Od momentu, gdy wojska rosyjskie wkroczyły do Ukrainy, ceny na amerykańskich stacjach paliw codziennie są wyższe. Wcześniej też rosły, ale w mniejszym tempie. Ekonomiści zgodni są co do tego, że ograniczenie importu rosyjskiej ropy naftowej dodatkowo przyczyni się do wzrostu kosztu paliwa. One z kolei podbijają ceny usług i produktów. Tymczasem już w lutym, czyli praktycznie jeszcze przed wojną, inflacja w USA sięgnęła poziomu 7,9 procent – najwyższego od 40 lat.
Choć przeważająca część społeczeństwa amerykańskiego z wielkim współczuciem podchodzi do sytuacji w Ukrainie i – jak wynika z sondażu „Wall Street Journal” – 79 procent ludzi poparło ograniczenie importu rosyjskiej ropy, to większość zaczyna się też niepokoić inflacją.
Tyle wyniosła inflacja w USA w lutym
– Odnotowujemy znaczny wzrost cen paliwa. Przypuszczam, że w przyszłym miesiącu zobaczymy jeszcze większy wpływ wojny Putina na inflację w USA, która już jest ogromnym problemem – powiedziała Janet Yellen, sekretarz Federal Reserve.
Nastroje konsumenckie osiągnęły w lutym najgorszy od dekady poziom. – Poza inflacją nie ma żadnego innego wytłumaczenia tak niskiego zadowolenia konsumentów, biorąc pod uwagę to, że we wszystkich innych aspektach gospodarka amerykańska bardzo dobrze sobie radzi – napisał w liście do klientów Thomas Simons z Jeffries, cytowanym w CNN Business. Bo rzeczywiście, gospodarka rozwija się prężnie i nie przeszkodziła jej nawet ostatnia fala pandemii. Bezrobocie spadło do 3,8 procent.