Wicepremier twierdzi, że rolnicy go nie zrozumieli. "Nie powinni mnie słuchać przez rok"

Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk (PiS) powiedział, że rolnicy nie zrozumieli jego ubiegłorocznej wypowiedzi, w której apelował, by nie sprzedawali zboża, ponieważ nie będzie ono tanieć i wzywał do zachowania spokoju w związku z napływem zboża z Ukrainy do Polski.

Publikacja: 04.04.2023 10:39

Henryk Kowalczyk

Henryk Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Wicepremier Henryk Kowalczyk został zapytany w Polsat News, czy w związku z kwestią zboża z Ukrainy, które miało przejechać przez nasz kraj, a zostało w Polsce, nie chciałby powiedzieć polskim rolnikom "przepraszam". - Ja już to mówiłem - odparł.

- Tak, przepraszam za to, że nie zrozumieli mojej intencji wypowiedzi tej, która była na początku żniw, bo w czasie żniw zwykle nie powinno się sprzedawać w sposób paniczny zboża, bo cena wtedy spada. Nie dopowiedziałem tego, że po żniwach to już to nie obowiązuje, a niektórzy teraz mówią, że słuchali mnie przez pół roku czy rok, a powinni słuchać tylko przez żniwa, bo to jest rzeczywiście najistotniejsze - oświadczył minister rolnictwa i rozwoju wsi.

Czytaj więcej

Zboże z Ukrainy. Tusk: Kosztem polskiego rolnika zarobili bardzo dużo pieniędzy

Henryk Kowalczyk nawiązał przy tym do swojego apelu sprzed roku, by rolnicy nie sprzedawali zboża. Latem 2022 r. przedstawiciele rządu Mateusza Morawieckiego zapewniali, że polscy rolnicy nie stracą na sprawie ukraińskiego zboża, ponieważ ukraińskie produkty jedynie przejadą przez nasz kraj tranzytem.

Kowalczyk mówił w czerwcu 2022 r., by rolnicy nie sprzedawali zboża. - Uważam, że ceny zbóż będą na wysokim poziomie, (...) apelowałbym absolutnie o spokój, (...) w przyszłym półroczu zboże na pewno nie będzie tańsze - twierdził w radiowej Trójce.

- Rozumiem lęki i obawy, szczególnie w kontekście przywozu zboża z Ukrainy, (...) ale też musimy pamiętać o tym, że też mamy pewne obowiązki wobec Ukrainy, obowiązki pomocowe - mówił z kolei pod koniec grudnia.

Czytaj więcej

Bosak o ukraińskim zbożu: To jedna z największych afer gospodarczych rządu PiS

Zdaniem byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, rząd powinien przeprosić za problem z ukraińskim zbożem. W rozmowie z Polsat News we wtorek Kowalczyk się z tym nie zgodził. - Wielu doradców w czerwcu, maju pisało do mnie, żeby zamknąć eksport, trzymać zboże, bo będzie głód, bo jest niepewna sytuacja. Takie głosy też były. Zupełnie inaczej mówi się po czasie, a zupełnie inaczej przed. Nie chcę komentować ocen, które są formułowane z perspektywy czasu, do tyłu, bo to wtedy najłatwiej oceniać - powiedział.

Ministrowi przypomniano, że byli tacy, którzy przed negatywnymi dla polskich rolników skutkami napływu zbóż z Ukrainy ostrzegali w czerwcu czy lipcu 2022 r.

- Ten problem można było przewidzieć, natomiast deklaracja UE o utworzeniu korytarzy solidarnościowych - bardzo na to liczyliśmy. Wielokrotnie, nawet w czasie żniw, pisałem do KE o udostępnienie wagonów, kontenerów, żeby to zboże jak najwięcej przechodziło tranzytem, natomiast nie przechodziło. Skorzystały na tym firmy polskie też głównie, które zaopatrzyły się - mówił we wtorek wicepremier.

Henryk Kowalczyk potwierdził, że dane mówiące, że do Polski wjechały 3 tony zboża z Ukrainy są wiarygodne. - To jest za ubiegły rok 3 miliony ton zboża - oświadczył.

Czy ktoś na granicy sprawdzał zboże z Ukrainy pod kątem jakości lub wymogów fitosanitarnych? - Tak, zawsze jest sprawdzane - zapewnił Kowalczyk w Polsat News. - Teraz zmieniliśmy tylko system. Wiosną jest większe ryzyko, że zboże może mieć niedozwolone substancje czy salmonellę. Od tygodnia system jest taki, że bierze się próbki i samochód czeka aż będzie próbka sprawdzona, negatywny wynik i dopiero wtedy może jechać dalej - powiedział.

Na uwagę, że może trzeba było taki system zastosować wcześniej, wicepremier w rządzie Morawieckiego odparł: - Nie mieliśmy podstaw, dlatego że nie było przypadków takich, które by pokazywały to uzasadnione...

- Były przypadki znalezionej salmonelli - oświadczył Henryk Kowalczyk.

Wicepremier Henryk Kowalczyk został zapytany w Polsat News, czy w związku z kwestią zboża z Ukrainy, które miało przejechać przez nasz kraj, a zostało w Polsce, nie chciałby powiedzieć polskim rolnikom "przepraszam". - Ja już to mówiłem - odparł.

- Tak, przepraszam za to, że nie zrozumieli mojej intencji wypowiedzi tej, która była na początku żniw, bo w czasie żniw zwykle nie powinno się sprzedawać w sposób paniczny zboża, bo cena wtedy spada. Nie dopowiedziałem tego, że po żniwach to już to nie obowiązuje, a niektórzy teraz mówią, że słuchali mnie przez pół roku czy rok, a powinni słuchać tylko przez żniwa, bo to jest rzeczywiście najistotniejsze - oświadczył minister rolnictwa i rozwoju wsi.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Marcin Mastalerek o sędzim Szmydcie. „Nie ma co owijać w bawełnę – to jest zdrajca”
Polityka
Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki: Obajtek na listach PiS? Decyzję ocenią wyborcy
Polityka
Zdrada sędziego. Bezprecedensowa sprawa uderza w bezpieczeństwo Polski
Polityka
Sędzia poprosił o azyl na Białorusi. Organy państwowe sprawdzają, czy był szpiegiem
Polityka
Włocławek: Wybory uzupełniające do Senatu testem dla rządu i opozycji