Rumunia: Nieoczekiwane zwycięstwo przegranego

Socjaldemokraci wygrali wybory parlamentarne, ale rząd będą formowali ich przeciwnicy polityczni

Publikacja: 07.12.2020 19:03

Ludovic Orban przegrał wybory, ale zdobył tyle mandatów, by móc pozostać u władzy

Ludovic Orban przegrał wybory, ale zdobył tyle mandatów, by móc pozostać u władzy

Foto: AFP

– Jesteśmy moralnymi zwycięzcami – oświadczył dotychczasowy premier Ludovic Orban po ogłoszeniu wyniku głosowania.

Pierwsze miejsce zajęła w nich jednak partia socjaldemokratyczna PSD, zajadły wróg Partii Narodowo-Liberalnej szefa rządu. Postkomunistyczna PSD dominowała w rumuńskiej polityce, dopóki wyzwania nie rzucili im proeuropejscy liberałowie Orbana.

Obecnie pozostający w opozycji socjaldemokraci zdobyli w głosowaniu – w którym frekwencja była najniższa od 1989 r. – najwięcej głosów: prawie 30 proc.

Ale nie daje im to większości w parlamencie, do którego weszło pięć partii, a ich zdolności koalicyjne są niewielkie. Prawdopodobnie prezydent Klaus Iohannis powierzy więc misję formowania nowego rządu Ludovicowi Orbanowi, którego narodowi liberałowie otrzymali ponad 25 proc. głosów.

– Jestem pewien, że partia posiada zdolność zbudowania większości – zapewnił Orban.

Budżet i pandemia

– Zostanie premierem, ale jego program modernizacji napotka poważne przeszkody – uważa profesor politologii z Bukaresztu Cristian Privulescu.

Narodowi liberałowie prowadzili bowiem kampanię pod hasłem modernizacji kraju, zreformowania służb publicznych (m.in. służby zdrowia, systemu edukacji czy administracji), odbudowy infrastruktury i polepszenia klimatu inwestycyjnego. Rumunię ciężko doświadczyła jednak pandemia Covid-19, niemal paraliżując kraj. W listopadzie wprowadzono tam nawet godzinę policyjną. Liczba zmarłych z powodu koronawirusa w tym 19-milionowym kraju przekroczyła 12 tys.

Dla premiera, który objął władzę na czele rządu mniejszościowego w marcu, wraz z wybuchem pandemii, omal nie skończyła się ona polityczną klęską. Socjaldemokraci w trakcie kampanii oskarżali go bowiem o złe zarządzanie jej zwalczaniem. W ostatniej chwili nastąpiła też mobilizacja wiejskiego elektoratu (tradycyjnie głosującego na PSD), który miał za złe Orbanowi restrykcje w sprawie utrzymywania społecznego dystansu. A te uniemożliwiają handel na wiejskich targowiskach.

Narodowi liberałowie liczą obecnie na sojusz z drugą partia centrową USR (Związek Zbawienia Rumunii) oraz ugrupowaniami rumuńskich Węgrów.

Nie wiadomo jednak, jak taka koalicja prowadząca zapowiadaną przez Orbana modernizację ma zamiar dać sobie radę z deficytem budżetowym odziedziczonym po socjaldemokratycznych poprzednikach, który w dodatku pogłębiła pandemia. Rankingi umieszczają Rumunię na końcu listy europejskich państw, w których warto inwestować, a miejscowa waluta – lej – pada. Jednocześnie poprzednicy zostawili kraj, w którym jedna trzecia mieszkańców zagrożona jest biedą, 10 proc. dzieci jest stale niedożywionych, a jedna czwarta mieszkańców korzysta z toalet na zewnątrz budynków. Wraz z wejściem do Unii (w 2007 r.) z Rumunii wyemigrowało w poszukiwaniu pracy ok. 4 mln osób.

z lewej i z prawej

Tworzenie koalicji umocni jedynie poczucie zagrożenia ze strony socjaldemokratów, którzy próbują odbudować swą pozycję po czterech latach skandali i afer korupcyjnych. Rządzący od poprzednich wyborów w 2016 roku co i rusz wywoływali swoimi decyzjami rozruchy i manifestacje. Po raz pierwszy Rumuni wyszli na ulice już pół roku po głosowaniu, protestując przeciw nowej ustawie depenalizującej korupcję „mniejszych rozmiarów". PSD cały czas oskarżana była o przekupność, co potwierdziła na przykład, odwołując wyjątkowo skuteczną szefową agencji antykorupcyjnej Laurę Cedrut Kövesi (co też doprowadziło do rozruchów). W rezultacie kolejnych kryzysów w ciągu trzech lat zmieniło się trzech premierów. W końcu lider socjaldemokratów Liviu Dragnea został skazany w trzecim procesie pod zarzutem korupcji, trafił do więzienia i parlament obalił rząd PSD.

– Teraz w ciągu następnych czterech lat będzie bardzo stabilnie – mówi o przyszłej koalicji rządzącej Sorin Ionita z bukareszteńskiego Expert Forum.

Partie centrowe są zagrożone nie tylko przez socjaldemokratów, ale też przez nacjonalistyczną AUR, która pierwszy raz znalazła się w parlamencie, otrzymując ponad 8 proc. głosów (w poprzednich wyborach zdobyła 0,02 proc.). Zdaniem ekspertów zwolennicy „Wielkiej Rumunii" „mogą źle wpłynąć na stosunki z Węgrami i Mołdawią".

– Obecność partii nacjonalistycznej (w parlamencie) może wymusić na partiach demokratycznych jedność i trwałość koalicji – uważa prof. Privulescu.

– Jesteśmy moralnymi zwycięzcami – oświadczył dotychczasowy premier Ludovic Orban po ogłoszeniu wyniku głosowania.

Pierwsze miejsce zajęła w nich jednak partia socjaldemokratyczna PSD, zajadły wróg Partii Narodowo-Liberalnej szefa rządu. Postkomunistyczna PSD dominowała w rumuńskiej polityce, dopóki wyzwania nie rzucili im proeuropejscy liberałowie Orbana.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wiemy, kogo chce pozwać Marcin Kierwiński za pomówienie o nietrzeźwość
Polityka
Sondaż: Jaka przyszłość czeka koalicję rządową? Dobra wiadomość dla Donalda Tuska
Polityka
Zdzisław Krasnodębski: PiS podczas tworzenia list na wybory do PE popełnił spory błąd
Polityka
Pytania po przemówieniu Marcina Kierwińskiego. Minister odpowiada na zarzuty
Polityka
Dla Konfederacji eurokampania to sprawdzian. Pozornie prostszy niż samorząd
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej