Joyce jest synem emigranta z Nowej Zelandii, który przybył do Australii w 1947 roku. Obecny wicepremier urodził się 20 lat później, już w Australii i - jak mówi - dziś - nie miał żadnego powodu, by podejrzewać, że cokolwiek łączy go z Nową Zelandią.
Tymczasem prawo Nowej Zelandii przewiduje, że osoby urodzone poza granicami tego kraju, które mają nowozelandzkiego rodzica, mają prawo do obywatelstwa tego kraju (tzw. prawo krwi).
Wicepremier Australii przyznał, że jest "zszokowany tą informacją".
Joyce zapowiedział już, że poprosi Sąd Najwyższy o wyjaśnienie, czy w tej sytuacji ma on prawo do zasiadania w australijskim parlamencie.
Co ciekawe wicepremier i lider Narodowej Partii Australii nie jest pierwszym politykiem, który w ostatnich tygodniach ma problem ze swoimi nowozelandzkimi korzeniami.