Trudno tu mówić o reprezentatywnym dla brytyjskiego społeczeństwa gremium. W poniedziałek w porze obiadowej ogłoszono w Londynie nazwisko tej, która przejmie po Borisie Johnsonie przywództwo torysów i zostanie nowym premierem. Wyboru dokonało 160 tys. członków Partii Konserwatywnej, oddając na Truss 57 proc. głosów. To 0,3 proc. brytyjskiego społeczeństwa. I to tej części, gdzie jest znacznie więcej osób starszych, mieszkających na południu kraju i mających biały kolor skóry niż średnia mieszkańców Królestwa. Jak podaje YouGov, wśród ogółu Brytyjczyków wynik głosowania byłby inny: tylko 12 proc. uważa, że Truss będzie „dobrą” szefową rządu.
Czytaj więcej
Liz Truss została mianowana liderem rządzącej Partii Konserwatywnej i następnym premierem Wielkiej Brytanii. Przejmuje władze w kraju, który walczy ze wzrostem kosztów, niepokojem pracowników sektora przemysłowego i recezsją
Konflikt z Unią
Dlaczego działacze partyjni postawili na byłą szefową dyplomacji zamiast jej rywala – Rishi Sunaka?
Jednym z powodów było wspomnienie Margaret Thatcher, do której konsekwentnie odwołuje się nowa premier. Stawiając na nią, wielu konserwatystów ma nadzieję, że targana przynajmniej od referendum rozwodowego z UE w 2016 r. ciągłymi wstrząsami Wielka Brytania, której wręcz grozi rozpad (tak silne są nastroje secesjonistyczne w Szkocji), wróci do czasów chwały.
Czytaj więcej
Moskwa nie liczy na jakiekolwiek pozytywne zmiany związane z nowym premierem Wielkiej Brytanii. Rzecznik Kremla mówi o rywalizowaniu o przywództwo w antyrosyjskiej retoryce.