Edith Cresson, do tej pory jedyna kobieta, która stała na czele francuskiego rządu (wytrzymała 10 miesięcy za François Mitterranda w 1991 r.) miała w ten wtorek jedną radę dla swojej następczyni: musisz być twarda, bo polityka w tym kraju to brutalny świat macho!
Ale Borne w życiu nie miała łatwo. Jej ojciec zmarł gdy miała 11 lat. To Józef Bornstein, Żyd z Łukowa, który w 1939 r. uciekł do Francji tuż przed zgotowaną przez Niemców Zagładą. A tam jako jeden z nielicznych nad Sekwaną przystąpił do Ruchu Oporu (Resistance). Schwytany w 1942 r. został deportowany do okupowanej Polski przez reżim Vichy. Jednak przeżył i wrócił do Francji, gdzie ożenił się z wywodzącą się z rodziny normandzkich farmaceutów Marguerite Lecesne (wraz z przyznaniem francuskiego obywatelstwa w 1950 r. zmienił nazwisko na Borne).
Merkel potworem
Już jako minister pracy w ekipie Emmanuela Macrona Borne dała się poznać jako twarda negocjatorka reformy regulacji rynku pracy ze związkami zawodowymi. Mimo wielkich strajków zdołała też przeforsować otwarcie na konkurencję kolejowego monopolisty SNCF.
Czytaj więcej
Pałac Elizejski oficjalnie poinformował, że prezydenta Francji Emmanuel Macron wskazał Élisabeth Borne na nową szefową rządu. Ma zastąpić na tym stanowisku Jean Casteksa.
Teraz prezydent powierzył jej jeszcze trudniejsze zadanie: przekonać do siebie przynajmniej część lewicowych wyborców i zapewnić, że ugrupowanie głowy państwa, które właśnie zostało przemianowane na Renaissance, utrzymało większość w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym.