białoruskiego analityka i ekonomisty Siarheja Czałego oraz Anny Krasulinej, rzeczniczki przebywającej na Litwie liderki wolnej Białorusi Swiatłany Cichanouskiej (jej mieszkanie władze wcześniej skonfiskowały i sprzedały).
Państwo odbiera domy
W białoruskich mediach rządowych pojawiło się też nagranie, jak kilku funkcjonariuszy wyłamuje drzwi w domu Pawła Łatuszki, byłego dyplomaty i ministra kultury, a dzisiaj jednego z liderów opozycji demokratycznej. Władze nałożyły areszt na jego dom, wcześniej na sześć lat więzienia skazany został jego cioteczny brat. Po rewizji na drzwiach domu przebywającego w Polsce od jesieni 2020 roku Łatuszki zawisła kartka z napisem „zapieczętowano”, m.in. w języku polskim.
Czytaj więcej
Białoruski opozycjonista myślał, że pracuje dla jednej z instytucji Unii Europejskiej. Został oszukany przez służby dyktatora.
– Wszystko dlatego, że tworzymy białoruskie instytucje poza granicami Białorusi. Mamy biuro prezydent elekt Swiatłany Cichanouskiej i Zjednoczony Gabinet Przejściowy, który jest organem wykonawczym. Mamy Radę Koordynacyjną, która pełni rolę parlamentu. Oprócz tego w Warszawie działa Narodowy Zarząd Antykryzysowy zajmujący się m.in. sankcjami Zachodu wobec reżimu i sprawą pociągnięcia Łukaszenki do odpowiedzialności przez Międzynarodowy Trybunał Karny za wywożenie ukraińskich dzieci. To zemsta za naszą działalność – mówi „Rzeczpospolitej” Łatuszka, który w ojczyźnie zaocznie został skazany na 18 lat łagrów. – Wdarli się do mieszkań wielu naszych współpracowników, rozpoczęły się przesłuchania ich krewnych – opowiada.
Obrońcy praw człowieka podają wiele nazwisk opozycjonistów, do których mieszkań i domów wdarły się służby. Są to jednak osoby, które zdążyły uciec przed dyktaturą za granicę. Ale rewizje dotknęły również tych białoruskich emigrantów, którzy ukrywali swoją współpracę z białoruskimi opozycyjnymi organizacjami w Europie, bo np. nie chcieli narażać pozostających w kraju krewnych.