- Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkie państwa, które są członkami Wspólnoty Narodów chcą pozostać monarchiami. W wielu już od dawna toczy się dyskusja na temat tego, że należałoby jednak zmienić ten stan. I wprowadzić ustrój demokratyczny, czyli wybieranego prezydenta, który byłby na miejscu, a nie tak jak monarcha brytyjski – gdzieś daleko, za morzem i reprezentowany tylko w kraju przy pomocy gubernatora. To oczywiście może się wydarzyć i pewnie jest to nieuniknione - powiedziała w rozmowie z RMF24 Wioletta Wilk-Turska, ekspertka do spraw monarchii brytyjskiej. - Zwłaszcza, że w wielu tych państwach ze względu na szacunek do Królowej nie występowano z żadnymi zdecydowanymi postulatami zmian, bo mówiąc trochę brzydko, czekano aż kiedyś odejdzie - dodała. Jak oceniła Wilk-Turska, rozmowy takie toczą się prawdopodobnie w Kanadzie oraz w Australii. - Oczywiście wciąż tam jest wielu zagorzałych monarchistów. Jest wielu takich, którzy uważają, że to jest niezwykły honor być częścią tej rodziny. Ale jednak praktyka przemawia za tym, żeby mieć głowę państwa na miejscu, kogoś, kto po prostu jest, a nie przyjeżdża od czasu do czasu raz na ileś tam lat - powiedziała.