W czasie pierwszych posiedzeń przedstawicieli CDU/CSU, Zielonych i liberałów z FDP w ubiegły piątek nikt nie zakwestionował jednego z priorytetów ustępującego gabinetu Angeli Merkel. Chodzi o tzw. Schwarze Null, czyli czarne zero, jakim to określeniem przyjęto nazywać politykę oszczędnościową Wolfganga Schäublego, któremu Merkel powierzyła przed laty pieczę nad niemieckimi finansami.
Są w dobrym stanie i od 2014 roku rząd federalny nie zaciąga nowych długów. Jak wynika z piątkowych uzgodnień, tak też będzie dalej. To dobry początek negocjacji. Jak przewiduje Angela Merkel, potrwają najdalej do świąt Bożego Narodzenia.
Pod warunkiem, że nie zabrną w ślepy zaułek. Tematów kryzysowych jest sporo: czy to problem imigracji, czy też sprawa ochrony klimatu, nie mówiąc już o wielu pomysłach redukcji podatków czy inwestycji rządowych, co może obciążyć budżet kwotą 100 mld euro.
Nikt nie ma większego doświadczenia w prowadzeniu negocjacji koalicyjnych niż Merkel. Trzy razy wynegocjowała już porozumienie liczące na ogół około 200 stron, na których zapisano tak szczegółowo, jak tylko się dało, wszystko to, co koalicyjny rząd zamierza zrobić.
Wielka czwórka
Nie było to nigdy łatwe, nawet jeżeli w roli partnera koalicyjnego CDU/CSU występowało jedno ugrupowanie. Obecnie sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Dwie partie chadeckie: CDU Angeli Merkel oraz bawarska CSU, są od siebie dalej niż kiedykolwiek wcześniej. Muszą więc uzgadniać stanowiska między sobą. Do tego dochodzi dwu pozostałych uczestników negocjacji, czyli Zieloni oraz liberałowie z FDP.