Od ucieczki byłego prezydenta Wiktora Janukowycza w 2014 roku, na czele prorosyjskich sił nad Dnieprem stał Wiktor Medwedczuk. To jeden z najbogatszych Ukraińców, niegdyś szef administracji prezydenta Leonida Kuczmy. Osobiście zaprzyjaźniony z Władimirem Putinem, który jest ojcem chrzestnym jego córki. Przed wojną stał na czele Opozycyjnej Platformy za Życie i zasiadał w Radzie Najwyższej. Dzisiaj tropią go ukraińskie służby, powołano nawet specjalną grupę. Zniknął 24 lutego, gdy Putin najechał Ukrainę. Miał przebywać w areszcie domowym (był oskarżany m.in. o zdradę państwa) w swojej luksusowej rezydencji pod Kijowem.
Niezależny kijowski ośrodek Centrum Przeciwdziałania Korupcji (CPK) poinformował w środę, że Medwedczukowi „pozwolił uciec” z Ukrainy Ołeh Tatarow, wiceszef biura prezydenta. Według CPK Tatarow miał też umożliwić ucieczkę Andrija Portnowa, niegdyś wiceszefa administracji Janukowycza.
Czytaj więcej
NATO szykuje się na długotrwałe wojskowe wsparcie dla Ukrainy. A Unia Europejska nakłada sankcje na córki Putina.
– Jak tylko minęło bezpośrednie zagrożenie Kijowa, na Ukrainę powróciła walka wewnątrzpolityczna. Wiem, że Ołeh Tatarow zrobił bardzo wiele, by jak najwięcej zdrajców nie uciekło z Ukrainy, łącznie z Medwedczukiem – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, doradca ukraińskiego prezydenta.
Jak więc prorosyjskiemu politykowi udało się opuścić posiadłość pod Kijowem? – Uciekł w nocy, gdy Rosja dokonała ataku na Ukrainę. W jego ochronie są byli funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych, pojawili się u jego boku dawno temu. Poza tym miał wśród ochroniarzy wielu byłych funkcjonariuszy ukraińskich służb. Albo oszukali policjantów, którzy pilnowali jego domu, albo przekupili – tłumaczy Arestowycz. Przekonuje, że Medwedczuk był ścigany.