System automatycznego parkowania i lampki do czytania, typ nadwozia sedan albo liftback – takie ma być 20 limuzyn, które chce kupić rząd. Dodatkowo auta mają mieć napęd na cztery koła i moc silnika aż 270 KM. To jednak tylko część przetargu na samochody, które rozpisało Centrum Obsługi Administracji Rządowej (COAR).
Dotyczy 155 aut, pogrupowanych w 26 kategorii, od niewielkich hatchbacków, przez sedany i SUV-y po minibusy, pick-upy, a nawet furgony. W sumie mają trafić do 21 instytucji: siedmiu ministerstw, siedmiu urzędów wojewódzkich oraz m.in. Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego czy Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Odbiorcą ma być też organizator przetargu, czyli COAR. I to ono kupuje wspomniane bogato wyposażone limuzyny.
Po co właściwie instytucjom rządowym aż 155 nowych samochodów?
Flota COAR obsługuje Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, co wskazuje, że limuzynami będą jeździć najważniejsze osoby w państwie. Ich celom prawdopodobnie też będą służyć kupowane przez COAR dwa siedmioosobowe minibusy. Również one mają być bogato wyposażone, m.in. w system rozpoznawania znaków drogowych, klimatyzację w części pasażerskiej z oddzielnym sterowaniem czy składany stolik, zamontowany w podłodze pomiędzy drugim a trzecim rzędem siedzeń.
Samochody zamawiane przez inne instytucje rządowe będą z reguły wyposażone bardziej standardowo, choć są od tego wyjątki. Np. sedany (albo opcjonalnie liftbacki), które kupują resorty sportu, rolnictwa i kilka urzędów, mają mieć moc 250 KM, napęd na cztery koła oraz m.in. systemy automatycznego parkowania, zapobiegania niezamierzonej zmianie pasa ruchu oraz rozpoznawania zmęczenia kierowcy.