Harman, która była gościem programu "This Week" emitowanego przez BBC One, brała udział w dyskusji na temat granic jakich nie powinni przekraczać autorzy żartów. - Długo była oskarżana o bycie feministką bez poczucia humoru, więc teraz podam dwa przykłady żartów, przeciwko którym protestowałam, ponieważ mogą być one obraźliwe i bolesne - stwierdziła w pewnym momencie.

Następnie opowiedziała krótki żart dotyczący Holocaustu, który jak stwierdziła po opowiedzeniu dowcipu "nie jest śmieszny". Wcześniej stwierdziła jeszcze, że zapewne dla prowadzącego program Andrew Neila w żarcie tym nie ma nic złego. 

Zanim zdążyła opowiedzieć drugi kawał prowadzący zaapelował, aby poprzestać na pierwszym dowcipie. Dodał, że nie powinna zakładać co on sam myśli o takich żartach, ponieważ "nie ma o tym pojęcia".

Po programie Neil napisał na Twitterze, że czuł "odrazę i przygnębienie z powodu żartu, który usłyszał". W kolejnym wpisie podkreślił, że opowiadanie takiego dowcipu w telewizji było niewłaściwe.

Teraz przeprosin od Harman domaga się Simon Johnson, stojący na czele żydowskiej organizacji Jewish Leadership Council. Według niego powtórzenie przez Harman antysemickiego żartu było spowodowane "błędną oceną sytuacji".

- Nieważne jaki był kontekst, nie powinna powtarzać tego żartu - podkreślił. - Nie trzeba powtarzać żartu, żeby powiedzieć, że jest obraźliwy. To błąd w ocenie. Jestem rozczarowany jej postawą - stwierdził Johnson.