Polityczna burza wokół niezależności TK wybuchła w tym tygodniu po ujawnieniu kolejnego maila, mającego pochodzić ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka. Maile mają pokazywać, że Dworczyk relacjonował premierowi Mateuszowi Morawieckiemu rozmowy z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską. Dotyczyły one spraw, jakie toczyły się przed TK. Ich odwleczenie wiązałoby się z olbrzymimi oszczędnościami dla budżetu.
Nowy mail szybko stał się tematem dla opozycji, która stawia sprawę ostro i jednoznacznie. – Żaden sędzia nie prowadzi z politykami dyskusji o tym, jaka ma być sentencja wyroku. Pani Przyłębska jest postacią kontrowersyjną, ale ta wczorajsza sytuacja opisana i pokazująca prawdziwy obraz z Trybunału Konstytucyjnego potwierdza, że TK dziś nie działa, jest dziś jedynie pseudozabawką – mówił we wtorek szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Opozycja zarzuca Julii Przyłębskiej łamanie prawa i domaga się jej rezygnacji.
Politycy opozycji zawiadomili też prokuraturę. O możliwości popełnienia przestępstwa z art. 231 KK do prokuratury donieśli Jan Strzeżek i Magdalena Sroka z Porozumienia. Art. 231 KK dotyczy przekroczenia lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.
Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego nie komentują treści maili, a zwracają uwagę, że ich publikacja to działanie inspirowane i prowadzone „ze Wschodu”, które ma na celu destabilizację państwa. We wtorek rzecznik rządu Piotr Müller wprost stwierdził, że nie będzie odnosił się do „rosyjskich działań wywiadowczych”. W podobnym tonie wypowiadała się również Julia Przyłębska, dopiero później zmieniając nieco narrację. - Nawet jeśli taki mail byłby prawdziwy, to nie zawiera żadnych takich informacji, które wskazywałyby w jakimkolwiek procencie, że tu byłoby umawianie czegokolwiek - stwierdziła w czwartek.