Zdaniem Agnieszki Dziemianowicz-Bąk kolejne sondaże pokazują tendencję wzrostową, jeżeli chodzi o poparcie Nowej Lewicy. - Natomiast (...) w Polsce mamy przesunięty obraz czy scenę polityczną, mocno wychyloną w prawo. Tak naprawdę wszystkie osoby, które deklarują dzisiaj czy uważają się za osoby na lewo od politycznego centrum, to często są osoby, które sprzeciwiają się polityce PiS - powiedziała w Polsat News.
Posłanka zapytana została również o to, czy Koalicja Obywatelska i Donald Tusk nie zagarnęli Lewicy elektoratu przez swoje propozycje socjalne, w tym między innymi „babciowe". - My mamy nieco inne podejście do polityki społecznej. Tak jak w języku polskim jest więcej słów, więcej czasowników, niż tylko "dawać", tak w polityce społecznej oprócz słusznych transferów socjalnych, musi znaleźć się miejsce na budowanie, ochronę i wspieranie - powiedziała Dziemianowicz-Bąk. - My proponujemy, żeby zamiast bezpośrednich transferów, które tylko zatrzymają kobiety w domu, sprawią, że spadnie na ich obowiązki dodatkowe zajmowane się wnukami, my proponujemy za te same pieniądze - osiem miliardów złotych, tysiąc żłobków - dodała. - Żłobkowe, a nie babciowe. Żłobków dzisiaj brakuje, a nie transferów, które zatrzymają kobiety w domu czy babciom dołożą pracy - podkreśliła.
Czytaj więcej
Paulina Hennig-Kloska, wiceprzewodnicząca Polski 2050, mówiła w rozmowie z RMF FM między innymi o deklaracji Donalda Tuska w sprawie wprowadzenia po wyborach „babciowego”. - To jest jak taka kiełbasa wyborcza. My zamiast fast foodu chcielibyśmy proponować ludziom zdrową żywność. Prawda jest taka, że takie myślenie, że ludzie dostaną 500 czy 1500 złotych, doprowadziło do tego, że mamy wybitą inflację - stwierdziła.
Jak wskazała posłanka, opozycji potrzebna jest wspólna propozycja – plan na rządzenie po wyborach. - Byłby to bardzo cenny sygnał do wyborców i wyborczyń, że opozycja nie tylko chce wygrać, ale wie po co chce wygrać - stwierdziła.
Dziemianowicz-Bąk zapytana została także o fakt, że politycy Lewicy złożyli wniosek o wotum nieufności dla ministra edukacji Przmysława Czarnka. - Być może minister Czarnek zostanie obroniony w głosowaniu, bo tak to się dzieje zazwyczaj z wotami nieufności wobec rozmaitych ministrów, ale skuteczność polega także na tym, żeby dotrzeć z informacjami na temat nadużyć ministra Czarnka, na temat temat tego jak przeznacza publicznie pieniądze - powiedziała posłanka. - Zamiast na ciepły posiłek w szkole, to dla kumpli z partii i parafii na wille i apartamenty w centrum Lublina albo wille na Mokotowie dla zaprzyjaźnionej organizacji - dodała. - Debatą jest okazją do tego, żeby wszyscy usłyszeli jakim ministrem jest Przemysław Czarnek i żeby wszyscy później mogli sprawdzać czy poseł z mojego okręgu, na którego głosowałam, poparł rozdawnictwo publicznych pieniędzy dla kumpli Przymysława Czarnka, czy miał w sobie tyle odwagi, żeby zagłosować za jego odwołaniem - podkreśliła.