Ryzykowna gra Tuska

Ostatnia chwila, by lider KO przed wyborami powiedział „pas”?

Publikacja: 05.07.2023 03:00

Przewodniczący PO Donald Tusk

Przewodniczący PO Donald Tusk

Foto: PAP/Tomasz Golla

Jeśli polaryzacja sceny politycznej wzdłuż osi „za Tuskiem” – „przeciw Tuskowi” będzie postępowała, to o tym, kto po wyborach będzie budował rząd, zdecyduje Konfederacja.

Opozycja (określająca się jako demokratyczna) odzyskała strategiczną inicjatywę, a jej dojście do władzy po jesiennych wyborach stało się tak realne, jak jeszcze ani razu w ciągu ostatnich ośmiu lat – oceniało po marszu 4 czerwca wielu sympatyzujących z nią komentatorów. Ale taki optymizm niewiele ma wspólnego ze spływającymi wynikami sondaży. Od szczytu z października średnie poparcie dla KO, Lewicy, Polski 2050 oraz PSL/Trzeciej Drogi monitorowane przez portal ewybory.eu skurczyło się o 6,5 pkt proc.

Ten obraz maskuje jedynie lekki wzrost średniej notowań KO. Od października poszły one do góry o 2 pkt, do 30,2 proc., co jednak oznacza, że w tym czasie pozostałe partie centrowej, liberalnej i lewicowej opozycji straciły ponadczterokrotnie więcej. Łączne poparcie dla trzech obecnie – a czterech wcześniej – bloków opozycji demokratycznej sięga 47,3 proc. Tym samym jest ono o krok od zejścia najniżej od jesieni 2020 r., kiedy to protesty po wyroku TK ws. aborcji przechyliły wahadło sympatii społecznych bardziej w lewo.

Średnia poparcia dla PiS od początku roku jest wyjątkowo stabilna – utrzymuje się w przedziale 33,6–34,0 proc., co dla partii rządzącej wciąż oznacza pierwsze miejsce, jeśli tylko nie dojdzie do znaczącej demobilizacji jej elektoratu. Od stanowiącego punkt zwrotny października średnia dla PiS zwiększyła się o symboliczne 0,4 pkt, a niemal całość zysków przejęła Konfederacja.

Czytaj więcej

Włodzimierz Czarzasty: Słabnie polaryzacja między PiS a PO

Jej średnie notowania od tamtego czasu podwoiły się, rosnąc o 5,8 pkt i sięgając 11,5 proc. Łącznie populistyczna prawica notuje 46,1 proc. poparcia, co jest najlepszym wynikiem od września 2020 r. Jak przełożyłoby się to na składu Sejmu? Obecnie opozycja ma szanse na około 214 mandatów, choć w październiku mogła liczyć na 240 – nawet w ówczesnym niekorzystnym dla przeliczeń głosów na mandaty formacie czterech bloków. Tym samym – mimo przewagi sondażowej 47,3 do 46,1 proc. – za sprawą metody D’Hondta opozycji demokratycznej do większości zabrakłoby obecnie 17 mandatów.

Jaka była przyczyna roztrwonienia przez całą przewagi w zaledwie kilka miesięcy? Z pewnością znaczenie miała wyrazista kampania Konfederacji w mediach społecznościowych oraz koszty zaangażowania po stronie Ukrainy, której Konfederacja jako jedyna jednoznacznie nie poparła. Także pogarszanie się sytuacji gospodarczej sprzyja ugrupowaniom antysystemowym.

Być może równie ważne było to, co działo się wewnątrz samej opozycji. Centralną postacią po tej stronie stał się Donald Tusk, do którego w przeprowadzonym już po marszu 4 czerwca sondażu IBRiS dla Onetu nieufność deklarowało 60 proc. Polaków. Politolog prof. Antoni Dudek wielokrotnie zwracał uwagę, że Tusk jest politykiem na tyle niepopularnym, że dla opozycji żadną wartością dodaną nie będzie.

Wyrazistość Tuska i jego odwieczny spór z Jarosławem Kaczyńskim nie mogły skutkować niczym innym, jak tylko nasileniem polaryzacji. Notowania KO lekko rosną, ale wyborcy mający do niej stosunek niechętny i zaczynają coraz wyraźniej skupiać się wokół formacji zajmującej przeciwny wobec niej biegun: przy zużyciu się PiS tę rolę dla dużej części elektoratu zaczyna spełniać Konfederacja.

Nie jest przypadkiem, że notowania opozycji demokratycznej znalazły się na równi pochyłej, kiedy jesienią Tusk rozpoczynał objazd po Polsce, po czym w grudniu postawił Polsce 2050 oraz PSL ultimatum w sprawie jednej listy opozycji. Młodsi wyborcy coraz częściej wolą głosować na niechętnego Tuskowi Mentzena niż na Hołownię czy Czarzastego, którzy zapowiadają wejście z nim w koalicję.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Tusk nie powinien straszyć migrantami

Aby sprawdzić, jak obecność Tuska w mediach wpływa na notowania demokratycznej opozycji (a nie samej KO), obliczyliśmy korelację między sondażową średnią w danym miesiącu i wyszukiwaniami „Tusk” w wyszukiwarce Google’a we wcześniejszych czterech tygodniach. Wynik wyszedł minus 36 proc., co oznacza umiarkowaną ujemną korelację między aktywnością lidera KO a wynikami partii mogących stanowić zaplecze rządu.

Każda korelacja może okazać się przypadkowa, tym bardziej jeśli nie jest zbyt silna – ale jednak teza, że polaryzacja według osi „za Tuskiem” – „przeciw Tuskowi” szkodzi opozycji, wydaje się przekonująca. Jeśli zatem demokratyczna opozycja chce mieć szanse na samodzielną większość, powinna schować niepopularnego wśród wahającego się elektoratu Tuska i postawić na grę na wielu fortepianach.

O tym, że może to być ostatnia chwila na taki manewr, świadczą stawki, po jakich jeden z bukmacherów przyjmuje zakłady na kształt przyszłego rządu. Zgodnie z nimi szanse na premiera Tuska nie przekraczają teraz 20 proc., ale za to prawdopodobieństwo wejścia Konfederacji w skład koalicji jest już większe niż jedna trzecia. Mimo wcześniejszych spekulacji, że na ostatniej prostej przed wyborami Tusk może ogłosić kandydatem na premiera dużo bardziej popularnego Rafała Trzaskowskiego, wśród politologów mało kto w to wierzy.

Dlaczego więc lider KO dąży do podporządkowania sobie pozostałych formacji opozycji demokratycznej nawet za cenę utraty przez nią szans na samodzielną większość? Jedyne rozsądne wytłumaczenie to pewność, że ostatecznie Konfederacja poprze rząd z udziałem KO, a taka egzotyczna koalicja zdoła się utrzymać. Co jednak, jeśli wyborczy wynik PiS okaże się na tyle dobry, że do sięgnięcia po kolejną kadencję partii rządzącej wystarczy wyłuskanie z szeregów Konfederacji kilkunastu posłów z jej narodowego skrzydła?

Jeśli polaryzacja sceny politycznej wzdłuż osi „za Tuskiem” – „przeciw Tuskowi” będzie postępowała, to o tym, kto po wyborach będzie budował rząd, zdecyduje Konfederacja.

Opozycja (określająca się jako demokratyczna) odzyskała strategiczną inicjatywę, a jej dojście do władzy po jesiennych wyborach stało się tak realne, jak jeszcze ani razu w ciągu ostatnich ośmiu lat – oceniało po marszu 4 czerwca wielu sympatyzujących z nią komentatorów. Ale taki optymizm niewiele ma wspólnego ze spływającymi wynikami sondaży. Od szczytu z października średnie poparcie dla KO, Lewicy, Polski 2050 oraz PSL/Trzeciej Drogi monitorowane przez portal ewybory.eu skurczyło się o 6,5 pkt proc.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: O co walczy Trzecia Droga?
Polityka
Wybory do PE. Kaczyński porównał Kurskiego i Bielana do kutrów torpedowych
Polityka
Sondaż: Czy Polacy uważają wybory do Parlamentu Europejskiego za ważne wybory?
Polityka
Trzecia Droga rozpoczyna kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego. "Potrzebujemy pokoju"
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Wylosowano numery list