Kolejne spotkanie przeciwników Putina w Warszawie

Część rosyjskiej opozycji po raz kolejny zebrała się w Warszawie i szuka sposobu na obalenie reżimu w swojej ojczyźnie.

Publikacja: 27.11.2023 03:00

Ilia Ponomariow przekonywał zebranych, że wolna Rosja powinna zdemontować system oligarchiczny i pos

Ilia Ponomariow przekonywał zebranych, że wolna Rosja powinna zdemontować system oligarchiczny i postawić na współpracę z Zachodem

Foto: Fotorzepa/Rusłan Szoszyn

– Pyta pan, jaka atmosfera panuje w Rosji? Mam ponad 50 lat i dobrze pamiętam Związek Radziecki. Nigdy nie było tak źle. Trochę lepiej niż za Stalina i znacznie gorzej niż za Breżniewa. Z pewnością mamy już państwo totalitarne – mówi „Rzeczpospolitej” Anton (imię zmienione), uczestnik opozycyjnego rosyjskiego Zjazdu Deputowanych Ludowych, który rozpoczął się w niedzielę w Warszawie. Jest jedynym z nielicznych delegatów, który wraca do Rosji.

Wszędzie symbole „Z”

– Boję się wracać. W Rosji służby polują na delegatów zjazdu. Ale nie możemy biernie się przyglądać temu, co robi reżim. Musimy stawiać mu opór wewnątrz kraju – mówi nasz rozmówca. Do marynarki ma przypięty znaczek z biało-niebiesko-białą flagą. Jest zakazana w Rosji, bo jest symbolem przeciwników Putina, również tych walczących po stronie Ukrainy w rosyjskich oddziałach ochotniczych nad Dnieprem. Anton był deputowanym miejscowej rady w jednym z dużych miast Rosji. – Jeżeli siedząc w kolejce np. do lekarza, poruszyłbym temat wojny i potępiłbym działania władz, to w najlepszym wypadku osoby siedzące obok doniosłyby na mnie, a w najgorszym zostałbym pobity. Bo można trafić np. na kogoś, kto wrócił z wojny. W regionach graniczących z Ukrainą sytuacja jest najgorsza, nastroje podobne do tych, które były w III Rzeszy. Wszędzie można zobaczyć literę „Z” i inne symbole wojny – opowiada o nastrojach w swoim kraju.

Czytaj więcej

Rosja: Stowarzyszenie działające w Polsce miesza się w jej wewnętrzne sprawy

Nie wierzy w rewolucje i „przebudzenie Rosjan”. – Propaganda wyprała mózgi większości mieszkańców, społeczeństwo jest sparaliżowane. Zmiana władzy już nie wystarczy. To państwo trzeba będzie zdemontować i zbudować całkowicie od nowa – uważa.

Nie wszyscy dotarli

Do Warszawy w niedzielę dotarło około 30 delegatów zjazdu, w większości są to mieszkający poza granicami Rosji byli deputowani Dumy i regionalnych parlamentów. Wielu musiało łączyć się zdalnie, bo nie wszyscy zostali wpuszczeni do Polski i nie wszyscy otrzymali polskie wizy. Do Polski, jak twierdzą uczestnicy zjazdu, nie udało się wjechać jednemu z dowódców Legionu Wolność Rosji. Problemu z przekroczeniem granicy nie miał natomiast były deputowany Dumy Ilia Ponomariow, który jako jedyny w 2014 roku głosował przeciwko aneksji Krymu. Później wyjechał do Kijowa i otrzymał ukraińskie obywatelstwo. Od początku jest główną twarzą czwartego już zjazdu.

– Na delegatów, którzy są członkami naszego Zjazdu, podczas różnych wyborów w Rosji głosowało w sumie ponad 7,5 mln ludzi. Dołączyli do nas nawet byli deputowani z Jednej Rosji (partia Putina – red.). W odróżnieniu od pozostałej części opozycji rosyjskiej mamy chociaż jakąś legitymację, tworzymy parlament – mówi „Rzeczpospolitej” Ponomariow. Zdradza, że obecnie prowadzą rozmowy w sprawie nawiązania współpracy z parlamentami wielu państw świata i utworzeniu odpowiednich „grup przyjaźni”. Na razie, jak przyznaje, jest to „na poziomie rozmów”.

Czytaj więcej

Ilia Ponomariow: Marzenie o pięknej, demokratycznej Rosji po upadku Putina

Nie mówić o wojnie

– Z punktu widzenia materialnego w Moskwie nic się nie zmieniło. Półki sklepów są wypełnione towarami. Są nawet produkty objęte sankcjami. Putinowi udało się uruchomić import poprzez kanały omijające ograniczenia Zachodu. Co prawda ceny poszły w górę i np. niektóre z wciąż sprowadzanych do Rosji samochodów zachodnich marek po zmianie oprogramowania nie chcą działać – mówi „Rzeczpospolitej” Władimir Zaliszczak, deputowany dońskiego rejonu Moskwy w latach 2017–2022 i jeden z uczestników spotkania w Warszawie. Wraz z rodziną uciekł przed represjami z Rosji do Niemiec. – Reżim coraz mocniej dokręca śrubę. Ludzie boją się cokolwiek mówić, a zwłaszcza poruszać temat wojny. Wojny nie wolno nazywać wojną. Trwają represje. Jeżeli wcześniej za jednoosobowy protest z plakatem można było dostać mandat, to dzisiaj można trafić za kraty. Kary zaczynają się od pięciu lat pozbawienia wolności – opowiada. Nie wierzy rządowym sondażom i uważa, że przeciwników władz jest więcej. – Myślę, że około 30 proc. szczerze popiera Putina, ale około 20–30 proc. stanowią przeciwnicy. Nie mogą głośno mówić, ale tam są. Reszta woli nie mieć poglądów, żyje swoimi sprawami – twierdzi.

Czytaj więcej

Ilia Ponomariow: Władza w Rosji padnie po porażce w Ukrainie

Jaka Rosja po Putinie?

– Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kto obejmie władzę po Putinie. W państwach autorytarnych jest to proces nieprzewidywalny – przypomniał mieszkający w USA Andriej Iłłarionow, były doradca Putina, a obecnie jeden z liderów zjazdu. Przekonywał, że opozycja nie może biernie czekać na zmiany. W najbliższych dniach delegaci będą debatować w Warszawie, jak przeprowadzić rzetelne wybory po upadku reżimu, o przyszłości samorządów, wolności gospodarczej, a nawet równości genderowej. Podczas poprzednich zjazdów m.in. ustalono, że po upadku Putina okupowane terytoria łącznie z Krymem wrócą do Ukrainy, a Rosja będzie wypłacać reparacje wojenne.

– Zjazd należy odbierać jako polityczną i moralną manifestację części opozycji, że mimo ogromnych trudności w jej działalności nie składa ona broni w walce o władzę w Rosji – mówi „Rzeczpospolitej” dr Michał Patryk Sadłowski, historyk, pracownik naukowy UW i ekspert ds. obszaru postsowieckiego, który w niedzielę przyglądał się dyskusji przeciwników Putina w Warszawie.

– Pyta pan, jaka atmosfera panuje w Rosji? Mam ponad 50 lat i dobrze pamiętam Związek Radziecki. Nigdy nie było tak źle. Trochę lepiej niż za Stalina i znacznie gorzej niż za Breżniewa. Z pewnością mamy już państwo totalitarne – mówi „Rzeczpospolitej” Anton (imię zmienione), uczestnik opozycyjnego rosyjskiego Zjazdu Deputowanych Ludowych, który rozpoczął się w niedzielę w Warszawie. Jest jedynym z nielicznych delegatów, który wraca do Rosji.

Wszędzie symbole „Z”

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rozszerzenie UE w polu zainteresowania nowego polskiego komisarza
Polityka
Kamala Harris na prezydenta USA? Barack Obama przerwał milczenie
Polityka
Unia Europejska przekaże Ukrainie zyski z zamrożonych aktywów Rosji. Ursula von der Leyen: Nie ma lepszego symbolu
Polityka
Mariusz Kamiński w europarlamencie. „Panie komisarzu, pan jest głuchy i ślepy?”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Nigeryjski pomysł na protesty. Policja konfiskuje opony w całym kraju