Reklama

Nowe życie Radia Wolna Europa. Wciąż jest potrzebne, nawet w krajach UE

Od audycji na falach krótkich, zagłuszanych przez komunistyczne reżimy, po zakazane przez dyktatorów konta na mediach społecznościowych. Legendarne radio niestety wciąż jest potrzebne.

Publikacja: 20.08.2022 08:46

Logo Radia Wolna Europa/Radia Swoboda

Logo Radia Wolna Europa/Radia Swoboda

Foto: PAP/CTK

Korespondencja z Pragi

Już nie tylko radio i nie tylko w Europie. Ale cel pozostaje ten sam: dostarczenie niezależnych treści dziennikarskich odbiorcom w krajach, gdzie wolność mediów jest ograniczana. Radio Wolna Europa/Radio Swoboda nadaje dziś w 27 językach i w 23 krajach, od Białorusi po Afganistan i Iran. W samej centrali w Pradze zatrudnia 680 osób, a kolejne 500 w 21 biurach lokalnych. Na rzecz organizacji działa też ponad 1300 niezależnych dziennikarzy. Inne są kanały dotarcia do odbiorców, ale niechęć ze strony lokalnych władz tak samo silna jak w przeszłości, a w niektórych sytuacjach życie dziennikarzy tak samo zagrożone.

Nowe życie w Pradze

- RWE zostało zaproszone przez Vaclava Havla w 1995 roku do Pragi. To dało im nowe życie, bo Kongres USA już chciał zastopować finansowanie. Wielu Czechów pamiętało ciągle czasy, gdy słuchało się RWE - mówi Jan Lipavský, minister spraw zagranicznych Czech.

Havel, ówczesny prezydent Czech, a w czasach komunistycznych działacz czechosłowackiej opozycji, ciągle uważał, że RWE ma swoje miejsce w państwach byłego bloku sowieckiego. Choćby po to, żeby wyznaczać standardy nowo powstałym mediom niezależnym. Ofiarował organizacji ulokowany w centrum Pragi budynek byłego parlamentu Czechosłowacji. W 2009 roku RWE przeniosło się do nowo zbudowanego wielkiego i nowoczesnego budynku w dzielnicy Hagibor, gdzie standardy bezpieczeństwa i kontroli przypominają te z ambasad USA. Nic dziwnego: RWE pozostaje organizacją amerykańską, do tego narażoną na niechęć potężnych reżimów. Dziś, 27 lat po przeprowadzce z Monachium do Pragi, widać wyraźnie, jak mądra była decyzja Havla, która dała RWE nowe życie. A amerykański Kongres, początkowo opowiadający się za zamknięciem rozgłośni, po upadku Żelaznej Kurtyny, w ostatnich latach wyraźnie zwiększył jej finansowanie.

Czytaj więcej

Nauczycielka z Rosji: Uczniowie donieśli na mnie za antywojenne komentarze
Reklama
Reklama

W białoruskim więzieniu

- Dostajemy pieniądze od Kongresu, ale redakcyjnie jesteśmy niezależni. Naszym zadaniem nie jest rozpowszechnianie amerykańskiego sposobu patrzenia na świat. To robi Głos Ameryki - mówi Jamie Fly, prezes RWE. Na świecie widać niepokojący trend ataków na wolne media. Idealnie byłoby pracować i nadawać z biur lokalnych, ale są miejsca, gdzie dziennikarze RWE są fizycznie atakowani. Tak było np. w Mińsku.

- Trzech kolegów siedzi w białoruskim więzieniu, bo RWE została uznana przez Łukaszenkę za organizację ekstremistyczną - opowiada Aleksander Znatkiewicz, wcześniej pracujący w Mińsku, a teraz odpowiadający za serwis białoruski w centrali w Pradze. Mińskie biuro trzeba było przesiedlić. Najpierw do Kijowa, a potem - po agresji Rosji na Ukrainę - do Wilna, Warszawy i Pragi.

Serwis RWE na Białorusi nie jest dostępny drogą radiową, a strona internetowa jest zakazana. Kanałami dostępu są zatem media społecznościowe: Telegram, Facebook, Instagram, czy coraz bardziej popularny w tym kraju TikTok.

- Teoretycznie subskrypcja naszego konta np. na Telegramie nie podlega karze, choć oczywiście służby natychmiast przyglądają się takim osobom. Ale już dzielenie się wiadomościami z naszego konta jest zagrożone karą więzienia - mówi Znatkiewicz. Wyzwaniem jest zdobywanie informacji na Białorusi. Oficjalnie RWE nie może tam zatrudniać dziennikarzy, bo jest to dla nich niebezpieczne, nie ma więc zgody zarządu rozgłośni. - Ale ciągle mamy tam źródła informacji, zdobywamy także newsy od pracowników organizacji pozarządowych. Ponadto ważną część naszego przekazu stanowią doniesienia z wojny w Ukrainie, a także informacje o życiu diaspory białoruskiej w Polsce, czy Ukrainie. I ich problemach, szczególnie po wybuchu wojny, gdy są często traktowani wrogo, jak Rosjanie - opowiada Znatkiewicz.

Czytaj więcej

Moskwa reaktywuje radzieckie Pewexy. Walutowe sklepy dla wybranych

Omijanie zakazów

Biuro RWE trzeba było też ewakuować z Rosji. Przed wojną to właśnie w tym kraju RWE miała największą sieć dziennikarzy, ale teraz wszystko się zmieniło. Ponad 30 dziennikarzy przeniesiono do Rygi (gdzie teraz powstaje wielkie biuro RWE), Tbilisi i Pragi.

Reklama
Reklama

W lutym, miesiącu agresji Rosji na Ukrainę, liczba odwiedzin rosyjskojęzycznej strony internetowej Radia Wolna Europa/Radia Swoboda sięgnęła 15 mln

I znów zmieniły się sposoby dotarcia dla odbiorców. Ale ponieważ w RWE spodziewano się, że ich działalność w Rosji zostanie zakazana, to wcześniej przeprowadzono kampanię informacyjną. Przede wszystkim dotyczącą tego, jak korzystać tajnie ze strony internetowej poprzez zmianę VPN, która pozwala na udawanie, że korzysta się z internetu z innego, wybranego kraju. Czy też poprzez korzystanie z sieci TOR - bezpiecznego i poufnego dostępu do internetu.

- W lutym, miesiącu agresji Rosji na Ukrainę, liczba odwiedzin rosyjskojęzycznej strony internetowej sięgnęła 15 mln, w kolejnych miesiącach ustabilizowała się na poziomie 11 mln - mówił Jarosław Simow, redaktor serwisu rosyjskojęzycznego. W ramach RWE od 6 lat działa też informacyjna telewizja internetowa po rosyjsku - Current Time TV. - Nadajemy 24 godziny na dobę, co godzinę mamy serwis. Nasi widzowie są głownie w Rosji, ale też na Białorusi i Ukrainie - mówi Andrij Cyganow, producent wykonawczy tego projektu medialnego. Current Time TV zajmuje cały parter praskiej centrali RWE.

Niepokojące trendy

Ale Radio Wolna Europa działa też w państwach przyjaznych Zachodowi, gdzie jej dziennikarze nie są prześladowani. Na przykład w Kijowie (tu ma największe biuro ze 150 ludźmi), czy w Tbilisi.

- W Gruzji każde medium powiązane jest z jakąś partią. Jest wielka polaryzacja i małe zaufanie do mediów - opowiada Nana Pliewa, szefowa serwisu rosyjskojęzycznego dla Gruzji. Ważny jest także przekaz po rosyjsku dla okupowanych przez Rosję terytoriów Abchazji i Osetii Południowej, który zapewnia nadawane z Tbilisi Echo Kawkaza.

Nie dziwią serwisy białoruskie, czy rosyjskie, ale gdy w latach 90. zamykano biura w krajach Europy Środkowowschodniej kandydujących do UE, mało kto spodziewał się, że być może wkrótce trzeba je będzie na nowo otwierać.

Reklama
Reklama

Pogarszające się standardy dziennikarstwa wymusiły na dyrekcji RWE decyzję o powrocie do stolic trzech państw członkowskich UE: Sofii, Bukaresztu i Budapesztu. - Wolelibyśmy w czasie wojny je zamknąć, bo mamy inne priorytety. Ale niestety trendy w tych krajach są niepokojące. Mam nadzieję. że nie będziemy musieli wracać, na inny unijny rynek - mówi Jamie Fly.

Polityka
Niemcy: Parlament za powiększeniem armii. Wprowadza dobrowolną służbę wojskową
Polityka
Ważna decyzja Sądu Najwyższego USA. Walka o wyborców w Teksasie
Polityka
Emmanuel Macron ostrzega przed zdradą Amerykanów. Ujawniono zapis rozmowy
Polityka
Obamowie wciąż wskazują drogę
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Kontrowersyjna decyzja Pete'a Hegsetha. „New York Times” pozwał Pentagon
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama