Unia Europejska wobec Rosji: Były sankcje, będą kary

Rosja musi zapłacić za odbudowę Ukrainy, a Putin stanąć przed sądem – zgadza się UE. Jak to zrobić?

Aktualizacja: 30.06.2023 05:57 Publikacja: 30.06.2023 03:00

Na szczycie pojawił się sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg (z lewej), tu z przewodniczącym Ra

Na szczycie pojawił się sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg (z lewej), tu z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem

Foto: Ludovic MARIN / AFP

Przywódcy 27 państw rozpoczęli w czwartek po południu dwudniowy szczyt w Brukseli. Zaledwie kilka dni po puczu Jewgienija Prigożyna UE zastanawia się, co dalej. Państwa graniczne, takie jak Polska czy kraje bałtyckie, przestrzegają przed aktywnością Grupy Wagnera na Białorusi, choć niekoniecznie zagrożeniem wojskowym.

– To potencjalnie stwarza zagrożenie infiltracją w Europie w nieznanych celach – powiedział Krišjanis Karinš, premier Łotwy. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, zwróciła też uwagę na nieprzewidziane konsekwencje wydarzeń wokół tej grupy militarnej w Afryce, gdzie od lat wagnerowcy są bardzo aktywni.

Czytaj więcej

Roberta Metsola: Unia dotrzyma słowa danego Ukrainie

UE cały czas jest zjednoczona w polityce wobec Ukrainy i Rosji, ale akcenty w ocenie sytuacji były rozkładane nieco inaczej. O ile niemiecki kanclerz Olaf Scholz podkreślał, że nikt w UE nie prowokuje przewrotu w Moskwie, o tyle już państwa bałtyckie wskazywały, że trzeba wykorzystać pęknięcia widoczne w rosyjskim reżimie i podwoić wysiłki w celu wspierania Ukrainy oraz pracować nad kolejnym, 12. pakietem sankcji wobec Rosji.

Wołodymyr Zełenski chce więcej sankcji wobec Rosji

W czwartek przywódcy UE zadeklarowali, że będą długoterminowo wspierać bezpieczeństwo Ukrainy. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, wezwał przywódców państw UE do rozpoczęcia prac nad nowym pakietem sankcji wobec Rosji.

Szef unijnej dyplomacji, Josep Borrell podkreślał, że wsparcie dla Ukrainy musi być długoterminowe. - Szkolenie (ukraińskich żołnierzy) musi trwać, modernizacja armii musi trwać. Ukraina potrzebuje naszego zobowiązania o dalszym wsparciu ich bezpieczeństwa w czasie wojny i po wojnie - dodał. 

Ostateczny tekst konkluzji szczytu UE mówi o wsparciu UE dla Ukrainy "wspólnie z partnerami" przy "pełnym poszanowaniu bezpieczeństwa i polityki obronnej państw członkowskich".

Przemawiając do uczestników szczytu za pomocą wideołącza, Zełenski podziękował im za 11 pakiet sankcji wobec Rosji, który został zatwierdzony w czerwcu, a jego celem jest przeciwdziałanie obchodzeniu sankcji wobec Rosji.

- Jest ważne, aby nie zatrzymać się w nakładaniu sankcji - podkreślił jednocześnie.

- Im mniej przerw, tym mniej Rosja przystosuje się do presji wywieranej na niej i tym mniej będzie myśleć o sposobach obchodzenia sankcji - przekonywał Zełenski.

Zełenski nawiązał też do buntu Jewgienija Prigożyna w Rosji stwierdzając, że "im słabsza jest Rosja, im bardziej jej przywódcy boją się buntów i powstań, tym bardziej będą się bać zirytowania nas". - Słabość Rosji czyni ją bezpieczniejszą dla innych, a jej porażka rozwiąże problem tej wojny - podkreślił.

Sankcje to jedna część polityki UE wobec Rosji – ich celem teoretycznie jest zmuszenie kraju do zmiany zachowania. Tak zawsze były one definiowane w polityce zagranicznej. Ale UE musi też myśleć o ukaraniu Rosji. Od miesięcy trwają prace nad dwoma inicjatywami, o których mieli też dyskutować na szczycie przywódcy UE. Jedna, to jak wykorzystać zamrożone rosyjskie aktywa do sfinansowania odbudowy Ukrainy. Nie zostały one skonfiskowane, więc nie można ich użyć na dowolny cel. Pozostają własnością pierwotnych właścicieli.

Pytanie jednak, co zrobić z zyskami, które pochodzą z inwestowania tych pieniędzy? Popierany przez Polskę i kilka innych krajów pomysł wykorzystania zysków z zamrożonych aktywów oligarchów i firm rosyjskich nie spotkał się z uznaniem większości. Zresztą to nieduża kwota, bo zamrożonych jest 27 mld euro, a więc zyski od nich nie są znaczące.

Czytaj więcej

Po buncie Jewgienija Prigożyna najemnicy Grupy Wagnera skazani na zesłanie do Afryki

Szczyt Unii Europejskiej: Spór o rosyjskie lokaty

Natomiast Bruksela poważnie zastanawia się, jak potraktować unieruchomione pieniądze Banku Rosji, których jest w UE 200 mld euro. Jest to głównie problem Belgii, której bank centralny ma u siebie rezerwy rosyjskie na kwotę 190 mld euro. One jednak mają zupełnie inny status międzynarodowy niż aktywa prywatne. Nawet inaczej się nazywają. Prywatne są aktywami zamrożonymi, a publiczne – unieruchomionymi.

– Nierozważne sięgnięcie do nich stworzy niesłychanie niebezpieczny precedens prawny, bo naruszy suwerenność innego państwa – tłumaczy nieoficjalnie jeden z dyplomatów. Wątpliwości ma też Europejski Bank Centralny, którego prezes Christine Lagarde przestrzegła, że wykorzystanie tych pieniędzy może mieć negatywne konsekwencje dla międzynarodowego statusu euro. Zwolennicy tego pomysłu argumentują jednak, że to przesadzone obawy, bo już samo unieruchomienie aktywów Banku Rosji po agresji na Ukrainę było precedensem, a jednak nie doprowadziło do ucieczki rezerw innych państw z UE. Ale wszyscy zgadzają się, że opcja wykorzystania tych pieniędzy musi być bardzo dobrze przygotowana od strony prawnej, żeby nie dać podstaw do oskarżania UE o sięganie do pieniędzy państw trzecich.

Czytaj więcej

Reparacje a odbudowa Ukrainy. Niemcy boją się precedensu

Dlatego Bruksela rozważa opcję opodatkowania zysków uzyskiwanych z inwestowania tego rosyjskiego kapitału. Konkretne opcje mają być przedstawione w lipcu. Dyplomaci nieoficjalnie podkreślają, że celem jest skoordynowanie tej decyzji z państwami należącymi do G7. – Żeby nie było tak, że my ponosimy ryzyko, a potem kapitały innych państw uciekają do USA – tłumaczy nam jeden z dyplomatów. Sama Belgia, w której te aktywa są przetrzymywane, popiera prace KE. – To byłoby logiczne – powiedział premier tego kraju Alexander De Croo pytany o wykorzystanie zamrożonych rosyjskich pieniędzy na odbudowę Ukrainy.

Odrębnym torem toczy się dyskusja o wymierzeniu sprawiedliwości Rosji za zbrodnię agresji. Tym nie może się zająć funkcjonujący w Hadze Międzynarodowy Trybunał Karny, bo nie ma tego w kompetencjach. Karim Khan, prokurator MTK oddelegowany do badania zbrodni wojennych w Ukrainie, zaproponował wyposażenie tej instytucji w potrzebne kompetencje, ale problemem jest brak uznania MTK przez takie państwa jak np. USA. Z kolei pomysł stworzenia odrębnego trybunału ad hoc musiałby mieć akceptację Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której zasiada Rosja. Alternatywnie rozpatrywana jest więc opcja trybunału pod egidą ONZ, ale bez zgody Rady Bezpieczeństwa.

Największe państwa zgromadzone w G7,w tym Niemcy, Francja czy USA, optują za tzw. trybunałem hybrydowym czy też umiędzynarodowionym. Również dlatego, że obawiają się precedensu i w przyszłości trybunałów karzących za zbrodnię agresji, które mogłyby zająć się choćby działaniami w Iraku czy innych państwach. Dlatego proponują alternatywę, czyli trybunał ukraiński, działający na podstawie tamtejszego prawa, ale z udziałem sędziów międzynarodowych. – To jednak wymagałoby zmiany konstytucji Ukrainy. A do tego trzeba by czasowo znieść stan wyjątkowy – tłumaczy nieoficjalnie jeden z unijnych dyplomatów. Sama Ukraina chce trybunału międzynarodowego.

Co z relokacją uchodźców w Unii Europejskiej?

Unijny szczyt miał też dyskutować o imigracji. Trzy tygodnie temu większością głosów, przy sprzeciwie Polski i Węgier, przyjęta została reforma polityki azylowej, która wprowadziła pojęcie solidarności, czyli pomoc krajom granicznym poprzez przejęcie części azylantów, pomoc finansową lub operacyjną. Pakiet jednocześnie ma uszczelnić granice i postawić tamę masowej imigracji. Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego to zamach na polską suwerenność i miał ten temat poruszyć na spotkaniu przywódców.

Przywódcy 27 państw rozpoczęli w czwartek po południu dwudniowy szczyt w Brukseli. Zaledwie kilka dni po puczu Jewgienija Prigożyna UE zastanawia się, co dalej. Państwa graniczne, takie jak Polska czy kraje bałtyckie, przestrzegają przed aktywnością Grupy Wagnera na Białorusi, choć niekoniecznie zagrożeniem wojskowym.

– To potencjalnie stwarza zagrożenie infiltracją w Europie w nieznanych celach – powiedział Krišjanis Karinš, premier Łotwy. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, zwróciła też uwagę na nieprzewidziane konsekwencje wydarzeń wokół tej grupy militarnej w Afryce, gdzie od lat wagnerowcy są bardzo aktywni.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wywiad USA: Władimir Putin raczej nie zlecił zabicia Aleksieja Nawalnego
Polityka
Gruzini wyszli na ulice. Protesty przeciwko ustawie o „zagranicznych agentach”
Polityka
Premier Włoch wystartuje w wyborach do europarlamentu. Ale mandatu nie przyjmie
Polityka
Hiszpania wstrzymała oddech. Czy Pedro Sanchez zrezygnuje z polityki?
Polityka
Irak będzie surowo karać za stosunki homoseksualne. "Ochrona przed moralną deprawacją"
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?