"Gazeta Wyborcza" w swoim artykule powołuje się na dokumenty sądowe, z których wynika, że Macierewicz wciąż - przynajmniej formalnie - zasiada w radzie fundacji Luśni. Obecny szef MON nie utrzymuje jednak kontaktów z Luśnią, ponieważ fundacja, od 2004 roku, nie prowadzi żadnej działalności.
Luśnia, były TW, blisko współpracował z Macierewiczem po 1989 roku. Szef MON - jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" - posiada 10 proc. akcji w spółce "Dziedzictwo Polskie", która wydawała czasopismo "Głos". W latach 90-tych Luśnia - w tamtym czasie wiceprezes Herbapolu Lublin - bez wiedzy zarządu spółki przekazał pewną sumę pieniędzy "Dziedzictwu Polskiemu". Mimo to na łamach "Głosu" żadna reklama Herbapolu się nie pojawiła - twierdzą dziennikarze "Gazety Wyborczej". Tymczasem szef MON odpowiada: "Robert Luśnia zwrócił się z prośbą o umieszczenie reklam i to zostało wykonane. Działo się to w latach 90, więc w sposób oczywisty nikt nie wiedział, że był on współpracownikiem SB".