W niedzielę wybory na Węgrzech. Orbán liczy na sukces dzięki Putinowi

Rządzący Fidesz faworytem niedzielnych wyborów. Pomagają bliskie relacje węgierskiego premiera z władcą Kremla.

Publikacja: 31.03.2022 21:00

Kisvárda, 300 km na wschód od Budapesztu. Duża reklama wyborcza premiera Orbána i mała lidera opozyc

Kisvárda, 300 km na wschód od Budapesztu. Duża reklama wyborcza premiera Orbána i mała lidera opozycji Márki-Zaya

Foto: afp

Jeżeli wierzyć ostatnim przedwyborczym sondażom, Viktor Orbán otrzyma w niedzielę mandat na kolejną kadencję. Byłaby czwartą z kolei i piątą w ogóle (Orbán był też premierem w latach 1998–2002).

Co ważniejsze, może być pierwszą w sytuacji historycznego zjednoczenia sześciu ugrupowań opozycyjnych, które nie tylko zdołały wybrać wspólnego kandydata na premiera, a także wystawiły kontrkandydatów dla Fideszu we wszystkich 106 okręgach jednomandatowych. To tam rozstrzygnie się walka o wyborcze zwycięstwo.

Paradoksalnie na korzyść Orbána działa rosyjska agresja na Ukrainę. Już przed rosyjską napaścią wszystkie sondażownie dawały przewagę Fideszowi. Jednak w ostatnim tygodniu uległa ona zwiększeniu i waha się obecnie od 10 pkt proc. do ok. 2 pkt proc., przy średniej z ośmiu najważniejszych instytutów wynoszącej 5,3 pkt proc. Powinno to zapewnić Orbánowi zwycięstwo.

Czytaj więcej

Ildikó Enyedi: Węgrzy są zagubieni

– Z racji swej historii Węgrzy nie są narodem darzącym Rosję ciepłymi uczuciami i bliskie relacje Viktora Orbána z Władimirem Putinem powinny działać na niekorzyść premiera. Ale gra umiejętnie zagrożeniem wojennym, oskarżając opozycję o dążenie do wciągnięcia Węgier w konflikt, którego efektem będzie wzrost cen w wyniku pogorszenia relacji z Rosją – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Mercedesz Gyükeri z opozycyjnego tygodnika „HVG”.

Wojna lub pokój

„Fidesz jest gwarancją pokoju, lewica jest zagrożeniem” – takiej treści plakaty wyborcze trafiają do przekonania zdeklarowanych zwolenników Fideszu i niemałej części niezdecydowanych wyborców. Zjednoczoną opozycję trudno nazwać lewicą, a już na pewno nie jej przywódcę Pétera Márki-Zaya, ale to nie ma znaczenia. Ważne, że działa.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Jeśli zwycięstwo, to pyrrusowe

Wizerunek lidera opozycji widnieje często na rządowych plakatach w towarzystwie portretu byłego premiera Ferenca Gyurcsánya, znanego z wyznania, że okłamywał społeczeństwo i kojarzonego powszechnie z zapaścią gospodarczą Węgier przed kilkunastu laty. Podpis głosi „Oni są niebezpieczni” .

„Stawką wyborów jest to, czy będziemy częścią Wschodu czy Zachodu” – odpowiada na swych plakatach opozycja, której przywódcy opowiadają się jednoznacznie za dostawami broni do Ukrainy, co kategorycznie odrzuca Orbán, kierując się lojalnością wobec Putina, ale i interesem Węgier, których zależność od rosyjskiej ropy i gazu jest ogromna, nie mówiąc już o rosyjskich kredytach na rozbudowę elektrowni atomowej w Paks.

Transfery socjalne

Większość społeczeństwa (58 proc.) nie ma złudzeń, że to Rosja jest odpowiedzialna za wojnę i nieco więcej wyraża nawet przekonanie, że Węgry zbyt mocno zbliżyły się do Rosji w ostatnich latach.

Orbán przygotował jednak już dawno kartę nie do przebicia, licząc na wdzięczność wyborców. Są nią transfery socjalne. Emeryci otrzymali jednorazowo dodatkowe świadczenie plus obietnicę 13. emerytury. Podniesiona została płaca minimalna do 200 tys. forintów, czyli ok. 2,5 tys. zł, przy założeniu, że pracownicy wykwalifikowani muszą zarabiać co najmniej równowartość nieco ponad 3 tys. zł.

Obywatele poniżej 25. roku życia zwolnieni zostali z podatku dochodowego. Zamrożone ceny benzyny oraz sześciu podstawowych produktów spożywczych mają dać poczucie, że rząd nie jest nieczuły na skutki 8,3-proc. inflacji w lutym tego roku.

– Orbán jest niekwestionowanym mistrzem populistycznych manipulacji. Skutek jest taki, że ma swój wierny elektorat ludzi, którzy wierzą w jego przywództwo i mają niemal religijny stosunek do Fideszu – mówi „Rzeczpospolitej” Peter Balazs, były szef dyplomacji i zdeklarowany przeciwnik Fideszu.

Czytaj więcej

Wybory na Węgrzech. „Nawet jeśli Orban przegra, odcinanie go od władzy będzie trwać latami”

Przyznaje, że tego rodzaju przekonania trudno zrównoważyć argumentami w rodzaju konieczności poprawy relacji z UE czy NATO. Rząd Orbána nie wyłamuje się zresztą z polityki unijnych sankcji wobec Rosji czy decyzji NATO w sprawie Ukrainy. – Wielu obywateli ma dość niskiej jakości służby zdrowia, systemu edukacji czy stopnia skorumpowania rządowej elity politycznej, ale z aprobatą wsłuchuje się w rewanżystowskie i nacjonalistyczne argumenty liderów Fideszu, wykorzystujących bolesną przeszłość narodu oraz pamięć o traktacie z Trianon, który był tragedią narodową – mówi Peter Balazs.

Rządowa propaganda

Bez rządowych mediów Fidesz oraz Orbán nie mogliby liczyć na posiadane obecnie poparcie. Sprzyjające rządowi media to niemal 90 proc. całego pejzażu medialnego Węgier i to one są nośnikiem rządowej propagandy. W najnowszym rankingu Reporterów bez Granic kraj ten zajmuje 92. miejsce pod względem wolności mediów. W UE tylko Bułgaria jest za Węgrami. Polska zajmuje 64. miejsce. Nie inaczej rzecz się ma z korupcją. W rankingu Transparency International Węgry zajmują 73. miejsce po Bułgarii. Polska jest na 42. miejscu.

– To wszystko nie ma większego odzwierciedlenia w postrzeganiu Fideszu w ostatnich latach – mówi Krisztián Szabados, niezależny analityk, były szef think tanku Politcal Capital. Jego zdaniem obywatele są wprawdzie zaniepokojeni doniesieniami o korupcji, ale u ogromniej części z nich nie przesłania to ogólnego obrazu państwa, które nieźle sobie radzi gospodarczo i społecznie. Jest też wprawdzie skonfliktowane z Unią Europejską, ale znacząca część społeczeństwa nie odczuwa tego w portfelach, dzięki szeroko rozreklamowanemu pojęciu „rezsicsökkentés”, czyli utrzymywania na stosunkowo niskim poziomie kosztów mediów domowych, elektryczności, gazu czy innych opłat. To jest właśnie twarda podstawa popularności Orbána i jego Fideszu.

Jeżeli wierzyć ostatnim przedwyborczym sondażom, Viktor Orbán otrzyma w niedzielę mandat na kolejną kadencję. Byłaby czwartą z kolei i piątą w ogóle (Orbán był też premierem w latach 1998–2002).

Co ważniejsze, może być pierwszą w sytuacji historycznego zjednoczenia sześciu ugrupowań opozycyjnych, które nie tylko zdołały wybrać wspólnego kandydata na premiera, a także wystawiły kontrkandydatów dla Fideszu we wszystkich 106 okręgach jednomandatowych. To tam rozstrzygnie się walka o wyborcze zwycięstwo.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"