Tylko w niedzielę z Kijowa odleciało 20 prywatnych (i czarterowych) samolotów z najbogatszymi Ukraińcami, albo członkami ich rodzin na pokładzie. Popularny portal Ukraińska Prawda (UP) twierdzi, że stolicę opuścił samolot najbogatszego z oligarchów Rinata Achmetowa. Sam miliarder, jak twierdzi UP, miał wylecieć do Zurychu jeszcze 30 stycznia. Z informacji tych wynika, że Kijów opuściło już wielu znanych ukraińskich biznesmenów, takich jak m.in. Wiktor Pinczuk (zięć byłego prezydenta Leonida Kuczmy) czy Wadym Nowynski (deputowany Rady Najwyższej z prorosyjskiej Opozycyjnej Platformy Za Życie). Na liście bogaczy, którzy zdecydowali się wyjechać z Ukrainy i wywieźć stamtąd swoich krewnych, jest ponad 20 nazwisk. Lecą m.in. do Szwajcarii, Niemiec, Wielkiej Brytanii. Wielu, jak podają ukraińskie media, utajniło swój punkt docelowy.
– Tego można było się spodziewać, to bardzo wymowne, jak w sytuacji kryzysowej zachowuje się ukraińska burżuazja. Ale życie toczy się dalej, w Kijowie wszyscy normalnie chodzą do pracy, nie ma żadnej paniki. Bo próba wywołania paniki jest elementem rosyjskiej agresji hybrydowej – mówi „Rzeczpospolitej" Mychajło Paszkow, analityk ds. międzynarodowych kijowskiego Centrum Razumkowa. – Wojna nerwów już trwa. Organy władzy pracują jednak w normalnym trybie, armia stoi na miejscu, mieszkańcy miast zachowują spokój. Nie widzę też kolejek do sklepów – dodaje. Wielu znanych ukraińskich dziennikarzy, celebrytów i polityków za pośrednictwem sieci społecznościowych zadeklarowało, że mimo wszystko zostaną w Kijowie. O zachowanie spokoju zaapelował szef MSW oraz Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Zapewniają, że wszystko jest pod kontrolą.
Związany z obozem rządzącym znany analityk wojskowy Ołeksij Arestowycz tłumaczy, że ucieczka najbogatszych ma swoje praktyczne uzasadnienie. – Obawiają się wprowadzenia stanu wojennego, bo wówczas nie mogliby opuścić kraju. Obawiają się też tego, że podczas ewentualnego stanu wojennego straciliby kontrolę nad swoimi przedsiębiorstwami i mediami. A tak będą siedzieć w swoich biurach w europejskich stolicach i stamtąd zarządzać – mówi „Rzeczpospolitej" Arestowycz, który do niedawna był rzecznikiem ukraińskiej delegacji w grupie kontaktowej ds. uregulowania sytuacji w Kijowie.
Czytaj więcej
Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że Ukraina będzie ubiegać się o członkostwo w NATO. Na wspólnej z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem konferencji prasowej zadeklarował też, że nie zamierza ewakuować swojej rodziny z kraju.
Jest przekonany, że Ukraina wprowadzi stan wojny wyłącznie w przypadku agresji. – Na razie nic nie wskazuje na to, by do inwazji doszło w najbliższych dniach. Rosyjskie siły przy naszych granicach potrzebowałyby dwa–trzy dni na przygotowania do takich działań, ale na razie na to nic nie wskazuje. Putin zwiększa presję, by władze w Kijowie się wystraszyły i m.in. rozpoczęły bezpośrednie rozmowy z samozwańczymi liderami w Doniecku i Ługańsku. W Kijowie nikt nie zamierza tego robić – zapewnia.