Głosy warte miliony. Koalicje nie opłacają się finansowo

Małym partiom może nie opłacać się startować w koalicjach. Większą subwencję dostaną, idąc do wyborów samodzielnie.

Publikacja: 24.03.2023 03:00

Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz dostaną większą subwencję, jeśli nie utworzą koalicji

Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz dostaną większą subwencję, jeśli nie utworzą koalicji

Foto: Artur Szczepański/REPORTER

Im mniejsza partia, tym większe pieniądze za każdy głos w wyborach – ten niekorzystny dla dużych ugrupowań przelicznik głosu na subwencje dla partii może być istotnym hamulcem blokującym start wspólnej listy opozycji aż czterech partii.

Nie chce tego PSL i Polska 2050, a w tej sytuacji Platforma Obywatelska nie stworzy duetu wyborczego z Lewicą. – Nie opłaca się to nam, bo stracimy 5–6 proc. elektoratu – wyjaśnia polityk Platformy.

Subwencja nawet pod progiem

Ludowcom czy partii Szymona Hołowni opłaca się startować osobno – po wyborach ich ugrupowania dostaną bowiem większe dotacje niż subwencja dla koalicji. – Nie słyszałem, by ten argument położono na stole, ale wiem, że liczy się wszystko – od podziału mandatów, ułożenia nazwisk na listach, po pieniądze z przyszłej subwencji – mówi nam anonimowo polityk Lewicy.

X

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Jedna lista potencjalnych zysków i strat

Na stole leży corocznie aż 70 mln zł do podziału dla ugrupowań, które wejdą do Sejmu. Subwencja przyznawana jest partiom, które w wyborach parlamentarnych przekroczył próg 3 proc. ważnie oddanych głosów, w przypadku koalicji – aż 6 proc. Czyli mogą ją otrzymać nawet komitety, które nie przekroczyły wyborczego progu.

23,5 mln dla PiS 19,8 mln dla PO

Przelicznik obliczania subwencji dla partii politycznych za każdy uzyskany głos od 2019 r. wygląda następująco: od 3 proc. do 5 proc. – 5,77 zł, od 5 do 10 proc. – 4,61 zł, między 10 a 20 proc. – 4,04 zł, w przedziale powyżej 20 proc. do 30 proc – 2,31 zł a powyżej 30 proc. – 0,87 zł. Ustawowy przelicznik, jak widać ogranicza zyski dominujących ugrupowań – a więc im więcej oddanych głosów, tym są „tańsze”, a koalicja pomniejsza dotację.

X

Czytaj więcej

Prof. Jarosław Flis: Dyskusja o jednej liście wzmocniła Konfederację

W efekcie PiS, który wprowadził do parlamentu 235 posłów dostaje rocznie prawie 23,5 mln zł z subwencji, Platforma – 19,8 mln zł (w 2019 r. startowała w koalicji z Inicjatywą Polską i Zielonymi, mają razem 134 posłów), PSL – 8,3 mln zł (30 posłów), SLD (skupiający SLD, Wiosnę i Lewicę Razem – wprowadziła 49 posłów) dostaje blisko 11,5 mln zł). Konfederacja, która zdobyła 11 mandatów otrzymuje aż 6,8 mln zł. Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej wprowadziła zaledwie czterech posłów (101 tys. zł subwencji rocznie), a Zieloni – trzech. Podział subwencji partii startujących w koalicji jest efektem negocjacji – musi być podany przed wyborami (inaczej koalicja w ogóle traci dotację). Wysokość subwencji koalicjantów KO w wyborach 2019 r. została ustalona w umowie koalicyjnej (Platforma Obywatelska – 98 proc., Inicjatywa Polska – 0,5 proc., Partia Zieloni – 1,5 proc.). Nie można więc podać dziś, ile zyskałoby PSL czy Polska 2050 w samotnym starcie.

Kłopoty PSL

Subwencja dla partii jest najważniejszym źródłem utrzymania, przede wszystkim struktur w terenie. Patrząc na partyjne sprawozdania, przeznaczana jest ona na cele statutowe, głównie pensje pracowników i utrzymanie biur, w mniejszym stopniu na fundusz ekspercki. Np. PSL z 8,3 mln zł rocznie wydaje na cele statutowe aż 7,6 mln zł (dane za 2021 r.), PiS – niespełna 17 mln zł (w tym pensje) na 23,5 mln zł dotacji.

O tym, jak istotne są państwowe dotacje, pokazuje sprawa PSL, która za nieprawidłowości z kampanii wyborczej w 2001 r. straciła ponad 9 mln zł, w tym 30 proc. subwencji należnej i znalazła się na granicy bankructwa. W zeszłym roku temat podjął rzecznik praw obywatelskich, który złożył kasację do Sądu Najwyższego.

– Subwencja ma ogromne znaczenie, ale nie decydujące – zaznacza poseł PO. I dodaje: – My, namawiając do jednej listy całej opozycji, też na niej tracimy.

Paulina Hennig-Kloska, wiceprzewodnicząca Polski 2050, zapewnia nas: – Subwencja jest wtórna wobec celu wyborczego, jakim jest zmiana władzy. Poza tym liczymy na premię za współpracę.

Ostatni sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej” pokazał, że jeżeli PSL i Polska 2050 poszłyby do wyborów razem, to opozycja uzyskałaby 241 mandatów w Sejmie, czyli możliwość utworzenia rządu.

Czytaj więcej

Sondaż: Wspólna lista PSL i Polski 2050 daje zwycięstwo całej opozycji

– Koalicja to trudny twór, także dla wyborców partii. Dziś mniejsze ugrupowania chcą sobie kupić czas, a decyzje będą zapadały na przełomie maja i czerwca na bazie sondaży i nastrojów – tłumaczy nam polityk Platformy.

Im mniejsza partia, tym większe pieniądze za każdy głos w wyborach – ten niekorzystny dla dużych ugrupowań przelicznik głosu na subwencje dla partii może być istotnym hamulcem blokującym start wspólnej listy opozycji aż czterech partii.

Nie chce tego PSL i Polska 2050, a w tej sytuacji Platforma Obywatelska nie stworzy duetu wyborczego z Lewicą. – Nie opłaca się to nam, bo stracimy 5–6 proc. elektoratu – wyjaśnia polityk Platformy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: Nowy lider rankingu zaufania. Rośnie nieufność wobec Szymona Hołowni
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Polska może wyjść z procedury z art. 7 jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces