Emmanuel Macron nie chce już zielonej rewolucji

Francuski prezydent zapowiada „pauzę” we wprowadzaniu ekologicznych rozwiązań w Unii. To przesądza o stanowisku Brukseli.

Publikacja: 15.05.2023 03:00

Emmanuel Macron wywołuje konsternację w unijnej centrali

Emmanuel Macron wywołuje konsternację w unijnej centrali

Foto: PASCAL ROSSIGNOL / POOL / AFP

Emmanuel Macron twierdzi, że zawsze tego chciał. – Od kiedy zostałem prezydentem Francji w 2017 r., konsekwentnie opowiadałem się za ideą europejskiej suwerenności – pisze w swoim tekście opublikowanym w piątkowym „Financial Timesie”. Jednak tu nie ma nic z banału. Przeciwnie, francuski przywódca wywołuje w tych dniach konsternację w unijnej centrali. Proponuje, a biorąc pod uwagę jego pozycję, właściwie przesądza o zmianie o 180 stopni prowadzonej od wielu lat forsownej polityki ochrony środowiska, której sednem miał być pakiet „Fit for 55” (Gotowi na 55), plan redukcji przynajmniej o 55 proc. emisji dwutlenku węgla w Unii w stosunku do stanu z 1990 r.

– Nie będziemy tylko rynkiem dla zielonych technologii, ale także będziemy produkowali zielone technologie w Unii. My już wprowadziliśmy wiele regulacji na poziomie europejskim, więcej niż sąsiedzi. Teraz trzeba to wdrożyć, a nie wprowadzać nowe regulacje. Inaczej stracimy wszystkie firmy – oświadczył dzień wcześniej w Pałacu Elizejskim przedstawicielom wielkiego biznesu.

Czytaj więcej

Macron. Ostatni marzyciel Starego Kontynentu

Współpracownicy prezydenta tłumaczą: chodzi o wstrzymanie bądź zasadnicze złagodzenie negocjowanych obecnie około 50 unijnych regulacji, które mają kontynuować zieloną rewolucję. W zeszłym tygodniu na zjeździe w Monachium „Fit for 55” zaatakował Manfred Weber, lider Europejskiej Partii Ludowej – największego klubu w europarlamencie zrzeszającego ugrupowania chadeckie. Wcześniej przeciwko zaostrzaniu norm ekologicznych opowiedziały się kluby skrajnej i populistycznej prawicy: Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy oraz Tożsamość i Demokracja. Teraz za sprawą Macrona dołączają do nich liberałowie (Renew). To pozostawia w „zielonym obozie” socjalistów i ugrupowania ekologiczne, za mało, aby zbudować większość skłonną do ratyfikacji nowych norm służących powstrzymaniu zmian klimatu.

– No tak, już udało się wstrzymać ocieplenie na Ziemi. Czas na „pauzę” – ironizuje cytowana przez „Le Monde” eurodeputowana Francji Niepokornej (radykalna lewica) Manon Aubry. – To jest jakieś szaleństwo. Idzie w ślady chadeków – mówi o Macronie Philippe Lamberts, współprzewodniczący Zielonych w Parlamencie Europejskim.

Jednak sprawa jest też przesądzona w Radzie UE. Tu, obok Olafa Scholza, Macron jest najbardziej wpływowym przywódcą w Unii. Jego zwrot oznacza, że poza niemieckim kanclerzem (stoi na czele rządu z udziałem Zielonych) tylko premier Hiszpanii Pedro Sánchez i Holandii Mark Rutte wśród czołowych krajów członkowskich mogą jeszcze pchać na rzecz „Fit for 55”. Znów za mało, aby odnieść sukces.

Wreszcie w samej Komisji Europejskiej jej przewodnicząca Ursula von der Leyen zawdzięcza swoje stanowisko Macronowi. I bez niego nie ma co marzyć o nowej kadencji. Sam Thierry Breton, komisarz ds. jednolitego rynku, już wcześniej wyrażał sprzeciw wobec wprowadzeniu w 2035 r. zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych w UE. Dyrektywa, która zawiera klauzulę rewizyjną, zapewne nie zostanie więc wprowadzona w życie.

Plan ekologiczny Macrona to część szerszej strategii reindustrializacji Francji. Udział przemysłu w dochodzie narodowym spadł tu do 18 proc. PKB wobec 36 proc. w Polsce czy 28 proc. w Niemczech. Zdaniem prezydenta to lekcja, jaką należy wyciągnąć tak z pandemii, jak i wojny w Ukrainie. Oba te doświadczenia pokazały, że Francja, ale i szerzej zjednoczona Europa, nie może polegać na zagranicznych producentach podstawowych dóbr. Chodzi jednak także o odbudowie pokoju społecznego nad Sekwaną, gdzie reforma emerytalna wywołała niezwykle gwałtowne protesty.

– Jesteśmy zdecydowani odbudować francuski przemysł i rozwinąć potęgę gospodarczą. To pozwoli nam wzmocnić nasze usługi publiczne i zainwestować w naszą przyszłość. W 2022 r. według Ernst and Young Francja była po raz czwarty z rzędu najbardziej atrakcyjnym krajem w Europie dla inwestycji zagranicznych – pisze Macron.

Dziś kolejne normy ekologiczne wprowadzane przez Unię służą przede wszystkim chińskim producentom, którzy dzięki wsparciu własnych władz uzyskali dużą przewagę w produkcji aut elektrycznych, instalacji do produkcji energii wiatrowej czy słonecznej. Paryż chce jednak z tym skończyć. Do końca roku kraj, pierwszy wśród „27”, wprowadzi system uzależniający subwencje do zakupu aut o napędzie elektrycznym od tego, czy zostały wytworzone w Unii. Na subwencje, w tym fiskalne, będą mogły liczyć firmy, które inwestują w rozwiązania ekologiczne na terenie jednolitego rynku. To ma być odpowiedź na plan masowego wsparcia dla inwestycji w USA ogłoszony przez Joe Bidena, ale także podobną politykę prowadzoną od lat przez Chiny.

Inicjatywy wewnątrz Francji wpisują się w jeszcze szerszy plan unijny, który Macron przedstawił w „Financial Timesie”. Opiera się on na pięciu filarach. Pierwszy to poprawa konkurencyjności unijnego przemysłu poprzez dalszą integrację jednolitego rynku. Drugi to budowa polityki przemysłowej na poziomie Unii, w tym wsparcie z pieniędzy publicznych najbardziej wydajnych półprzewodników. Dalej Macron proponuje ochronę strategicznych gałęzi europejskiego przemysłu przed przejęciem przez kapitał spoza Wspólnoty, zaczynając od Chin. Czwarty filar to wzajemność: przed firmami z krajów, które nie stosują choćby unijnych norm ekologicznych, jednolity rynek nie może stać otworem. Wreszcie Bruksela musi zdaniem Macrona współuczestniczyć w takim ukształtowaniu światowego systemu gospodarczego, aby było to zgodne z własnymi interesami.

Emmanuel Macron twierdzi, że zawsze tego chciał. – Od kiedy zostałem prezydentem Francji w 2017 r., konsekwentnie opowiadałem się za ideą europejskiej suwerenności – pisze w swoim tekście opublikowanym w piątkowym „Financial Timesie”. Jednak tu nie ma nic z banału. Przeciwnie, francuski przywódca wywołuje w tych dniach konsternację w unijnej centrali. Proponuje, a biorąc pod uwagę jego pozycję, właściwie przesądza o zmianie o 180 stopni prowadzonej od wielu lat forsownej polityki ochrony środowiska, której sednem miał być pakiet „Fit for 55” (Gotowi na 55), plan redukcji przynajmniej o 55 proc. emisji dwutlenku węgla w Unii w stosunku do stanu z 1990 r.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rosjanie chcieli zaatakować bazy USA w Niemczech
Polityka
Unia nie potrafiła nas ochronić. Ale liczymy na to, że to się zmieni
Polityka
Prezydent Botswany grozi. Słonie trafią do Hyde Parku?
Polityka
Orbán: Celem czerwcowych wyborów jest zmiana przywództwa Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Spiker Izby Reprezentantów wyznaczył termin głosowania nad pomocą dla Ukrainy