PiS nie chce referendum edukacyjnego

ZNP wierzy, że uda mu się zebrać 500 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie zmian w oświacie. Ale głosowania raczej nie będzie.

Aktualizacja: 27.02.2017 20:04 Publikacja: 27.02.2017 18:58

Akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy systemu oświaty, 25 bm. w Wars

Akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy systemu oświaty, 25 bm. w Warszawie.

Foto: PAP, Tomasz Gzell

W weekend Związek Nauczycielstwa Polskiego, rodzice, organizacje pozarządowe i opozycyjne partie polityczne rozpoczęły zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum dotyczącym zmian w oświacie. Chcą w nim zapytać Polaków, czy popierają zmiany w edukacji, które mają wejść w życie 1 września 2017 r. Najważniejszą jest likwidacja gimnazjów i wprowadzenie w ich miejsce ośmioletniej szkoły podstawowej.

Wniosek trafi do Sejmu, gdy podpisze się pod nim 500 tys. osób. – Wszystko wskazuje na to, że uda nam się tyle zebrać. Sądzę, że nawet będzie ich znacznie więcej – mówi Sławomir Broniarz, szef ZNP. W dwa dni związkowcom udało się zebrać blisko 130 tys. podpisów. – Bardziej precyzyjne liczby podamy pod koniec tygodnia. W piątek dostaniemy listy od organizacji rodziców – mówi Broniarz.

Zbiórka podpisów potrwa do końca marca. Nie wiadomo jednak, co się z nimi stanie później. Gdy w poprzedniej kadencji Sejm odrzucił złożony przez Solidarność wniosek o referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego, spotkało się to z ogromną krytyką ze strony PiS. Politycy partii Kaczyńskiego zapewniali wówczas, że nie zlekceważą żadnej inicjatywy obywateli.

Dziś jednak słychać inne głosy. Minister edukacji Anna Zalewska regularnie przypomina, że PiS szedł do wyborów z postulatem likwidacji gimnazjów. A ich wygrana świadczy o tym, że Polacy już wcześniej poparli proponowane przez nich reformy. Jej zdaniem obecny rząd realizuje postulaty zmian w edukacji, o które pytano we wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie m.in. sześciolatków i pod którym podpisało się blisko milion osób.

W podobnym tonie wypowiada się marszałek Senatu Stanisław Karczewski. W poniedziałek w Radiu Zet stwierdził, że nie widzi potrzeby przeprowadzania referendum edukacyjnego. Jego zdaniem sama inicjatywa jest spóźniona, bo zmiany w systemie edukacji są już obowiązującym prawem, a „referendum nie może być wytrychem, który wszystko otwiera".

Problem z inicjatywą ZNP ma także Solidarność. NSZZ z jednej strony popiera zmiany w szkołach, z drugiej – nie może otwarcie opowiedzieć się przeciwko referendum. – Jeśli ZNP zbierze wymaganą liczbę podpisów, to referendum powinno się odbyć– mówi Marek Lewandowski, rzecznik „S". Ale równocześnie zastrzega: będziemy namawiali Polaków, by nie brali w nim udziału, bo jesteśmy za likwidacją gimnazjów.

Zdaniem prof. Rafała Chwedoruka, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, PiS raczej nie weźmie pod uwagę podpisów zebranych pod wnioskiem o referendum. – Zmiany w edukacji nie są szczególnie gorącym tematem. Wiele osób nie rozumie, dlaczego referendum odbywa się teraz, gdy zmiany weszły już w życie, i raczej nie wzięliby w nim udziału – mówi ekspert. Jego zdaniem polityczny koszt odrzucenia wniosku o referendum nie będzie dla PiS zbyt wysoki. – Zdania na temat reformy są podzielone zarówno wśród rodziców, jak i wśród nauczycieli. A wyborcy PiS wiedzieli, czego w zakresie szkolnictwa mogą się spodziewać – podsumowuje Chwedoruk.

W weekend Związek Nauczycielstwa Polskiego, rodzice, organizacje pozarządowe i opozycyjne partie polityczne rozpoczęły zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum dotyczącym zmian w oświacie. Chcą w nim zapytać Polaków, czy popierają zmiany w edukacji, które mają wejść w życie 1 września 2017 r. Najważniejszą jest likwidacja gimnazjów i wprowadzenie w ich miejsce ośmioletniej szkoły podstawowej.

Wniosek trafi do Sejmu, gdy podpisze się pod nim 500 tys. osób. – Wszystko wskazuje na to, że uda nam się tyle zebrać. Sądzę, że nawet będzie ich znacznie więcej – mówi Sławomir Broniarz, szef ZNP. W dwa dni związkowcom udało się zebrać blisko 130 tys. podpisów. – Bardziej precyzyjne liczby podamy pod koniec tygodnia. W piątek dostaniemy listy od organizacji rodziców – mówi Broniarz.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Sondaż: Broń atomowa USA w Polsce dzieli Polaków
Polityka
Hekatomba małych partii. Pod nóż idą ugrupowania m.in. Kołodziejczaka, Piecha i „Jaszczura”