Korespondencja z Brukseli
Teraz to zwycięzca wrześniowych wyborów na Słowacji ma być nowym sojusznikiem węgierskiego autokraty. I faktycznie lider prawicowego, nacjonalistycznego Fideszu i przywódca socjalistycznej partii Smer (wydalonej już zresztą z europejskiej lewicy) mają wiele wspólnego. Ich poglądy w różnych dziedzinach zbliżone są zresztą do poglądów PiS i sytuują się w kontrze do głównego europejskie nurtu.
Viktor Orbán i Robert Fico mają podobne światopoglądy
Po pierwsze, obaj to populiści, grający na osłabienie instytucji demokratycznych i zwalczanie niezależnych mediów, uwikłani głęboko w afery korupcyjne. Obaj nie idą do więzienia za sprzeniewierzanie publicznych środków tylko dlatego, że nie ma niezależnego wymiaru sprawiedliwości.
Czytaj więcej
Premier Węgier Viktor Orban wyraził "dumę" z powodu kontaktów z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Orbán po 13 latach nieprzerwanych rządów przejął już właściwie wszystkie instytucje państwowe, w tym sądy i prokuraturę, a Fico ma szczęście mieć życzliwego prokuratora generalnego, który nakazał zakończyć dochodzenie w jego sprawie. Orbán doprowadził do kompletnej marginalizacji niezależnych mediów na Węgrzech, biznesmeni bliscy Ficy natomiast — nie ma wystarczających dowodów na to, żeby ze sprawą powiązać jego samego — zlecili w 2018 r. morderstwo tropiącego korupcję dziennikarza Jána Kuciaka (zginęła wówczas także jego narzeczona Martina Kušnírová). To zresztą doprowadziło do upadku poprzedniego rządu Ficy, który rządził Słowacją w latach 2012-18. Fico jest weteranem słowackiej polityki, bo był też wcześniej premierem w latach 2006-10.