O szorstkiej przyjaźni obu ugrupowań słyszeliśmy na długo przed wyborami parlamentarnymi, gdy snuto plany koalicji, które ostatecznie spaliły na panewce. Opierając się na wypowiedziach obu przewodniczących, nie można mieć wątpliwości, że rozmowy idą naprzód i we właściwym kierunku. Ba, Janusz Korwin-Mikke jest niemal pewny, że uda się wystartować z jednej listy w wyborach do samorządów.
Wystarczy zadzwonić, do któregokolwiek posła Kukiz’15, aby usłyszeć: "gdyby nie Wipler, to już dawno byśmy współpracowali". Treść wywiadu nie obala tej tezy. Podobne stwierdzenie padło w artykule "Rzeczpospolitej", który ukazał się we środę: "KORWiN i Kukiz na jednej liście wyborczej?". Wówczas ujawniliśmy, że obaj liderzy spotykają się i prowadzą rozmowy, które z planów mają przekształcić się w konkretne działania i dać wymierne efekty. Wipler w rozmowie z "WP" potwierdził trwające negocjacje, ale od razu zaprotestował, jakoby był winny fiaska poprzednich rozmów i zaatakował… Pawła Kukiza i jego polityczny projekt. Wiceprezes KORWiN uważa, że muzyk znajduje się w politycznym szpagacie, nawiązując do ideowej różnorodności posłów Kukiz’15, a im dłużej to będzie trwało, tym bliższy jest koniec ruchu.
Wipler w rozmowie z dziennikarzem "WP" udziela rad i mocno podszczypuje, a oprócz tego sugeruje, aby Kukiz pozbył się związkowców. Mówi o złych relacjach, które rzekomo panują w Kukiz’15, braku stabilności, wypomina głosowanie na dwie ręce i przekonuje, że jeden z posłów Kukiza miał prosić ministra skarbu o stanowiska w spółkach skarbu, w zamian za odpowiednie głosowanie ws. Trybunału Konstytucyjnego.
Bezpardonowe ataki są nietypową strategią jak na stronę rozmów, która chce wypracować konsensus. Jeżeli chcemy zaprosić kobietę na randkę, to nie zaczynamy rozmowy od słów, że jest brzydka i brak jej gustu. Wipler chętnie też przytacza słowa Korwin-Mikkego o tym, że nikt z zewnątrz nie będzie mu meblował partii, gdy pojawiały się doniesienia, że warunkiem rozpoczęcia rozmów jest pozbycie się z partii KORWiN jednego z wiceprezesów. Mając to w pamięci, słowa o tym jak Kukiz powinien budować swój ruch, wydają się niezbyt przemyślane.
Tym bardziej, że Kukiza dotychczas intuicja nie zawodziła, a jego oryginalny pomysł na projekt polityczny coraz rzadziej jest krytykowany. Przypomnijmy sobie, w jakim chaosie powstawał ruch, w okresie między wyborami prezydenckimi a parlamentarnymi, całkowicie zmieniło się jego polityczne zaplecze i porównajmy to z względnym spokojem wokół partii KORWiN. Wynik wyborczy jest najlepszym papierkiem lakmusowym. To artystyczny nieład Kukiza osiągnął sukces i dostał się do Sejmu, a przyszły (?) sojusznik musiał zadowolić się nagrodą pocieszenia w postaci subwencji.