Pat będzie trwał przynajmniej do 25 grudnia, kiedy Hiszpanie pójdą po raz trzeci do urn, aby wyłonić większość w Kortezach. Na razie to się nie udaje, bo dwupartyjny system, w którym od 40 lat na zmianę rządziła konserwatywna Partia Ludowa (PP) i lewicowy PSOE, padł w wyniku kryzysu finansowego i niezliczonej liczby skandali korupcyjnych. Blisko 1/3 zawiedzionych dotychczasowymi politykami wyborców postawiła na dwie nowe formacje: populistyczną, lewicową Podemos i centrowe Ciudadanos.
W ten sposób po raz pierwszy od obalenia dyktatury w 1978 r. żadna z dwóch głównych partii nie zdobyła większości w Kortezach. A ich liderzy nie potrafią budować koalicji – iść na kompromis. Dotychczasowy premier Mariano Rajoy, choć zamieszany w skandale korupcyjne, odmawia ustąpienia miejsca innemu liderowi chadeków. A przywódca socjalistów Pedro Sanchez blokuje powołanie prawicowego rządu, chociaż sam nie potrafi zaproponować alternatywnego rozwiązania.
Hiszpanie nie odczuwają jednak braku przywódców. Bezrobocie po raz pierwszy od lat spadło poniżej 20 proc., bo kraj właśnie zamyka znakomity sezon turystyczny (wielu cudzoziemców przyzwyczajonych do wygrzewania się na plażach Turcji, Egiptu czy Tunezji wybiera teraz Costa Brava czy Costa del Sol, bo tam nie ma terrorystów). To zaś powoduje, że Hiszpanie w mniejszym stopniu obawiają się utraty pracy i zaczęli wreszcie więcej konsumować. W środę Rajoy nawet nieco podwyższył tegoroczną prognozę wzrostu – ma wynieść 3 proc.
Brak rządu w Madrycie na razie nie pomógł nawet katalońskim nacjonalistom. 11 września, w święto narodowe Katalonii (Diada), wyszło na ulice Barcelony pół miliona manifestantów, trzykrotnie mniej, niż w 2012 r. Także sondaże nie wskazują na wzrost poparcia dla katalońskich nacjonalistów.
– Rząd regionalny w Barcelonie wdraża plan budowy instytucji niezależnego państwa, który i tak już ma opóźnienie. Ale jeśli złamie prawo, będzie interweniował Trybunał Konstytucyjny w Madrycie. A wówczas na podstawie jego wyroków może interweniować rząd tymczasowy Rajoya – mówi „Rz" Albaro Madrigal, politolog z Madrytu.