Związek Radziecki, a potem Rosja przez dziesięciolecia zaskarbiły sobie w Niemczech opinię wiarygodnego dostawcy nośników energii, który nawet w czasach najpoważniejszego kryzysu politycznego wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Dlatego mimo wielokrotnych ostrzeżeń, m.in. polskich władz, rząd w Berlinie pogłębiał zależność od rosyjskich dostaw, w szczególności gazu, które w ubiegłym roku stanowiły aż 55 proc. zużywanego przez RFN surowca.
Jednak ta wizja upadła wraz z inwazją Ukrainy i ekipa Olafa Scholza w przyspieszonym tempie szuka alternatywnych dostaw energii, przede wszystkim ropy, ale także i gazu. Do końca roku Niemcy chcą uruchomić dwa pływające terminale LNG, które mają pozwolić na import gazu skroplonego m.in. z Kataru i USA. Rząd uruchomił też specjalny fundusz na zakup mimo drożyzny gazu na wolnym rynku.
Czytaj więcej
Rosja szykuje całkowite odcięcie dostaw gazu dla naszego zachodniego sąsiada. I głęboki kryzys dla całej Europy.
To powoduje, że z każdym miesiącem kluczowe narzędzie uzależnienia Niemiec coraz bardziej wymyka się z rąk Putina. Rosyjski prezydent postanowił działać teraz także dlatego, że udało mu się zmienić sytuację na froncie ukraińskim. Po upokarzającej porażce z próbą przejęcia Kijowa i Charkowa w lutym i marcu przyszedł czas powolnego i okupionego niezwykłymi stratami w ludziach, ale systematycznego zajmowania Donbasu. W Berlinie i Paryżu, ale także w Waszyngtonie narastają wręcz obawy, że jeśli Zachód nie pójdzie na porozumienie z Kremlem teraz, to zachęcony ostatnimi sukcesami Putin pokusi się o przejęcie znacznie większej części Ukrainy, być może całkowicie odcinając kraj od morza. Dobrą wiadomością dla Kremla okazał się też głęboki kryzys polityczny, jaki nastąpił po zapowiadanej dymisji Borisa Johnsona. Wielka Brytania była do tej pory tą potęgą Zachodu, która najmocniej naciskała na bezwzględną postawę wobec Rosji.
MFW co prawda spodziewa się w tym roku załamania o 10 proc. rosyjskiej gospodarki. Jednak dzięki brutalnej dyktaturze, jaką narzucił Putin, kraj przynajmniej na krótką metę ma większe szanse na przetrwanie takiej zapaści od liberalnych demokracji. Tym bardziej że nie nastąpiło prognozowane przez wielu ekonomistów bankructwo państwa. W ciągu roku rubel umocnił się wręcz do dolara o 15 proc. po części dlatego, że w Indiach czy Chinach Moskwa znalazła alternatywnych wobec Europy odbiorców rosyjskich surowców energetycznych.