To jest właściwie śmierć Partii Socjalistycznej (PS). Ugrupowanie, które powstało w 1969 r. z przekształcenia istniejącej od 1905 roku Francuskiej Sekcji Międzynarodówki Robotniczej i wyniosło do Pałacu Elizejskiego François Mitterranda i François Hollande’a, było jednym z filarów V Republiki. Jednak przywódcy partii, której kandydatka Anne Hidalgo uzyskała w pierwszej turze wyborów prezydenckich 10 kwietnia ledwie 1,75 proc. głosów, stanęli w tym tygodniu przed dylematem, z którym nie byli w stanie się zmierzyć.
W środę Hollande uznał, że zawarte kilka godzin wcześniej porozumienie przed wyborami parlamentarnymi z radykalną Francją Niepokorną (FI) Jeana-Luca Melenchona „stanowi zdradę dziedzictwa naszego ugrupowania, w szczególności gdy idzie o Unię Europejską, laickość, reformę emerytalną”. Jeden z jego premierów, Bernard Cazeneuve, wystąpił na znak protestu z PS. Inny, Jean-Marc Ayrault, nazwał umowę „kombinowaniem”.
Alians z komunistami
Ale nie wszyscy czołowi działacze socjalistyczni poszli tą drogą. Porozumienie, które po całonocnych rokowaniach zawarł sekretarz generalny ugrupowania Olivier Faure, poparła Martine Aubry, córka legendarnego szefa Komisji Europejskiej Jacques’a Delorsa i wieloletnia mer Lille. Jest ona uważana za liderkę radykalnego skrzydła partii. Po jej stronie stanęli także merowie Nancy Mathieu Klein czy Rennes Nathalie Appere. Nie da się jednak ukryć, że umowa z Melenchonem stoi w sprzeczności z wieloletnią linią ugrupowania. PS dołącza do Nowej Unii Ludowej, Ekologicznej i Socjalnej (NUPES), w skład której poza Francją Niepokorną, wchodzi już Francuska Partia Komunistyczna (FPK) oraz ugrupowanie zielonych EELV.
Aby uzyskać na to zgodę, socjaliści musieli podpisać się pod takim postulatami jak cofnięcia wieku emerytalnego do 60. roku życia, zamrożenie cen podstawowych artykułów czy podniesienie pensji minimalnej do 1,4 tys. euro miesięcznie. W kraju, którego dług sięga 130 proc. PKB, trudno to nazwać odpowiedzialną polityką fiskalną.
Co jednak jeszcze bardziej kontrowersyjne, kandydaci PS zostali dopuszczeni do zaledwie nieco ponad 60 spośród 577 okręgów. Musieli się zgodzić na takie proporcje, skoro sam Melenchon uzyskał 10 kwietnia 21,95 proc. głosów, a więc przeszło dziesięciokrotnie więcej niż Hidalgo.