Reklama

Sejmowa komisja widmo słono kosztuje. „Geneza problemu tkwi w konstytucji”

Ok. 270 tys. zł rocznie kosztuje utrzymywanie organu, który się nie spotyka. I raczej nie zanosi się, by zaczął to robić.

Publikacja: 29.08.2022 03:00

Przewodniczącą Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej (ODK) jest Arent Iwona z PiS (w środku)

Przewodniczącą Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej (ODK) jest Arent Iwona z PiS (w środku)

Foto: PAP/Leszek Szymański

7 lipca 2021 r. – tego dnia odbyło się ostatnie posiedzenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Jest jedną z 29 komisji stałych działających w Sejmie. Jednak w odróżnieniu od pozostałych – w ogóle się nie spotyka.

Np. Komisja Obrony Narodowej odbyła w tej kadencji 89 posiedzeń, Komisja Infrastruktury – 217, a Komisja Ustawodawcza – 54. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej miała ich sześć, z czego ostatnie przed ponad rokiem.

Czytaj więcej

Sondaż: Coraz mniejsza przewaga PiS nad Koalicją Obywatelską. Konfederacja poza Sejmem

Komisja nie działa, ale generuje koszty. Tak jak większość komisji stałych ma sekretariat. Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia, że „do obsługi posłów wybranych do składu Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej (obecnie 15 posłów) przydzielony jest jeden pracownik”. Ile zarabia? Tego CIS nie podaje. Z raportów NIK wiadomo, że średnie wynagrodzenie pracowników Kancelarii Sejmu wynosi 11,1 tys. zł brutto.

Ponadto, komisja ma dwóch stałych doradców, którzy otrzymują co miesiąc wynagrodzenie ryczałtowe 566 zł brutto, a przewodnicząca komisji Iwona Arent z PiS – asystenta. Zryczałtowana pensja tego ostatniego to 3,8 tys. zł brutto. Dochodzą do tego dodatki do uposażeń, które dostają co miesiąc członkowie prezydium komisji, czyli Iwona Arent i jej dwoje zastępców: Sławomir Neumann z KO i Małgorzata Wassermann z PiS. W przypadku przewodniczącej dodatek wynosi 20 proc. uposażenia, czyli 2,6 tys. zł, zaś wiceszefowie dostają 15 proc., czyli 1,9 tys. zł brutto.

Reklama
Reklama

W sumie komisja generuje miesięcznie wydatki osobowe 22,4 tys. zł brutto, przy założeniu, że pracownik sekretariatu zarabia kancelaryjną średnią. Rocznie to 269 tys. zł. Od czasu, gdy komisja spotkała się po raz ostatni, podatnik wydał na nią około 300 tys. zł.

Geneza problemu tkwi w konstytucji, w której przewidziano istnienie Trybunału Stanu

Marek Borowski, senator KO

Po co płacić takie pieniądze za niedziałającą komisję? CIS twierdzi, że Sejm musiał ją powołać. „Powołanie przez Sejm Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej wynika wprost z ustawy z dnia 26 marca 1982 r. o Trybunale Stanu” – wyjaśnia. Dodaje, że komisja zajmuje się prowadzeniem postępowań w sprawie wniosków o pociągnięcie do odpowiedzialności przed TS.

Iwona Arent mówi, że takie wnioski po prostu nie trafiają do komisji. – Chętnie się zajmiemy każdą sprawą, która do nas wpłynie, i będziemy bardzo rzetelnie pracować, tak jak w ubiegłej kadencji, gdy odbyliśmy wiele posiedzeń – mówi.

Rzeczywiście, w tej kadencji nie było ani jednego wniosku o postawienie kogokolwiek przed TS. Problem w tym, że komisja mogłaby zająć się jednym zaległym wnioskiem dotyczącym byłego prezesa NIK, a obecnie senatora niezależnego Krzysztofa Kwiatkowskiego. Jego sprawy nie skierowała jednak do komisji marszałek Elżbieta Witek z PiS, zresztą w ubiegłej kadencji ówczesna rzeczniczka PiS Beata Mazurek mówiła, że „nie ma planów, by stawiać prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego przed Trybunałem Stanu”.

Poza tym kompetencje komisji nie kończą się na rozpatrywaniu wniosków. Może też pracować nad zmianami w prawie odnośnie Trybunału Stanu. Temu tematowi były poświęcone trzy posiedzenia w tej kadencji. Pozostałe trzy służyły wyborowi prezydium i doradców.

Reklama
Reklama

Póki co nie zanosi się, by komisja znów zaczęła działać. Co powinno się z nią zrobić? – Geneza problemu tkwi w konstytucji, w której przewidziano istnienie Trybunału Stanu. Jego skład jest zależny od większości sejmowej i wybierany po każdych wyborach, zaś kierowanie do niego spraw też wymaga większości, co w praktyce wyklucza postawienie przed nim aktualnie rządzących polityków. Konsekwencją jest komisja, która nie ma nic do roboty – mówi Marek Borowski, były marszałek Sejmu, a obecnie senator KO. – Być może powinna być to komisja doraźna powoływana do konkretnego przypadku, ale trzeba zacząć od zmian w TS – dodaje.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Polityka
Nowy sondaż: KO coraz bliżej 40 proc.
Polityka
Robert Raczyński: Utrzymanie ograniczenia kadencyjności w samorządach osłabi polskie życie publiczne
Polityka
Jarosław Kaczyński komentuje zarzuty wobec Ziobry: Brednie i bzdury
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Polityka
Donald Tusk: Otworzymy dwa przejścia na granicy z Białorusią
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama