Scheuring-Wielgus: Będę zeznawać jako podejrzana o obrazę uczuć religijnych

Nie wiem, jaki będzie wyrok, ale cieszę się, że będę mogła powiedzieć w sądzie dlaczego wykonałam tę akcję - mówiła Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka Nowej Lewicy, w rozmowie z Zuzanną Dąbrowską.

Publikacja: 10.02.2023 13:40

Joanna Scheuring-Wielgus

Joanna Scheuring-Wielgus

Foto: TV.RP.PL

Scheuring-Wielgus ujawniła, że została wezwana do sądu ws. jej milczącego protestu w czasie mszy w jednym z toruńskich kościołów, podczas ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

- Byłam w tej sprawie przesłuchiwana w prokuraturze, a teraz będę miała pierwszą rozprawę w sądzie 3 marca o 11 w Toruniu. Będę zeznawała jako osoba podejrzana. Stawię się razem ze swoim adwokatem i wyjaśnię, dlaczego stałam w milczącym proteście na terenie kościoła z napisem "Kobieto sama umiesz decydować". Sytuacja miała miejsce zaraz po haniebnym wyroku TK, kiedy PiS zaostrzyło prawo aborcyjne. Była to część akcji "Słowo na niedzielę", w czasie której bardzo dużo osób w całej Polsce sprzeciwiło się temu wyrokowi i wtrącaniu się Kościoła w prawa kobiet. Przypomnę, że Kościół skomentował ten wyrok jako jeden z pierwszych chwaląc tę decyzję i mówiąc, że kobiety nie powinny mieć wyboru. Nie wiem jaki będzie wyrok, ale cieszę się, że będę mogła powiedzieć w sądzie dlaczego wykonałam tę akcję - stwierdziła polityk.

Moja akcja była wyrazem totalnego oburzenia na Kościół, który mówi kobietom jak ma żyć i co powinny robić

Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka Nowej Lewicy

- Mój mąż, który uczestniczył w tym milczącym proteście, został już prawomocnie uniewinniony. Ale czekamy jeszcze na to, co będzie dalej z tą sprawą, ponieważ pan Ziobro złożył kasację do tego wyroku - dodała.

Czytaj więcej

Scheuring - Wielgus, Filiks i Nitras z immunitetami. PiS zabrakło głosów

Zdaniem posłanki, "w życiu publicznym są momenty, w którym trzeba w jakiś inny sposób wyrazić swoje zdanie".

- Rzeczy, które zrobiłam, nie skrzywdziły nikogo. To są symboliczne akcje bezpośrednie, które robi się raz na jakiś czas. To nie jest tak, że mam zaplanowane akcje do końca tej kadencji, które chcę przeprowadzić. Bardzo często są to spontaniczne działania. Jednak nie żałuję, że przeprowadziłam takie akcje, bo jeżeli nie mam możliwości, żeby wyrazić czegoś na mównicy, to robię to tam gdzie dana kwestia jest dyskutowana. Kościół od dawna wtrąca się w nasze życie. Nigdy się nie wypowiadałam w taki sposób o kościele, tylko raczej pokazywałam przestępstwa w inny sposób. Moja akcja była wyrazem totalnego oburzenia na Kościół, który mówi kobietom, jak mają żyć i co powinny robić - zaznaczyła Scheuring-Wielgus.

Scheuring-Wielgus ujawniła, że została wezwana do sądu ws. jej milczącego protestu w czasie mszy w jednym z toruńskich kościołów, podczas ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

- Byłam w tej sprawie przesłuchiwana w prokuraturze, a teraz będę miała pierwszą rozprawę w sądzie 3 marca o 11 w Toruniu. Będę zeznawała jako osoba podejrzana. Stawię się razem ze swoim adwokatem i wyjaśnię, dlaczego stałam w milczącym proteście na terenie kościoła z napisem "Kobieto sama umiesz decydować". Sytuacja miała miejsce zaraz po haniebnym wyroku TK, kiedy PiS zaostrzyło prawo aborcyjne. Była to część akcji "Słowo na niedzielę", w czasie której bardzo dużo osób w całej Polsce sprzeciwiło się temu wyrokowi i wtrącaniu się Kościoła w prawa kobiet. Przypomnę, że Kościół skomentował ten wyrok jako jeden z pierwszych chwaląc tę decyzję i mówiąc, że kobiety nie powinny mieć wyboru. Nie wiem jaki będzie wyrok, ale cieszę się, że będę mogła powiedzieć w sądzie dlaczego wykonałam tę akcję - stwierdziła polityk.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rekonstrukcja rządu Tuska. Włodzimierz Czarzasty: Nie jestem zaskoczony
Polityka
Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska: Jest czterech nowych ministrów
Polityka
Rzecznik Konfederacji: Wybory do PE? Jesteśmy jedynym wiarygodnym ugrupowaniem
Polityka
Tomasz Siemoniak na czele MSWiA. Jakie czekają go wyzwania
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Kosztowny prezent dla Szymona Hołowni. Kto dał mu obraz za kilkadziesiąt tysięcy?