Syria wraca do gry. USA i Rosja mają na głowie inne sprawy

Bliski Wschód zmienia się w szybkim tempie, bo Waszyngton ma na głowie inne sprawy. To szansa dla prezydenta i zbrodniarza wojennego Baszara Asada.

Publikacja: 16.04.2023 17:00

Syria wraca do gry. USA i Rosja mają na głowie inne sprawy

Foto: AFP

Mało kto spodziewał się wolty w wykonaniu Arabii Saudyjskiej, która zawarła przymierze ze swym zaciekłym wrogiem jakim był Iran. To jest prawdziwy hat trick. Nie ostatni. Rijad stara się obecnie otworzyć drzwi przed Syrią prezydenta Asada umożliwiający powrót do arabskiej  wspólny międzynarodowej w postaci Ligii Arabskiej.  

W stolicy Arabii Saudyjskiej goszczono kilka dnia temu z należytymi honorami  szefa syryjskiej dyplomacji. Oznacza to, że Rijad idzie za ciosem i stara się porozumieć z sojusznikiem Iranu jakim jest reżim prezydenta Asada. Choć nie tyle sojusznikiem, co beneficjentem irańskich ambicji politycznych w regionie skierowanych właśnie przeciwko regionalnemu mocarstwu jakim jest królestwo Saudów. 

 — Arabia Saudyjska przejmuje inicjatywę mając na względzie własne bezpieczeństwo i licząc na  stabilizację sytuacji w całym regionie. Dotyczy to przede wszystkim konfrontacji z Iranem, zarówno w Syrii, jak i głównie w Jemenie — mówi „Rzeczpospolitej” Nadim Shehadi, były dyrektor Libańsko-Amerykańskiego Centrum Akademickiego w Nowym Jorku. 

Jego zdaniem saudyjska inicjatywa bierze się z rozczarowania Saudyjczyków postawą USA, które już za prezydentury Donalda Trumpa nie dawały Rijadowi  pożądanych gwarancji bezpieczeństwa. 

Bez porozumienia  

Zwrot Saudyjczyków w sprawie Syrii jest konsekwencją zbliżenia z Iranem. Saudyjczycy wspierali w niedawnej przeszłości syryjskich  rebeliantów zarówno finansowo jak militarnie. Po drugiej stronie syryjskiego frontu stali żołnierze irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, a armia Asada używała irańskich dronów. Tak samo jak antyrządowi rebelianci Huti w Jemenie walczący z siłami rządowymi wspieranymi przez Rijad. Porozumienie Rijadu z Teheranem przybliża koniec wojny z setkami tysięcy ofiar śmiertelnych, jak ocenia ONZ. 

Czytaj więcej

Powrót Baszara Asada na arabskie salony

Jednak saudyjski plan ponownego włączenia Syrii w nurt arabskiej polityki nie znajduje, jak na razie  zrozumienia w wielu stolicach regionu. — Rozmowy zakończyły się bez porozumienia — czytamy w sobotnim komunikacie saudyjskiego MSZ po rozmowach w Dżuddzie  przedstawicieli Jordanii i Egiptu z sześcioma  państwami Zatoki Perskiej, z Arabią Saudyjską na czele. W tej sytuacji jest mało prawdopodobne by prezydent Asad, zbrodniarz wojenny oskarżany o uśmiercenie dziesiątków tysięcy Syryjczyków mógł zostać zaproszony na szczyt państw Ligi Arabskiej w przyszłym miesiącu.

Syria została wykluczona z tej organizacji dwanaście lat temu za brutalne tłumienie protestów antyrządowych, co było początkiem trwającej nadal wojny domowej. Nie wszyscy chcą o tym zapomnieć. 

Państwo zbójeckie 

Syria jest praktycznie rzecz biorą państwem upadłym, zbójeckim  - jak mówi Barbara Leaf, asystentka amerykańskiego sekretarza stanu ds . Bliskiego Wschodu. Wojna toczy się nadal, a wiele miast jest morzem gruzów. Ponad połowa przedwojennej ludności Syrii, liczącej dwadzieścia dwa miliony osób, zmuszona była do opuszczenia swych domów. Sześć milionów przemieściło się w inne regiony kraju, a kolejne sześć milionów udało się na emigrację. W samej Turcji znajdują się obecnie ponad cztery miliony uchodźców.

Północ Syrii kontroluje zbrojna opozycja wobec reżimu prezydenta Asada, Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). Trzonem tej formacji są YPG, zbrojne ugrupowania syryjskich Kurdów sprawujące de facto władzę na tym obszarze. Kurdowie są sojusznikiem Amerykanów w walce z tzw. państwem islamskim (ISIS) i  nadal podejmują wspólne akcje przeciwko przywódcom islamistów. Amerykanie utrzymują tam 900-osobowy kontyngent wojskowy.

Zdaniem Ankary siły YPG wspierają kurdyjskich separatystów w Turcji. Stąd turecka inwazja na północną Syrię i ustanowienie tam strefy buforowej na odcinku 325 km wzdłuż granicy, sięgającej miejscami 50 km w głąb kraju. Ankara stara się też pozbyć przybyszów z Syrii przyjętych początkowo z wielkim sercem, postrzeganych jednak po latach jako obciążenie dla służby zdrowia, budżetu i gospodarki.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Ajatollahowie czekają na Morawieckiego

Teoretycznie pod władzą reżimu prezydenta Baszara Asada znajduje się reszta kraju. Rosja, która niemal osiem lat temu zaangażowała się konflikt i ma tam jeszcze  kilka tysięcy wojskowych, kontroluje nadal  przestrzeń powietrzną Syrii. Na południu kraju znaczne obszary są praktycznie we władaniu szyickiego Hezbollahu podległego Iranowi. Równocześnie władze syryjskie nadal tłumią krwawo demonstracje i objawy niezadowolenia ludności w tym rejonie.

Gdzie jest Ameryka? 

— Rosja zajmuje się Ukrainą, a Chiny Tajwanem więc administracja USA nie czuje potrzeby bezpośredniej ingerencji w wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Tym bardziej, że Chiny nie mają żadnych możliwości militarnej interwencji w tym regionie — tłumaczy „Rzeczpospolitej” prof. Efraim Inbar szef Jerozolimskiego Instytutu Strategii i Bezpieczeństwa (JISC). Jego zdaniem taka postawa otwiera nowe możliwości działania państwom regionu. Także Izraelowi, który jest gotów w każdej chwili zaatakować  instalacje nuklearne Iranu, gdyby reżim ajatollahów przekroczył  czerwoną linię w dążeniu do wyprodukowania głowic nuklearnych.

W tej sytuacji Amerykanie mogą ograniczyć swą aktywność do monitorowania sytuacji. — Jeżeli państwa arabskie wyciągają rękę do Asada, amerykańską strategią jest nakłanianie ich, by „dostały coś za to zaangażowanie”— pisał kilka dni temu  ”New York Times” cytując Barbarę Leaf. Mogłoby to być, jej zdaniem zmuszenie Syrii do zaprzestania handlu narkotykami takimi jak captagon. Do tego sprowadza się obecnie stanowisko Waszyngtonu.

Mało kto spodziewał się wolty w wykonaniu Arabii Saudyjskiej, która zawarła przymierze ze swym zaciekłym wrogiem jakim był Iran. To jest prawdziwy hat trick. Nie ostatni. Rijad stara się obecnie otworzyć drzwi przed Syrią prezydenta Asada umożliwiający powrót do arabskiej  wspólny międzynarodowej w postaci Ligii Arabskiej.  

W stolicy Arabii Saudyjskiej goszczono kilka dnia temu z należytymi honorami  szefa syryjskiej dyplomacji. Oznacza to, że Rijad idzie za ciosem i stara się porozumieć z sojusznikiem Iranu jakim jest reżim prezydenta Asada. Choć nie tyle sojusznikiem, co beneficjentem irańskich ambicji politycznych w regionie skierowanych właśnie przeciwko regionalnemu mocarstwu jakim jest królestwo Saudów. 

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"