Według sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”, większość badanych (54 proc.) uważa, że „Ewentualne obniżenie wieku emerytalnego pomogłoby PiS wygrać wybory i utrzymać władzę”. 33,4 proc. jest przeciwnego zdania, a 11,4 proc. nie ma w tej sprawie sprecyzowanego poglądu.
Nieoficjalną informację na temat planów PiS w sprawie emerytur opublikował portal wyborcza.biz. Partia Jarosława Kaczyńskiego ma właśnie przygotowywać ustawę o emeryturach zależnych od przepracowanego okresu, tzw. emerytur stażowych. To oznacza, że kobieta, która „rozpoczęła pracę w wieku 20 lat, na emeryturę będzie mogła przejść, gdy skończy 55 lat”, czyli po 35 latach pracy. Obecnie kobiety mogą przejść na emeryturę w wieku 60 lat.
Skrócony miałby zostać także okres pracy dla mężczyzn. Mogliby oni przechodzić na emeryturę w wieku 60 lat, po 40 przepracowanych latach. Postulat wprowadzenia emerytur stażowych podnoszony jest przez związki zawodowe od lat. W Sejmie leżą w szufladzie dwa projekty wprowadzające taką możliwość: związkowy i prezydencki. Do czasu wystartowania kampanii wyborczej nic się jednak w tej sprawie nie działo. W grudniu zeszłego roku prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył nawet, że na jego spełnienie nie ma pieniędzy. – Przykro nam, ale dopiero wtedy, kiedy będziemy bogatsi, teraz nas na to po prostu nie stać – mówił.
Jarosław Kaczyński: Droga do emerytur stażowych jest otwarta
Obecna zmiana ma wynikać z umowy, jaką rząd PiS zawarł z NSZZ Solidarność. 19 czerwca Sejm przyjął już takie rozwiązanie dla jednej grupy zawodowej – nauczycieli, którzy przepracowali co najmniej 30 lat, w tym minimum 20 lat przy tablicy. Pierwsi z nich będą mogli odejść na wcześniejszą emeryturę już w 2024 roku. Ponieważ jednak nie zmienia się zasada wyliczania świadczenia i jego wysokość jest proporcjonalna do liczby przepracowanych lat, emerytura nie będzie wysoka. Prezes PiS podczas wspólnej konferencji z liderem NSZZ „S” ogłosił jednak z triumfem, że „droga do emerytur stażowych została otwarta”.