Kazachstan - nie dyktatura i nie demokracja

Środkowoazjatycka republika oficjalnie pożegnała epokę rządzącego od trzech dekad Nursułtana Nazarbajewa.

Publikacja: 08.06.2022 21:00

W Ałmatach, dawnej stolicy i największym mieście, frekwencja w niedzielnym referendum była ponad dwa

W Ałmatach, dawnej stolicy i największym mieście, frekwencja w niedzielnym referendum była ponad dwa razy niższa niż w całym kraju

Foto: Ruslan PRYANIKOV / AFP

Władze w Nur-Sułtanie i ich zwolennicy przekonują, że referendum, które odbyło się w niedzielę, to prawdziwa demokratyczna rewolucja, która radykalnie odmieni życie przeciętnego mieszkańca kraju. Krytycy zaś twierdzą, że plebiscyt jest jedynie imitacją demokratycznych przemian i że prawdziwych reform wolnościowych nie warto się w najbliższym czasie w Kazachstanie spodziewać. – Prawda leży gdzieś pośrodku tych skrajnych opinii – komentuje „Rzeczpospolitej” Jewgienij Żowtis, znany niezależny kazachstański politolog i obrońca praw człowieka z Ałmatów.

Bez „lidera narodu”

Z oficjalnych danych wynika, że ponad 77 proc. głosujących mieszkańców kraju poparło zmiany, frekwencja wyniosła 68 proc. Najniższa była w Ałmatach, gdzie do urn poszedł jedynie co trzeci uprawniony do głosowania. Miasto na początku stycznia przeżyło horror, znalazło się w centrum masowych zamieszek, które wybuchły po protestach z powodu podwyżki cen gazu LPG. Tłum wdzierał się do budynków rządowych, posterunków policji, zajął lotnisko. Doszło do strzelaniny, interweniowała Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) na czele z Rosją, która wycofała się z kraju po kilkunastu dniach. Oficjalnie winą obarczono „terrorystów”, ale nie podano żadnych konkretnych nazwisk.

Do dzisiaj niewielu Kazachów rozumie, co tak naprawdę wówczas się wydarzyło. Ale po pierwszych dniach stycznia Kazachstan pozostał już bez „lidera narodu”. Z 56 wprowadzonych do ustawy zasadniczej poprawek najważniejsze są te dotyczące pierwszego prezydenta, 81-letniego Nursułtana Nazarbajewa (stanowisko to zajmował w latach 1991–2019). Mając oficjalny tytuł Jełbasy (w języku kazachskim oznacza „lider narodu”) i stojąc na czele wpływowej Rady Bezpieczeństwa, de facto rządził aż do końca ubiegłego roku, mimo że wcześniej formalnie przekazał urząd Kasymowi-Żomartowi Tokajewowi.

Nowy prezydent jeszcze zeszłego lata uroczyście odsłaniał pomnik Jełbasy w stolicy. Po zamieszkach zwolnił ze służb i z rządu ludzi Nazarbajewa, niektórzy trafili za kraty. W nowej konstytucji nie ma już zapisu mówiącego o nieograniczonej liczbie kadencji głowy państwa, lecz o dwóch. Przy tym obecny przywódca nie „resetuje” lat swoich rządów i będzie mógł tylko raz ubiegać się o reelekcję w wyborach 2024 roku. Z ustawy zniknął też zapis o uprzywilejowanym statusie „lidera narodu”, gwarantujący całkowitą nietykalność Nazarbajewowi, członkom jego rodziny i ich majątku.

– To koniec epoki Nazarbajewa, ta kartka naszej historii została przewrócona. Po tym jak unieważnią ustawę „o pierwszym prezydencie” (jest powiązana z konstytucją – red.), nie będzie odgrywał żadnej roli w polityce kraju. Pewnie zostanie lotnisko Nazarbajewa i jakiś ulice. Czy pozostanie nazwa stolicy nosząca jego imię? Nie jestem pewien – mówi Żowtis.

Składka od bogatych

Były przywódca sam pożegnał swoją epokę. W obecności kamer telewizyjnych udał się do lokalu i zagłosował w referendum. Tuż przed tym po raz pierwszy od styczniowych wydarzeń udzielił wywiadu. Poparł zmianę konstytucji i zapowiedział, że członkowie jego rodziny poniosą odpowiedzialność, jeżeli udowodni się im jakiekolwiek nadużycia władzy. Jego najstarsza córka Dariga, wieloletnia senatorka oraz szefowa wyższej izby parlamentu (2019–2020), złożyła mandat w lutym i odeszła z polityki. Swoje stanowiska straciło trzech zięciów Nazarbajewa, którzy stali na czele czołowych spółek gazowych i naftowych należących do Skarbu Państwa. Średnia córka byłego przywódcy Dinara i jej mąż Timur Kulibajew od lat zajmują drugą pozycję w rankingu kazachskiego „Forbesa” z majątkiem wartym niemal 4 mld dolarów.

Czytaj więcej

Łukaszenko pilnie rozbudowuje armię

Prezydent Tokajew w dzień referendum powołał specjalną komisję na czele z prokuratorem generalnym, która ma zająć się tropieniem i ściąganiem nielegalnie wyprowadzonych za granicę funduszy. Żadnych nazwisk nie wymienił. Jeszcze w styczniu powołał fundusz „Qazaqstan halkyna” (narodowi Kazachstanu) i zobowiązał przedstawicieli elit do wpłacania datków na rzecz służby zdrowia, edukacji i wsparcia socjalnego obywateli. Dotychczas zebrano ponad 131 mld tenge (równowartość ponad 305 mln dolarów). Wśród największych prywatnych darczyńców znalazł się biznesmen Bolat Nazarbajew, młodszy brat byłego przywódcy i zarazem jeden z najbogatszych ludzi w kraju. Wpłacił miliard tenge (równowartość 2,3 mln dolarów).

Wokół same dyktatury

W świetle nowej konstytucji członkowie rodziny prezydenta nie będą już mogli zajmować stanowisk w sektorze państwowym ani być członkami jakiejkolwiek partii politycznej. Zmienia się też ordynacja wyborcza z większościowej na mieszaną. Około 30 miejsc w parlamencie zajmą ludzie niezwiązani z żadną z partią. Ma to ułatwić wejście do polityki kandydatom lokalnym i niezależnym, którzy wcześniej bez wsparcia partii (głównie rządzącej) nie mogli startować w wyborach.

W konstytucji pojawiło się też stanowisko rzecznika praw człowieka, przywraca się też działalność Sądu Konstytucyjnego, który został zlikwidowany przez Nazarbajewa w 1995 roku.

Z relacji niezależnych mediów wynika, że plebiscyt był traktowany przez urzędującego prezydenta jak wotum zaufania. Mówią o tym niezależni obserwatorzy, których relacje zebrała kazachska redakcja Radia Swoboda (Azattyq). – Zanotowałem naruszenie i zawiadomiłem przewodniczącego komisji. W tym momencie jeden z obserwatorów z niezadowoleniem coś mi powiedział, reszta zaczęła srogo na mnie patrzeć. Zrozumiałem, że ci obserwatorzy przyszli, by obserwować mnie – relacjonował Serik Bejsembajew, który obserwował plebiscyt w Nur-Sułtanie.

Swoich obserwatorów wysłała również OBWE, której w tym roku przewodniczy Polska. Szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau odwiedził stolicę Kazachstanu w pierwszych dniach czerwca. – Program reform prezydenta Kazachstanu na wszystkich swoich etapach zawiera bardzo ważne usprawnienia związane z prawami człowieka, wolnościami obywatelskimi i obowiązkami instytucjonalnymi, zgodnie z zobowiązaniami OBWE – czytamy w komunikacie MSZ.

Plebiscyt był traktowany przez urzędującego prezydenta jak wotum zaufania

– Myślę, że pojawienie się „Nazarbajewa 2.0” nie jest możliwe. Nazarbajew rządził jeszcze od czasów komunistycznych, Tokajew nie ma takiej pozycji. Będzie raczej próbował zbalansować system polityczny, tworzyć jakiś podział władz. Będzie ostrożny ruch w kierunku zmian, ale nie myślę, że to nastąpi szybko – twierdzi Żowtis. – Żyjemy w skomplikowanym geograficznie miejscu. Nie licząc Kirgistanu, który demonstrował jakieś przejawy demokracji, nie graniczymy z żadnym krajem demokratycznym. Rosja, Chiny, Uzbekistan, Turkmenistan. Nie mamy z kogo brać przykładu. Rosja staje się dyktaturą, a chiński model niewiele lepiej wygląda – twierdzi kazachski politolog.

O tym, w którym kierunku pójdzie Kazachstan bez „lidera narodu”, jak w Nur-Sułtanie patrzą na wojnę Rosji z Ukrainą i czy popłynie kazachska ropa do Polski, w najbliższym magazynie „Plus Minus”

Władze w Nur-Sułtanie i ich zwolennicy przekonują, że referendum, które odbyło się w niedzielę, to prawdziwa demokratyczna rewolucja, która radykalnie odmieni życie przeciętnego mieszkańca kraju. Krytycy zaś twierdzą, że plebiscyt jest jedynie imitacją demokratycznych przemian i że prawdziwych reform wolnościowych nie warto się w najbliższym czasie w Kazachstanie spodziewać. – Prawda leży gdzieś pośrodku tych skrajnych opinii – komentuje „Rzeczpospolitej” Jewgienij Żowtis, znany niezależny kazachstański politolog i obrońca praw człowieka z Ałmatów.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"