Rzeczpoposlita: W środę ukraiński minister rozwoju gospodarczego i handlu Aivaras Abromavičius podał się do dymisji. Powiedział, że „nie będzie listkiem figowym korupcji". Czy to oznacza, że nowe ukraińskie władze przyjęły stare metody Janukowycza?
Wołodymyr Fesenko: To nie są metody Janukowycza. Problem ten istnieje od początku lat 90., kiedy pojawiały się pierwsze związki dużego biznesu z polityką. Dziś te powiązania są bardzo mocne i nie mają wiele wspólnego z demokracją. Większość współczesnych ukraińskich polityków wychowała się w tym środowisku i działa według tych standardów. Ukraińcy jeszcze długo będą z tym walczyć. Abromavičius jest już piątym ministrem, który złożył dymisję. Niewykluczone, że w najbliższym czasie rząd Arsenija Jaceniuka przestanie istnieć.
Czy koalicja rządząca ma szansę na przetrwanie w przypadku jego dymisji?
Istnieje duże ryzyko, że sytuacja ta zapoczątkuje długotrwały kryzys polityczny na Ukrainie. Obecnie dwie frakcje rządzącej koalicji domagają się dymisji premiera. Albo więc dojdzie do porozumienia dotyczącego kandydatury na stanowisko szefa rządu, albo dojdzie do przedterminowych wyborów, które byłyby najgorszym scenariuszem ze wszystkich możliwych. Przede wszystkim dla partii Jaceniuka Frontu Ludowego, która zajmuje ostatnie miejsca w sondażach. Niewykluczone, że w jego ugrupowaniu dojdzie do rozłamu.
Stając na czele ukraińskiego rządu po raz pierwszy po rewolucji na Majdanie, Jaceniuk powiedział, że będzie to rząd kamikadze...