We wtorek Sejm poparł rekomendację komisji zdrowia i odrzucił ustawę o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19, zwaną przez opozycję „lex Kaczyński” lub „lex konfident”.
W klubie PiS ustawę poparło 151 posłów, 24 głosowało za odrzuceniem projektu, a 37 wstrzymało się od głosu. Tylko były wiceminister sportu Łukasz Mejza głosował jeszcze za dalszymi pracami nad ustawą. W sumie w głosowaniu nie wzięło udział 18 posłów, w tym 16 z klubu PiS.
Zdaniem Onetu „lex Kaczyński logikę zyskuje dopiero, gdy potraktować je jak test”. „To nie było głosowanie za covidowym donosicielstwem, tylko za dogmatem o nieomylności prezesa. Po tym głosowaniu Kaczyński wie, na kogo może liczyć w krytycznych chwilach - i kogo już nie wystawiać na listy wyborcze” - ocenili w podkaście „Stan po Burzy” Andrzej Stankiewicz i Agnieszka Burzyńska.
Czytaj więcej
Jedyna racjonalność polityczna projektu lex Kaczyński nie ma żadnego związku z pandemią. I być mo...
Autorzy podkastu Onetu zauważają, że „kiedy lex Kaczyński było głosowane w Sejmie, prezes po cichu stworzył nową strukturę w PiS”. „W każdym województwie powołał sekretarza, niezależnego od szefa regionu. Sekretarze nie są posłami, to działacze niskiego szczebla, ale wszyscy dobrani pod kątem lojalności - i podlegają bezpośrednio Nowogrodzkiej. W ten sposób Kaczyński ma gwarancję, że w razie buntu liderów regionów czy też szefów powiatów - co się w PiS zdarzało - będzie mógł ręcznie, przez swego sekretarza, stłumić bunt i pozbyć się wichrzycieli” - twierdzi portal.